RZADKO KTÓRY KONFIDENT ZOSTAŁ ZŁAMANY

JEDEN PRAWNIK
prof. Jan Łopuszki (prawnik)

"Działalność stalinowskiego UB była w oczach ogromnej większości naszego społeczeństwa działalnością wroga interesom społecznym i narodowym Polski, porównywalna do działalności Gestapo w okresie hitlerowskiej okupacji. Wyrażenie pod przymusem (najczęściej zresztą psychicznym zgody na tajną współpracę z aparatem UB przez myślącego członka społeczeństwa o przeciętnej wrażliwości moralnej i w pełni świadomego roli tego aparatu, musiało być przez niego odczute jako poniżenie. Chyba że postanowił identyfikować się ideowo z istniejącym systemem. Zgoda na przyjęcie poniżającej roli konfidenta musiała działać niszcząco na osobowość człowieka i na jego stosunki towarzyskie, a nawet rodzinne. [...] Moim zdaniem, jeżeli ktoś obecnie utrzymuje, że w okresie rządów stalinowskiego UB był zmuszony do podpisania zobowiązania współpracy z UB, to — poza zupełnie wyjątkowymi przypadkami — mija się z prawdą. Twierdzenie to opieram na dosyć dobrej znajomości tych spraw, a także na własnym doświadczeniu. [...] Doświadczona przeze mnie metoda kija i marchewki była chyba metodą stosowaną powszechnie. I jeżeli ktoś obecnie twierdzi, że był zmuszony podpisać zobowiązanie tajnej współpracy z UB, to znaczy, ze albo zląkł się kija, albo chwycił marchewkę. […] Przyjęcie takiego zobowiązania było więc wyrażeniem zgody na działanie sprzeczne z narodowym interesem Polski, […] I nie opowiadajmy sobie bajeczek o Konradzie Wallenrodzie. Takich >>wallenrodów<< mieliśmy w Polsce Ludowej na kopy i wszyscy na tym >>walenrodyzmie<< skorzystali. Jeżeli więc dzisiaj próbuje się lekceważyć podpisanie SB >>jakiegoś świstka<< lub paru bliżej nieokreślonych >>świstków<<, to takiemu rozmydlaniu sprawy należy się kategorycznie sprzeciwić. Dorosły człowiek wie chyba, co podpisuje, a ważna była treść tego świstka. [...] Każdy, kto wstępował do PZPR, choćby motywem tego było ułatwienie czy przyspieszenie kariery naukowej czy zawodowej, afirmował tym samym sprawowaną w Polsce przez PZPR władzę i narzucony społeczeństwu system. [...] tajna współpraca z organami bezpieczeństwa była [...] działalnością upodlającą, zwłaszcza gdy podejmowały ją osoby otwarcie zajmujące postawę opozycyjną, chociaż stopień jej szkodliwości mógł być różny i najczęściej trudno byłoby ją zakwalifikować jako przestępczą. Z reguły musi ona jednak zasługiwać na moralne potępienie. W odniesieniu do ogromnej większości obywateli, którzy nawiązali tajną współpracę ze służbami specjalnymi PRL, sprawy te powinny pozostać sprawami ich własnego sumienia. W odniesieniu do tych jednak, którzy chcą zajmować eksponowane stanowiska w życiu politycznym, czy wręcz uczestniczyć w sprawowaniu władzy, należy wymagać rozliczenia się z przeszłością przez wyjaśnienie, na czym polegały kontakty danej osoby ze służbami specjalnymi PRL i w jakich okolicznościach zostały nawiązane."

(Jan Łopuski, "Nie byłem konfidentem", "Tygodnik Solidarność" z 28 sierpnia 1992 r., str. 10-11, i z 4 września 1992 r., str. 6-7).

TRZEJ ŚCISŁOWCY

prof. Jean-Pierre Lasota-Hirszowicz (fizyk, astrofizyk)

"Mówienie, że wszyscy pracownicy nauki, którzy wyjeżdżali w PRL, musieli się ześwinić, jest oburzające […] Oburza mnie reakcja tych, którzy usprawiedliwiają donoszenie wśród uczonych mówiąc, że taka była cena osiągania dorobku naukowego."

prof. Janusz Czyż (matematyk)

"Wielokrotnie wyjeżdżał za granicę na konferencje naukowe oraz na miesięczne staże. Nigdy, jak twierdzi, w związku z wydawaniem mu paszportu służbowego nie otrzymał propozycji współpracy z bezpieką."

dr Marek Chmielowski (fizyk, informatyk)

"Jeżeli ktoś rozpoczynający karierę naukową w dziedzinie nauk ścisłych w latach 70. czy 80. rozpoczynał współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa czy wywiadem wojskowym PRL, robił tak z własnej nieprzymuszonej woli."

(Maciej Marosz, "Naukowcy nie musieli donosić", "Gazeta Polska" z 26 listopada 2008, str. 18. także: http://lustronauki.files.wordpress.com/2008/11/donoszenie.jpg)

AŻ 96% WOLONTARIUSZY!

"Henryk Głębocki, badając archiwa SB w Krakowie, wyliczył bardzo precyzyjnie, że ponad 96 proc. jej TW podejmowało współpracę dobrowolnie, dla korzyści materialnych, dla pomocy w karierze, zyskania możnych protektorów, ułatwień w wyjazdach zagranicznych. […] Podobnie wyglądają statystyki z innych ośrodków."

(Rafał Aleksander Ziemkiewicz, "Michnikowszczyzna. Zapis choroby", Red Horse 2006, str. 255, także: http://michnikowszczyzna.googlepages.com/)

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010