WALKA O AMERYKAŃSKI TRON

Mój dobry znajomy, Stasiu S. z którym od kilka lat oblewamy na Florydzie Sylwestra, ma to do siebie, ze stymuluje mnie do wypowiadania politycznych opinii, które raczej, dla własnego bezpieczeństwa, powinienem zachować dla siebie.

Tym razem Stasiu naraził się mnie swą publiczną wypowiedzią, bo na piśmie w poczytnym portalu internetowym, na temat małych szans wyboru na amerykański tron, Barak’a Obama.

Polityczne opinie Stasia maja to do siebie, że nie pasują do żadnej partii politycznej a w USA a mamy ich szalony wybór, bo nawet dwie, czyli Demokratów i Republikanów. Republikanie podają się za ekonomicznie konserwatywnych i dlatego szastają publicznymi pieniędzmi na lewo i prawo, szczególnie pieniędzmi, które pożyczamy od Chińczyków.. Demokraci natomiast stanowią grupę głęboko bolejącą nad losem ludu pracującego, któremu chcieliby ulżyć odbierając pieniądze bogatym. Ponieważ jednak dalsze zwiększenie podatków i tak nie pokryje chińskiego długu, wiec Demokraci będą, jak zwykle, drukować nowe banknoty czyli nałożą haracz zarówno na biednych i bogatych poprzez wzrost cen czyli inflację. .Inaczej mówiąc zrealizują tak zwany „płaski podatek”, wbrew swym ideologicznym zasadom i przysięgom.

Ani jedna partia ani druga nie bardzo się przejmuje, że gdzieś tam mamy wojnę, w której ludzie umierają, a opinia publiczna na świecie zaczyna Amerykę nienawidzić i uważać nas za kraj zagrażający pokojowi światowemu. Byłoby inaczej gdybyśmy mieli powszechny zaciąg do wojska, ale rząd wie, że wtedy trudno by społeczeństwu wytłumaczyć, dlaczego ich synowie muszą spędzać lata wśród pustynnych piasków i od czasu do czasu wśród nich umierać. Ponieważ jednak, w miarę oddalania się Globalnego Zwycięstwa Demokracji, ochotników do walki coraz mniej, coraz atrakcyjniejsi dla Armii stają się młodzieńcy i panienki z podejrzaną, prawnie i medycznie, przeszłością.

Stasiu deklaruje się jako Demokrata, ale jest to w jaskrawym konflikcie z jego opinią o Obama, który jest człowiekiem po połowie czarnym i białym. Jego matka była biała jak lilijka, Gdyby matka Obamy była Żydówką, Obama byłby niekwestionowanym Żydem. Ponieważ jednak matka nie była Żydówką wiec Obama jest, wedle starych praw rasistowskich, człowiekiem czarnym, mimo białej matki. Ponieważ Partia Demokratyczna ma napisanie na swym sztandarze, że jest obrońcą mniejszości narodowych a szczególnie rasy Afro-Amerykanów,. Stasiu mógłby się raczej identyfikować ze skrajną prawicą, ale tutaj stoją mu na przeszkodzie podatki. Stasiu jest już od wielu lat na emeryturze i wielkich podatków nie płaci. Chciałby jednak aby podatki płacili ludzie pracujący, bo wtedy, jak mu się wydaje, będzie więcej pieniędzy na Stasia państwową emeryturę.. Czyli bliższa koszula ciału, niż Stasia górnolotna ideologia. W tym wypadku jednak Stasiu się myli, bo to nie amerykańscy podatnicy będą płacić jego emeryturę, ale Chińczycy.

Zostawmy jednak problem Stasia przekonań, bo tych nie można rozwiązać w sytuacji kiedy mamy tylko dwie partie. Stasiu nie pasuje do Partii Demokratycznej bo przejawia uprzedzenia rasowe i religijne, a także nie pasuje do Partii Republikańskiej, bo już wszystkim obwieścił, że Republikanie to ciemnota, która chce mu odebrać państwową emeryturę. Trudno mu się więc wycofać i zostanie do końca życia pozorującym Wojującym Demokratą. W pewnej mierze, Stasiu, polski zagrodowy Sarmata z szablą ułańską na ścianie, jest modelem przekonań przeciętnego Amerykanina klasy średniej.

Zostawię więc Stasia, którego trójkątne opinie nie pasują do okrągłego otworu i powrócę do przedwyborczej polityki Stanów Zjednoczonych.

Mamy wiec trzy osoby do wyboru na przyszłego prezydenta, Hilary Clinton i Obama, po stroni Demokratów i McCain po stronie Republikanów.

Hilary reprezentuje koterię Clintonów a McCain podpisuje się obydwoma rękoma pod wojenną krucjatą szerzenia demokracji na Świecie i we Wszechświecie wedle programu więdnącego rządu prezydenta Busha i jego grupy Neo-Konserwatystów, kiedyś sympatyków Trackiego.

Wielkie debaty miedzy pretendentami do prezydenckiego tronu nie wnoszą nic nowego, jako, że ich celem jest, w gruncie rzeczy, nabijanie społeczeństwa w butelkę . Niestety tak już jest w nowoczesnej demokracji, że ludzie lubią być oszukiwani i wolą „obiecanki cacanki i gruszki na wierzbie” niż trudną i bolesną prawdę.

Nawet Obama świadom rzeczywistości nie może sobie pozwolić na stwierdzenie, że Ameryka jest w głębokim kryzysie ekonomicznym, wojskowym i moralnym, gdyż takie stwierdzanie przekreśliłoby jego szanse na wybór. Biada temu co krzyczy : „Król jest Nagi!”

Obama jest jednaj jedynym kandydatem, który nie należy do żadnego klanu., który kontroluje politykę amerykańską. O tych klanach mówi się, jako o grupach specjalnych interesów. Pewne grupy można bezkarnie identyfikować, np. Narodową Organizację do Prawa Posiadania Broni Palnej, a o innych grupach nie wolno mówić, bez narażenia się na posądzenie o rasizm lub antysemityzm.

Czy Obama jest najlepszym wyborem dla Ameryki, trudno przewidzieć. Jedno jest pewne. Obama jest po prostu inny.

Ameryka potrzebuje zmiany, gdyż uprzednie ekipy i ich Prezydenci doprowadziły ją do skraju katastrofy ekonomicznej, a ekipa Prezydenta Busha także katastrofy moralnej, poprzez negację Praw Konwencji Genewskiej, tolerowanie tortur i negację współpracy w polityce zagranicznej w myśl zasady: „Kto nie z nami, ten przeciw nam”. Wciągu ostatnich lat, amerykański entuzjazm, który budował Amerykę przez 200 lat, zastąpiono destrukcyjną paranoją.

Czy Obama ma szanse w wyborach na Prezydenta? To jest zagadką, na którą nie mam na razie odpowiedzi. Społeczeństwo amerykańskie, mimo pozornej tolerancji, ma jednak uprzedzenia w stosunku do ludzi odmiennej rasy, nawet jeśli ta rasa jest tylko częściowo odmienna. Ponadto społeczeństwo nie martwi się problemami moralnymi odległych wojen i śmiercią ludzi z którymi Amerykanie się nie identyfikują, szczególnie jeśli są nimi ludzie odmiennej rasy lub religii.. Amerykanów bardziej interesują ceny benzyny, jednocześnie nie chcą uznać, że ceny benzyny i rosnące ceny żywności w sklepach mogą mieć jakiś związek z wojnami jakie prowadzimy w odległych krajach i życiem nad stan, za pożyczone pieniądze.. .

Dlatego też , wybierzemy prawdopodobnie, jeszcze raz, kogoś ze starej kliki, który będzie robił pozorne ruchy pod dyktando doradców o pozornej inteligencji, chociaż prasa ich określa jako „intelektualistów” , peklowanych na użytek kolejnych ekip, w tak zwanych „ Zbiornikach Myśli” ( Think Tanks). Na pocieszenie mogę tylko dodać, że jak na razie, nie jest jeszcze tak źle, aby nie mogło być gorzej. A będzie gorzej, kiedy motłoch złożony z bezrobotnych bankierów inwestycyjnych i głodujących agentów niesprzedanych nieruchomości rzuci się w desperacji na ostatnie czynne jeszcze stacje benzynowe, niszcząc pompy przy śpiewie Marsylianki. Na szczęście bezhołowie będzie jednak trwało krótko. Na ratunek pospieszy nowy Najwyższy Wódz ( The Supreme Leader), który zapewni spokój przez przekazanie wszystkich kondominiów na Florydzie funduszowi Wczasów Pracowniczych (FWP of America) i nakaże wydanie kuponów na darmowy, dwutygodniowy pobyt wszystkim obywatelom Stanów Zjednoczonych. Nowy , Najwyższy Wóz będzie miał ułatwione zadanie, jako że konieczne „Podstawy Prawne” do przejęcia władzy już dawno temu Kongres zatwierdził i odnośne „organa” będą gotowe w ciągu kilku godzin do wprowadzenia nowego, demokratycznego i socjalnie sprawiedliwego systemu.

Siorbiąc wino Porto w Słonecznej Portugalii, starając się nie myśleć o przyszłości,

Jan Czekajewski

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010