OPLUWACZE

Od dłuższego czasu w mediach prowadzona jest kampania przeciwko społeczeństwu polskiemu, które ma być głównym wrogiem modernizacji Polski i niesie jakoby odpowiedzialność za jej rozkradanie i przegniły system polityczny. „Opluwacze” prześcigają się w wynajdowaniu negatywnych cech narodowych (np. ostatnia książka Jacka Wegnera).
 
Przykładowo, górnikom słusznie zarzuca się, iż chcą żyć z podatków płaconych przez wszystkich, ale członkom zarządów kopalń odpowiedzialnych za deficyt, złe zarządzanie i okradanie kopalń nie bierze się za złe, iż przydzielają sobie olbrzymie premie i wynagrodzenia z tychże podatków (dotacji), bo przecież nie z zysków, które sami skutecznie zlikwidowali. Dowód: im większe straty przynosi kopalnia, tym większe wynagrodzenie dla zarządu. Ale to tylko górnicy mają być owym „polactwem”, a o zarządach za chwile dowiemy się, że to „kapitanowie przemysłu”. W takiej propagandzie celuje wybitny publicysta prawicowy, Rafał Ziemkiewicz. Być może jest to tajemnica jego dopuszczania do mediów. Po prostu jest użyteczny pod pewnym kontem, inne jego poglądy to już tylko koszty. Cezary Michalski użyteczny nie jest - więc „wolne” media są dlań zamknięte.
 
Dziennikarze stojący na straży obecnego systemu przekonują nas, iż jesteśmy winni wszystkim aferom, gdyż tolerujemy korupcję, wytwarzamy sprzyjającą jej atmosferę społeczną, a nawet podziwiamy decydentów, którzy potrafili się urządzić a pogardzamy tymi, którzy „nic sobie nie załatwili”, itp.
 
Nie przypadkowo napisałem, iż dziennikarze stoją na straży systemu, gdyż piętnowanie afer w ramach walki postkomunistycznych koterii, nie ma nic wspólnego ze zwalczaniem przegniłego systemu jako takiego, z obnażaniem jego instytucji, które z korupcji czynią jedyny sposób jego funkcjonowania. Obecnie chodzi jedynie o to, iż w walce na śmierć i życie wyciąga się obecnie grzechy przemilczane w latach poprzednich. Celuje w tym „Rzeczpospolita”, która podobnie jak „Wybiórcza” odkryła nagle, iż w Polsce władza kradnie. Walka z klanem Millera, by przewagę uzyskał klan Kwaśniewskiego, nie jest jednak jeszcze zwalczaniem systemu a jedynie próbą zmiany jego beneficjenta.
 
Złodziejstwom winni są nie złodzieje tylko społeczeństwo, które ich wybrało, jakby miało ono, a nie szefowie partyjno-mafijnych klanów, jakikolwiek wybór. Chyba, że chodzi o to by głosować na Unię Wolności i autorytety moralne, najlepiej tych, którzy swój talent artystyczny zużytkowywali na pisanie raportów dla bezpieki. W takim razie byłaby to zemsta elity „jasnogrodu” nad „niewdzięcznym narodem”, który nie zechciał urządzić przy korycie jego moralnych przedstawicieli. Chociaż wielu urządziło się samo, prawda, że na dość krótko, choćby jak Czekalski w Łodzi.
 
O co w tym wszystkim chodzi?
 
O zachowanie systemu czyli koryta dla obecnych beneficjentów.
 
Chodzi o wytworzenie w społeczeństwie poczucia niższości wobec elity władzy, by mogła ona kraść nadal, nawet po drobnej zmianie kadrowej dokonanej w wyniku następnych wyborów. Już raz operacja ta powiodła się w latach 1989-1990 gdy przekonano społeczeństwo, że jest głupie, niczego nie rozumie i nie potrafi się rządzić, dlatego więc to zadanie należy powierzyć elitom, najlepiej kolegom p. Mazowieckiego. Dzięki takiemu efektowi ówczesne rządy mogły bez przeszkód budować podwaliny pod obecną Polskę.
 
Chodzi o to by społeczeństwo nie zechciało usunąć obecnej klasy politycznej w całości lecz czując się winne pozwoliło nadal się okradać i manipulować.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010