8. L. M. - HAMBURG NIE GŁOSUJE JUŻ NA BREŻNIEWA

Podczas gdy komuniści usiłują nam wmówić, że musimy pozostać poddanymi ZSRR, gdyż w przeciwnym wypadku rewanżyści z Bonn zabiorą nam Śląsk, kiedy ugrupowania opozycyjne na ogół przemilczają sprawę naszych sojuszników na Wschodzie – Ukraińców i Bałtów, na południu – Czechów, Słowaków, Węgrów i Rumunów, na zachodzie – Niemców, fantazjując na temat zawarcia „prawdziwej przyjaźni i współpracy z ZSRR”, my staramy się wypracować taką koncepcję stosunków w Europie Środkowo – Wschodniej i Południowej, by Rosja przestała zagrażać jej raz na zawsze. Z Rosją w każdej postaci można oczywiście rozmawiać, ale najpierw trzeba ją pobić, w przeciwnym razie na „rozmowy” radzimy zgłosić się z własnym drutem kolczastym, może to zapewni „rozmówcy” lżejszą pracę w łagrze, może nie ześlą do kopalń uranu a tylko do Mordwi? Skoro zaś pokonanie Rosji na razie nie jest możliwe, to trzeba zrobić wszystko, by w przyszłości możliwym się stało, a nie umizgiwać się do międzynarodowych gangsterów. Wyparciem Rosji (obecnie ZSRR) z Europy Polska jest szczególnie zainteresowana, gdyż ma do wyboru: - nawiązać współpracę polityczną i gospodarczą z Niemcami; za poparcie i pomoc w dziele zjednoczenia Niemiec oraz zgodę na pewne koncesje, np. powrót do Polski pewnej liczby Niemców oraz przyznanie im wszystkich praw obowiązujących w państwie demokratycznym (np. takie jakie maja Polacy w RFN), zapewnić uznanie demokratycznego i niepodległego państwa polskiego w obecnych granicach ... ALBO - uznać radzieckie poddaństwo, zrezygnować z wolności, niepodległości i dobrobytu oraz żyć cały czas w strachu, że ZSRR i tak za naszymi plecami porozumie się z Niemcami na własną rękę, czego koszty zapłaci oczywiście Polska. Trzeciego wyjścia nie ma. My opowiadamy się za pierwszym wyborem,(1) tym bardziej, że: - Rosja zagrażała nam zawsze politycznie, obecnie nas dławi Związek Radziecki, a w przyszłości ktokolwiek będzie rządził na Kremlu, nie przestanie stwarzać dla nas zagrożenia politycznego, dopóki nie odzyskają niepodległości Ukraina, Białoruś i Państwa Bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia). - Niemcy niejednokrotnie zagrażały nam politycznie i gospodarczo w przeszłości, obecnie nasze interesy w zasadniczej sprawie pokrywają się (zjednoczenia Niemiec i odzyskanie niepodległości przez Polskę), a w przyszłości Niemcy mogą nam zagrażać tylko ekonomicznie i tylko od nas zależy czy będziemy na tyle sprawni i zdolni, by dotrzymać im partnerskiego kroku. Trudno przecież wymagać, by w stosunkach gospodarczych traktowano nas inaczej niż pozostałe państwa. Niby dlaczego? Mamy jednak szansę stworzenia takiej przeciwwagi dla zjednoczonych Niemiec o ile odrzucimy precz uprzedzenia i będziemy potrafili nawiązać jak najściślejsze stosunki z państwami ościennymi: Ukrainą, Litwą, Czechosłowacją itd. Piszą te słowa ludzie, którzy znają współczesne Niemcy z kontaktów osobistych, a nie z filmów o Klosie lub komunistycznych komiksów. Zauważamy, że kto raz poznał smak wolności i dobrobytu, temu już nie w głowie imperialne podboje. Najlepszego zaś przykładu dostarcza nam Związek Radziecki: im głodniejszy tym bardziej zachłanny. Uważamy, że nasze (Polski i Niemiec) interesy narodowe są zbieżne gdyż: - Polska jest zainteresowana w likwidacji u siebie komunizmu i radzieckiego poddaństwa, Niemcy zaś słusznie pragną żyć w jednym państwie (nie komunistycznym oczywiście), co jest uwarunkowane w zasadzie rozbiciem imperium ZSRR, - Polska potrzebuje niemieckich kapitałów, wiedzy umiejętności organizacyjnych i gospodarczych (przez 40 lat odwykliśmy przecież od normalnego życia gospodarczego), Niemcy mogą zaś być zainteresowane w inwestowaniu na naszym terenie, jeśli gospodarka stanie się normalna, tj. nie komunistyczna- w ciągu tysiącletniej historii wiele łączyło Polaków i Niemców, nie tylko wojny, ale przede wszystkim wzajemne wpływy kultowe, współpraca itp. Wystarczy przypomnieć ilu wybitnych Polaków pochodziło z rodzin niemieckich i ilu sławnych Niemców miało polskich przodków. Nie widzimy powodów, dla których nie mieliśmy kontynuować tej właśnie tradycji, nie zapominając oczywiście o Oświęcimiu i Katyniu, o Majdanku i Workucie, jako symbolach totalitaryzmu, który może Polacy i Niemcy w ZSRR zesłani razem do Kazachstanu, prześladowani i wynaradawiani (por. wspomnienia księdza Bukowińskiego). Pozostaje nam jeszcze określić, kto w RFN reprezentuje taką koncepcję stosunków niemiecko – radzieckich, która jest zgodna z wyżej zakreślonym interesem Polski. Istnieją dwie koncepcje zjednoczenia Niemiec i polityki wobec ZSRR. Koncepcja reprezentowana przez znaczną część SPD i większość jej kierownictwa polega na ugłaskiwaniu ZSRR, pompowaniu weń nowoczesnych technologii i kapitałów, by w ten sposób uzyskać poprawę stosunków wewnątrz niemieckich (RFN – NRD) oraz pracę dla niemieckiego przemysłu (eksport do ZSRR opłacany pieniędzmi samych Niemców, gdyż kredytów Rosjanie nigdy nie zwrócą). Jeśli nawet Schmidt jedną ręką podpisuje zgodę na stacjonowanie amerykańskich Pershingów, to drugą wpycha Breżniewowi do kieszeni miliardy marek. Ostatnim Przykładem tej polityki jest sprawa budowy Rosjanom gazociągu, który będzie przynosił ZSRR 10 mld marek rocznie oraz udostępni nowoczesną technologię komputerową tak potrzebną w ... radzieckim przemyśle zbrojeniowym do skutecznego naprowadzani rakiet na cele w Niemczech! W środowisku SPD powstały też zabójcze dla Polski projekty zjednoczenia Niemiec pod egidą ZSRR; zjednoczenie w zamian za neutralizację (tj. rozbicie NATO), a więc finlandyzacja Europy Zachodniej i w rezultacie włączenie Polski do ZSRR. Kierunek polityki wschodniej SPD jest zatem całkowicie sprzeczny z naszymi interesami, zaś jej klęska wyborcza i upadek rządu Schmidta byłby dla nas bardziej korzystny. Pomijamy tu fakt wypowiadania się przez młodych członków SPD za jednostronnym rozbrojeniem, poparciem dla ZSRR jako orędownika pokoju i postępu itp., gdyż ta agenturalna działalność młodych pacyfistów nie cieszy się poparciem kierownictwa partii. Całkowicie odmienną linie polityczną reprezentuje natomiast CDU, dlatego nie cieszy się sympatią ZSRR i nasi rodzimi agenci Kremla starają się ją maksymalnie opluć. CDU wypowiada się za zjednoczeniem Niemiec, ale w drodze zmiany stosunków w Europie Środkowej, wywierania nacisków na ZSRR, poparcia opozycji demokratycznej w imperium sowieckim, (przed kilku laty przedstawiciele CDU nie wahali się rozmawiać z wysłannikiem L. Moczulskiego). CDU jest przeciwna budowie gazociągu i reprezentuje bardziej twardą amerykańską linię polityki wobec Moskwy. Jej zwycięstwo wyborcze przyniesie nareszcie kres proradzieckiej polityce wschodniej zapoczątkowanej przez Brandta i umizgi w stosunku do Wrony (politycy SPD nie chcieli potępić dokonanego przez nią „zamachu stanu”), a więc będzie dla nas ze wszech miar korzystne. Tylko zatem linia polityczna CDU zgadza się z naszym interesem narodowym i dlatego przedstawiciele polskiej opozycji demokratycznej powinni jak najszybciej nawiązać stałe kontakty z tą partią. Najbliższe wybory kanclerskie przypadają w RFN na rok 1984. Do tego czasu SPD może rządzić (i budować gazociąg) tylko dzięki poparciu FPD. Gdyby FPD wycofała swoje poparcie, doszłoby do przedterminowych wyborów, które z pewnością wygrałaby CDU. Im szybciej zatem nastąpią wybory, tym prędzej dojdzie do zwrotu w proradzieckiej polityce rządu RFN. FPD jest zainteresowana w pozostawaniu przy władzy; zbierając średnio ok. 6 – 7% głosów partia ta może znaleźć się w większości rządowej, jeśli jej sojusznik uzyska tyle głosów, by razem koalicja miała zapewnioną większość. Otóż wobec stałego spadku popularności SPD (w Hamburgu otrzymała ona tylko ok. 42,6% głosów) sojusz z ta partią w najbliższych wyborach nie zapewni większości. Co więcej, sojusz z SPD kosztował w Hamburgu utratę przez FDP wszystkich miejsc w parlamencie krajowym – Landtagu. FDP stoi zatem przed podjęciem decyzji o zmianie partnera i przejściu do koalicji z CDU. Jeśli Wolni Demokraci chcą coś os zwycięskiej CDU otrzymać musza opuścić dotychczasową koalicję s SPD jak najszybciej; doszłoby już do tego, gdyby nie opór kierownictwa partii wiernego, nie wiadomo dlaczego, Schmidtowi. W tradycyjnie socjaldemokratycznym Hamburgu, gdzie SPD zwyciężała od niepamiętnych czasów, tym razem CDU uzyskała 43% głosów! Łatwo się więc domyślić jakie będą wyniki głosowania podczas wyborów kanclerskich w innych częściach kraju. Hamburg jest punktem zwrotnym, który zadecyduje m. in. O zmianie niemieckiej polityki wschodniej. Hamburg nie głosuje już na Breżniewa. Przypis: (1) Z naszym stanowiskiem oczywiście nie wszyscy (nawet nie większość) muszą się zgadzać. Jeśli komuś nie podoba się linia polityczna „Niepodległości”, ma do wyboru jeszcze wiele innych gazet, np. „Trybunę Ludu” lub organ MKK „Wola”. Na tym polega właśnie pluralizm polityczny.

"Niepodległość" - miesięcznik polityczny 1982-1983