6. STEFANA BRATKOWSKIEGO POSŁANIE DO LEONIDA BREŻNIEWA

POLEMIKI St. Bratkowski, człowiek, którego postawę należy cenić i szanować, po Sierpniu postanowił niestety zostać politykiem i mężem opatrznościowym dla PZPR, „Solidarności”, a po Grudniu także dla Związku Radzieckiego. W tym celu wyspecjalizował się w udzielaniu porad. Początkowo radził Wałęsie i „wielkiemu patriocie” oraz „zbawcy państwa” Jaruzelskiemu. Kiedy jednak Jaruzelski okazał się patriotą sowieckim oraz zbawcą państwa rosyjskiego, pan Bratkowski rozpoczął poradnictwo polityczne w wymiarze międzynarodowym, adresując swoje napomnienia do ...... Leonida Breżniewa, a raczej kryjących się za jego truchłem prawdziwych władców ZSRR. W artykule „Czy polski problem jest rozwiązywalny” St. Bratkowski powraca do kwestii ograniczonej suwerenności Polski /zależność gospodarcza i militarna od Rosji w zamian za zgodę na likwidację komunizmu/, którą jego zdaniem można wywalczyć bez osłabienia lub rozbijania imperium sowieckiego, a wprost przeciwnie, zawierając z dotychczasowym zaborcą sojusz. Gdyby ZSRR przystało na te warunki, oczywiście byłoby to dla nas w obecnej chwili (ale tylko w obecnej) optymalne rozwiązanie. Rzecz w tym jednak, że propozycje Bratkowskiego mają charakter utopijny, zaś działania przyjęte w ramach owej strategii (na sojusz z ZSRR) wysoce szkodliwy. St. Bratkowski przyjmuje dwa fałszywe założenia: Po pierwsze, że gdy walczą ze sobą sprzeczne interesy (np. Polski i PZPR lub Polski i ZSRR), zawsze istnieje jakieś kompromisowe rozwiązanie, które zadowolić powinno obie strony, wystarczy jedynie precyzyjnie przeprowadzić linię podziału. Otóż po kilkuwiekowych doświadczeniach należy niestety stwierdzić, że Polska i Rosja – ZSRR nie mają żadnych wspólnych interesów, wprost przeciwnie interes obu państw nawzajem wyklucza się. Dla nas najważniejsza jest niepodległość, gdyż tylko ona może zapewnić nam demokrację, wolność i dobrobyt. Owa niepodległość na dłuższą metę uwarunkowana jest jednak wyzwoleniem się wszystkich narodów ościennych i stworzeniem przez nie niezależnych państw, z którymi moglibyśmy utrzymywać dobrosąsiedzkie stosunki. W interesie Polski jest powstanie demokratycznej Konfederacji /związku państw Europy Środkowo – Wschodniej, w której odgrywalibyśmy role podobną do pełnionej przez zjednoczone Niemcy w Europie Zachodniej /EWG/. Współpraca między Polską i Niemcami stanowiłaby o równowadze europejskiej, zaś współpraca obu państw z USA byłaby czynnikiem równowagi światowej. W żywotnym interesie Rosji (również pod obecną postacią ZSRR) jest natomiast podbój Europy dokonany zbrojnie lub poprzez sojusz ze zjednoczonymi Niemcami (zgoda na zjednoczenie w zamian za wystąpienie z NATO, czyli finlandyzacja Europy), co może jedynie nastąpić kosztem Polski. Przy czym gadanie o demokratycznej Rosji, mimo naszych sympatii dla Sacharowa i Orłowa, możemy na razie odłożyć ad acta. Bez kilkunastoletniej okupacji amerykańskiej nie wykształcą się w etnicznej Rosji rodzime siły zainteresowane w budowie ustroju demokratycznego, nie mówiąc już o tym, iż jeśli w przyszłości ZSRR grozi jakaś okupacja, to – chińska. Wobec powyższego należy na pytanie postawione przez pana Bratkowskiego w tytule, odpowiedzieć twierdząco: „Tak, problem polski jest rozwiązywalny albo w drodze wymordowania znacznej części Polaków, bądź dzięki ograniczeniu Rosji do ziem etnicznych (państwo Moskiewskie plus ewentualnie część Syberii)”. Wypada jednak uczciwie podkreślić pozytywną ewolucję poglądów Bratkowskiego na rolę ZSRR. Pisze on: „Otóż jeszcze przed 13 grudnia możliwy był w Polsce rząd koalicyjny lub rząd „fachowców” z zagwarantowanym pakietem kontrolnym władzy dla PZPR, czyli z jej tzw. przewodnią rolą. Ale o tym władze w Polsce nie chciały słyszeć. Cóż wobec tego dzisiaj! /.../ Dziś jednak wobec przytłaczającej większości narodu nie ma co o „przewodniej roli” wspominać. Partia została politycznie wykreślona z gry. /.../ Ta władza ... nigdy już nie zostanie uznana za swoją”. Bratkowski rozumie zatem lepiej sytuację, niż pan Bujak, któremu wydaje się, że żyje w przededniu nowych Porozumień Gdańskich. Niestety Bratkowski popełnia kolejny błąd, wynikający zresztą z nie komunistycznego systemu wartości, pisząc iż nie można rządzić bez społeczeństwa, w sytuacji postępującej alienacji państwa wobec obywateli (raczej poddanych). Niestety, rządzić można, ale trzeba strzelać, więzić i torturować, co też komuniści zawsze chętnie czynili i czynią. Można nawet rządzić społeczeństwem, które stawia opór, trzeba jedynie: A) wydzielić dostatecznie dużo miejsca pod łagry, B) podnieść wystarczająco wysoko pensje policji, C) wymordować dostateczną liczbę obywateli, np. w drodze kolektywizacji, robót przymusowych i zagłodzenia. Pamiętajmy, dla komunistów nie jest ważne ani poparcie opinii publicznej, ani efektywnie pracujący przemysł, lecz władza (władza jest bogiem – Orwell). Gospodarka może w ogóle nie pracować, najważniejsze by nawet na cmentarzu i pogorzelisku rządzili komuniści /oni się „jakoś wyżywią”, jak słusznie twierdzi pan Urban/. Drugim fałszywym założeniem przyjętym przez Bratkowskiego jest przypuszczenie, iż ZSRR zależy na równowadze w Europie (a więc spokoju w Polsce) oraz modernizacji gospodarki (większa efektywność w obliczu wyścigu zbrojeń), nawet za cenę ustępstw (np. z Polski). Nie równowaga lecz zniewolenie Europy stanowi o być albo nie być Rosji – ZSRR, a to z trzech powodów: a) nie ma ona Europie nic do zaoferowania (gaz nie wystarczy) w zamian za technologię, wiedzę i urządzenia, nie jest w stanie nawet ich kupić, może je natomiast zrabować, b) wobec nieuchronnego konfliktu z Chinami, ZSRR musi spacyfikować zaplecze, tj. zniewolić Europę Zachodnią, by Europa Wschodnia nie zbuntowała się w momencie wybuchu konfliktu chińskiego (taka jest logika imperializmu; por. sytuację w Indochinach – podbój Wietnamu pociągnął za sobą zajęcie Kambodży i Laosu, a teraz przychodzi kolei na Tajlandię, w Ameryce Środkowej dla bezpieczeństwa Kuby podbito Nikaraguę, aby ją zabezpieczyć trzeba teraz zniewolić Salwador itd. W nieskończoność). Ponadto bez technologii zachodnich wojna z Chinami może okazać się trudna. c) komunizm rosyjski jest w stanie rozwijać się tylko poprzez ekspansję zewnętrzną, przyłączanie wciąż nowych terytoriów i zniewalanie kolejnych narodów. Teraz wreszcie kolej przyszła na Europę; bez jej podboju i uzyskania w ten sposób środków materialnych, dalsza ekspansja załamałaby się, a z nią ZSRR, z powodu kosztów jakich wymaga. Podbój Europy, niekoniecznie zbrojny, jest jednak uwarunkowany całkowitą pacyfikacją i sowietyzacją Polski (rozbicie społeczeństwa, Kościoła, likwidacjo chłopstwa), czego właśnie jesteśmy świadkami. Choć zatem odczulibyśmy pewną satysfakcję widząc Kozaków w Bonn, Londynie i Paryżu, pamiętajmy, koszty tej operacji zapłacimy również my. Dla ZSRR modernizacja gospodarki nie jest tak ważna jak ekspansja i nieograniczona władza. Związek Radziecki miał okazję w zamian za zwrot Wysp Kurylskich uprzemysłowić Syberię japońskimi rękami (kapitały, technologia itp.), co umożliwiłoby mu rozprawę nie tylko z Chinami ale prawdopodobnie również z USA. A mimo to ZSRR zrezygnował, nie mógł bowiem wyrzec się kilku wysepek o wątpliwym w XX wieku znaczeniu strategicznym, gdyż w ten sposób zaprzeczyłby własnej istocie. Ponadto, po cóż ZSRR miałby modernizować własną gospodarkę za cenę ograniczenia władzy imperialnej, skoro bez owej modernizacji i przy utrzymaniu obecnego zakresu władzy, może zdobyć wszystko, czego mu potrzeba zajmując Europę Zachodnią i Zatokę Perską. Niewątpliwie władcy na Kremlu stojąc przed wyborem – wojna czy rezygnacja (przynajmniej czasowa) z ekspansji, ale wszystko przemawia za pierwszym rozwiązaniem, (z wyjątkiem rad St. Bratkowskiego), tym bardziej, że Rosjanie są do niego przygotowani, do reform zaś są niezdolni. W tej sytuacji w planach rosyjskich nie może być miejsca dla Polski innej jak sowiecka i tylko nasz opór może pokrzyżować zamierzenia komunistów. Z przyjęcia przez St. Bratkowskiego fałszywych założeń wynika dla nas wielce szkodliwa strategia. Pisze on bowiem:”... maksimum (wyrwane Polski z bloku sowieckiego) jest niekorzystne dla Polski, ponieważ ... Polska z jej granicami obiektywnie musi być zainteresowana w obecnej europejskiej równowadze sił dopóty, dopóki Europa Centralna od Renu po Bug nie zostanie całkowicie zdemilitaryzowana i ubezpieczona międzynarodowym systemem gwarancji i kontroli”. Wprost przeciwnie! Z powodu dążeń i planów sowieckich Polska musi być zainteresowana we wszystkim, co destabilizuje równowagę w Europie, we wszystkim, co burzy ład jałtański, a zwłaszcza w destabilizacji KDL – ów i zachodnich kolonii Rosji (Ukraina, Białoruś, Państwa Bałtyckie), gdyż stwarza to dla nas nowy, a więc korzystny układ geopolityczny, układ, który może (choć nie musi) dawać szansę „wybicia na niepodległość”. Gdyby przyjąć pogląd Bratkowskiego, to należałoby nic nie robić, bo a nuż Rosja się osłabi i co w tedy z naszymi granicami! Bratkowski reprezentuje dawna linię Dmowskiego: już twórca Narodowej Demokracji chciał zawrzeć sojusz z Rosją pod warunkiem równoprawnych stosunków między Polakami i Rosjanami ... i nie zawarł, gdyż na przeszkodzie stanął właśnie warunek równouprawnienia i partnerstwa. I jeszcze jedno. Bratkowski za komunistami bredzi o granicach. Otóż widzimy możliwość ułożenia przyjaznych stosunków ze wszystkimi sąsiadami przy zachowaniu obecnych granic, ale pod trzema warunkami: 1) przegnania Rosji – ZSRR z Europy etnicznie nie rosyjskiej, 2) osłabienie funkcji granicy państwowej i przyznanie prawa wszystkim zainteresowanym do zamieszkania tam, gdzie chcą, np. Niemcom w Polsce, Polakom w Niemczech, na Ukrainie itp. (Niemcy z Alzacji i Lotaryngii nie dążą do jej oderwania), 3) przyznania pełnych praw narodowych i obywatelskich przedstawicielom wszystkich narodowości bez względu na miejsce zamieszkania (np. Polakom na Ukrainie, w Czechosłowacji, Ukraińcom w Polsce i Niemczech, Niemcom w Polsce itp.).

Autor publikacji
"Niepodległość" - miesięcznik polityczny 1982-1983