FAŁSZ I OBŁUDA CZY JESZCZE COŚ INNEGO?

Zakłamywanie historii jest dziś praktyką niemal powszechną. Dorabianie sobie życiorysów, potwierdzanie nieprawdy i olbrzymi atak na osoby, które rzeczywiście coś robiły może wynikać nie tylko z chęci zaistnienia w historii Polski i chwalenia się wnukom. Istnieje uzasadniona obawa, że ma to służyć do manipulacji i kreowania nowych fałszywych autorytetów w miejsce już zużytych i skompromitowanych.

Takim przykładem jest np. historia Posłania do Ludzi Pracy I Walnego Zgromadzenia Delegatów 1981r. Zaraz po jej uchwaleniu ( inicjatorzy to delegaci Ziemi Kaliskiej) próbowano przejąć inicjatywę. Znalazł się niejaki Mikołaj Iwanow, który zaczął głosić, że jest to tylko odpowiedź na list Młodych Socjalistów z Moskwy ( nawiasem mówiąc, którzy poszli na współprace z KGB i wsadzili kolegów na wieloletni pobyt w sowieckich łagrach). Było to perspektywiczne myślenie i zabieg mający zaowocować w przyszłości!

Morawiecki w książce Artura Adamskiego „Kornel” str. 74 wspomina nawet, że „w moim otoczeniu nie brakło głosów, że bliskie kontakty z kimś z Rosji to nadmierne ryzyko, że to może być ktoś powiązany z KGB. (….) „Tym, którzy wtedy mówili mi: słuchaj, a może on jest z KGB, mówiłem: jeśli KGB nas rozpracowuje, to za pomocą całkowicie innych ludzi. Stokroć większe szanse działania miałby po prostu jakiś Polak nie zwracający uwagi ani swoją mową, ani pochodzeniem” .

W tekście, który Iwanow napisał do Albumu wydanego z okazji 25-lecia „SW”( nie został on jednak zamieszczony ze względu na sprzeczności z relacjami innych osób), o swoim pierwszym spotkaniu z Morawieckim pisze: -

„Pamiętam, że kiedy wsiedliśmy do Kornela jadł kasze. Zamiast dzień dobry zaproponował sprobować jego kaszy. Było to bardzo swojskie, nawet trochę po-rusku, ale momentalnie roztopiło lody nieufności. Po kilku miesiącach znajomości Kornel zaproponował mi obijecie kierowania wydziałem wschodnim Biuletynu Dolnośląskiego, a później po wprowadzeniu stanu wojennego Solidarności Walczącej. Przyjąłem tą propozycja z obawą, trochę ze strachem, ale również z nadzieją. Zaczęlem dość regularnie pisywać do BD i dostarczać różnych innych informacji ze wschodu. Działałem pod pseudonimem S.W.Sidorow, I.Mickiewicz, i innymi.”*)

Iwanow wszedł więc łatwo w towarzystwo związane z „Biuletynem Dolnośląskim” i od tego już prosta droga wiodła do „Solidarności Walczącej”.

Dzięki tym koneksjom i uwiarygodnieniu przez Kornela Morawieckiego dostał dzięki Vladimirowi Bukowskiemu pracę w „Radiu Swoboda” w Pradze. Tak pisze sam w tekscie pod tytułem „Kilka uwag co do historii Wydziału Wschodniego”: - Pod koniec 1991 wyjechałem z Polski na długie 14 lat. Zatrudniony zostałem (również na polecenie Wladimira Bukowskiego) w Monachium i Pradze w radiu „Wolna Europa” jako redaktor redakcji białoruskiej i kaukaskiej. Wróciłem dopiero w 2005.

Dzięki temu tekstowi dowiedziałam się też co się stało z 20tys. $ na naszą działalność, o których Bukowski powiadomił Piotra Hlebowicza. Iwanow w tym samym tekście pisze: –„ w 1988 r. gościłem na zaproszenie londyńskich Białorusinów w Londynie i Paryżu. Wtedy poznałem Wlodimira Bukowskiego i Natalię Gorbaniewską, z którymi przyjaźnie się do dziś. Byłem u Gedrojcia jako człowiek S W. Wtedy właśnie przedstawiłem Wolodi Bukowskiemu koncepcje stworzenia w Polsce centrum szkolenia dysydentów sowieckich (później znany jako Warszawa-90). Za pomocą Bukowskiego skontaktowałem się z Funduszem pomocy demokracji w ZSRS w Waszyngtonie. Przekonałem prezesa Funduszu Jurija Jarym-Agaeva i dyrektora Eduarda Gudawę o wydzielenie środków na ten cel. Otrzymałem 20 tys. dolarów. Spora suma na te czasy, kiedy zarobki w Polsce sięgali 15-20 USD miesięcznie. Właśnie na te środki, przekazane przez konto Tadeusza Warsza Wydział Wschodni działał przez parę lat. Jestem przekonany, że te środki odegrali decydujące znaczenie w całej późniejszej działalności wydziału wschodniego. Od tego wszystko się zaczęło.”*) Gdy pytałam Kornela Morawieckiego o te pieniądze i informowałam, że swoją działalność finansuję z własnej kieszeni ( honoraria za artykuły) a sprzęt dostaję głównie od Ireny Lasoty z IDEE odpowiedział: „Co ty dziecko mówisz? Jakie pieniądze? Nie ma żadnych pieniędzy!” Istnienie jakiś pieniędzy na działalność wschodnią potwierdził jednak Wojtek Stando. Użył jednak sformułowania, że trzeba tych ze Wschodu „wycisnąć jak cytrynkę”. Nie kontynuowałam dalej rozmowy ale byłam pewna, że Wojtek powtarza jedynie zasłyszane we Wrocławiu słowa. Wojtka oceniałam dobrze więc nie podejrzewałam go o autorstwo tego cytrynowego pomysłu. Napisałam list do Bukowskiego i powiadomiłam Lagle Parek z Estonii, że coś jest nie tak. Bukowski nie uwierzył. List potraktował jako rozgrywki wewnętrzne w „SW”.

Moje wyjazdy na Wschód zaczęły się od Międzynarodowej Konferencji Praw Człowieka „Wilno - Leningrad” zorganizowanej przez Zbyszka Romaszewskiego we wrześniu 1990r.( 4IX w Leningradzie). Zaproszenie przesłał mi Maciek Frankiewicz z Poznania. W Wilnie pierestrojka nie była w takim stopniu zaawansowana jak w Rosji. Mer Leningradu Sobczak gościł międzynarodówkę antykomunistyczna i niepodległościową kilka dni! Moje wystąpienie o tym że prawem człowieka jest też życie w niepodległej ojczyźnie spotkało się z powszechnym aplauzem i zaowocowało zaproszeniem przez wieloletnich łagierników do odwiedzenia ich republik i prośbą o pomoc w tworzeniu zrębów niepodległych państw. Duże wrażenie na konferencji sprawiał dokument o odwołaniu 1 VIII 1990r. po prawie 9 latach listu gończego za mną. Zostało to wszystko opisane w książce Małgorzaty Dehnel- Szyc i Jadwigi Stachury „Gry Polityczne – orientacje na dziś”( wyd. Volumen 1991r. dtr.143-144). Jest tam również wspomniane powstanie Autonomicznego Wydziału Wschodniego SW.

Iwanow w tekście („Kilka uwag co do historii Wydziału Wschodniego”) pisze: - ” W 1989 roku na polecenie Wlodimira Bukowskiego odwiedziłem Berlin Zachodni, gdzie od rosyjskiego dysydenta Andrzeja Iwachkina dostałem 5 tys. marek na działalność wschodnią. Na te środki wkrótce wynajęliśmy w Warszawie mieszkanie, zatrudniliśmy .... Bocheńską, jako koordynatora działalności wschodniej. Strategiczne decyzje w działalności wschodniej w tym okresie podejmowałem ja.” *) O 5 tysiącach DM dowiedziałam się dopiero z tych jego wspomnień. O wynajmowanym mieszkaniu słyszałam, ale myślałam, że jest ono we Wrocławiu i ukrywa nie w nim jakiś dezerter z Armii Czerwonej. Małgorzata Bocheńska dziennikarka telewizji pojawiła się dopiero w Pałacyku Sobańskich przy Al. Ujazdowskich 13, gdzie dzięki uprzejmości Jana Olszewskiego mieliśmy Biuro Ośrodka Informacyjnego „Wschód” Prowadził je Piotr Pacholski z LDPN-u. Nie dostawaliśmy jednak żadnych pensji a skromne środki na wyżywienie zdobywaliśmy z honorariów za artykuły i informacje prasowe. Czasem z jakąś „wałówką” podjechał zaprzyjaźniony Roman Kryk szef Ukraińskiego Biura Informacyjnego mieszczącego się na Pradze przy ul. Kijowskiej. Tak realizowało się w praktyce hasło”za naszą i waszą wolność”. Ukraińcy pomagali Polakom walczyć o niepodległość Litwy. Pewnego dnia ( było to już parę miesięcy po masakrze w Wilnie) Pacholski powiadomił mnie, że zgodził się na to by szefem Biura Informacyjnego była M. Bocheńska bo nagłośni nie tylko w mediach - znana dziennikarka w TVP, nasze istnienie ale da wsparcie polityczne, gdyż prowadziła Salon polityczny „Saska 101” i zna wszystkich od Parysa do Czesława Bieleckiego. Nie musimy jej płacić bo stwierdziła, że ma jakiegoś sponsora, który jej za to zapłaci. Próbowałam z niej wyciągnąć kto to jest, ale odpowiedziała, że chce pozostać anonimowy. Doszło do ostrej wymiany zdań, gdyż powiedziałam jej, że to może być podpucha KGB i w takim razie nie będzie wtajemniczana w naszą pracę i kontakty. Małgorzata Bocheńska w ciągu swej chyba 3 miesięcznej pracy widziałam ją się wszystkiego 4 razy. Być może, że jest to prawda co pisze Iwanow i to on usiłował ją nam podesłać. Jednakże jej zbyt „artystyczny” charakter pokrzyżował mu plany.

Następnie Iwanow twierdzi:– „W styczniu 1991 r. razem z grupą Białorusinów brałem udział w obronie parlamentu litewskiego”. Nie ma na to żadnych dowodów. Może był pod Parlamentem w grupie gapiów, tego nie wiem. Wśród dokumentów litewskich z czasów obrony Parlamentu nie ma o tym żadnej wzmianki. Są natomiast dokumenty, faksy, relacje i zdjęcia Piotra Hlebowicza z sali posiedzeń Parlamentu i z obrony przez niego Ministerstwa Obrony Narodowej Litwy.

Iwanow oczywiście nie podejmował żadnych strategicznych decyzji! Nie wiedzieliśmy z Pacholskim nawet o jego istnieniu. W tym czasie przerzucaliśmy na Litwę nie tylko pomoc charytatywną. Adam Jawot przywiózł np. wyposażenie szpitala polowego. Współpracowałam bezpośrednio ze Skuczasem – szefem Służby Bezpieczeństwa Parlamentu. Mieliśmy dzięki Janowi Olszewskiemu wielodniową rozmowę telefoniczną z Parlamentem Litwy, by mieć podgląd sytuacji w Wilnie. Ściągnęłam do pomocy moich najpewniejszych kolegów z konspiracji z Górnego Śląska. Np. Krzysztof Łucyk wziął kilka dni urlopu i koczował z nami w Biurze Informacyjnym na Ujazdowskich. Kilku ludzi z LDPN-u i PPN-u też się włączyło. Pomagali redagować informacje.

Iwanow nawet gdyby się pojawił w Biurze to podziękowalibyśmy mu za współpracę. Tylko do wieloletnich łagierników mieliśmy zaufanie i ludzi przez nich potwierdzonych.

W swoich wspomnieniach, które nie doczekały się publikacji w Albumie 25-lecia Iwanow pisze: „Po powstaniu „Solidarności Walczącej” pomimo aresztowaniu kierownictwa grupy postanowiono nawiązać z nią kontakt i współprace. W istocie rzeczy resztki grupy „młodych socjalistów” w okresie stanu wojennego i później pełniły funkcję wydziału wschodniego SW. Byłem tego świadkiem i uczestnikiem.” *) Otóż nikt z Młodych Socjalistów nie miał nic wspólnego z Wydziałem Wschodnim SW! Jesteśmy też pewni, że Vładymir Bukowski absolutnie nic nie wiedział o powiązaniach wielkiego przyjaciela Morawieckiego Pana Iwanowa z Młodymi Socjalistami Fajdinem, Buchowcem, Kadiukinem itp. Zarówno Vladimir Bukowski jak i Aleksander Podrabinek ostrzegali nas przed jakimikolwiek kontaktami z grupą „Młodych socjalistów” z Moskwy – Pracownikami Instytutu Ekonomii i Stosunków Międzynarodowych Akademii Nauk, którzy utworzyli organizację a gdy z nią nawiązali kontakt przyzwoici ludzie i zaczęli wydawać samizdat (bibułę) wsypali ich i posłali na wiele lat do łagru.

O „Młodych Socjalistach” w tekście wysłanym do wydawnictwa Albumu na 25-lecie SW tak pisze Iwanow: „W latach 1981 – 1982, jak już dziś wiadomo, KGB deptało socjalistom po piętach i ich areszt był tylko kwestią czasu.

Młodzi socjaliści na czele z Anrejem Fadinym i Pawlem Kudiukinem bardzo poważnie traktowali swą opozycyjną działalność i wymagali od członków grupy zachowanie ścisłych zasad konspiracyjnych. Andrej Fadin był swoistym głównym architektem całego rozbudowanego systemu ścisłej konspiracji, rygorom którego bezdyskusyjnie podporządkowywali się wszyscy członkowie i sympatycy organizacji. Każdy, kto decydował się na udział w konspiracji musiał przede wszystkim najpierw przejść skrupulatnie przeszkolenie z zasad konspiracji. Początkowo wydawało się to trochę dziecinnym i nawet naiwnym, ale podczas śledztwa, kiedy udało się wiele rzeczy ukryć przed KGB, wszyscy przekonali się w słuszności z pozoru przesadnych konspiracyjnych działań Andreja Fadina.

Poznałem Anreja Fadina i Pawła Kudiukina przez ich przyjaciela i kolegę ze studiów na Uniwersytecie Moskiewskim Olega Buchowca, który w 1977 r. został przyjęty do pracy w Instytut Historii Akademii Nauk Białorusi., gdzie ja również byłem zatrudniony. Wtedy działalność dysydencka moskiewskich socjalistów była jeszcze w zarodku.

Na mnie człowieka z sowieckiej prowincji poziom intelektualny moskiewskich przyjaciół Buchowca, ich swoboda wypowiadania się i zachwyt polskim ruchem opozycyjnym zrobili ogromne wrażenie. Wkrótce zaprzyjaźniliśmy, zostałem czynnym uczestnikiem ich grupy, stałym bywalcem przy biesiadach dysydenckich. Jednak wszystko się zmieniło niebawem.

W 1979 r. ja ożeniłem się z Polką, wrocławianką. Fadin i Kudiukin odebrali tą zmianę w moim życiu osobistym jako niesamowitą szansę do nawiązania kontaktów, a przy okazji i współpracy z „Solidarnością”, a później z „Solidarnością Walczącą”. Od tego czasu nasze kontakty odbywali się jedynie w ścisłych warunkach konspiracyjnych. Czasem niesłusznie denerwowałem się jak Andrej Fadin godzinami zmusza mnie do zmiany tras w metrze, póki on nie jest pewny, że już nas nikt nie śledzi. Prawie nigdy nie kontaktowaliśmy bezpośrednio telefonicznie. Spotykaliśmy w kilkunastu ustalonych miejscach, trudnych do odszyfrowania.” *).

Iwanow o mało nie doprowadził do skandalu, gdyż tematy referatów na Konferencji z okazji 25-lecia „SW”, które mieli wygłaszać młodzi socjaliści były między innymi takie: Kudiukin Pawel.: „Neo-leninism jako forma działalności opozycyjnej w byłym ZSRR”; Oleg Buchowiec ( ten od artykułu w prasie białoruskiej, że Polacy muszą przepraszać Białorusinów za oderwanie Zachodniej Białorusi): „Białoruś – Rosja: perspektywy stosunków wzajemnych”. Aleksander Podrabinek tak napisał do nas w liście, gdy pytaliśmy o przyjaciół Iwanowa: - . А эти ребята, купив себе свободу такой ценой, теперь изображают из себя мучеников и борцов с советским режимом. Если они появятся в Варшаве, и будут выступать, я обязательно расскажу всем who is who.” (Ci ludzie, którzy kupili sobie za taka cenę ( współpraca z KGB i obciążenie w procesie innych- przyp. red.), teraz robią z siebie męczenników i bojowników z reżimem sowieckim. Jeśli oni pojawia się w Warszawie i będą występować to ja oczywiście ( obowiązkowo) opowiem wszystkim kim oni są. No i do Warszawy przyjechali ale wykładów nie wygłaszali! Uroczystości 25-lecia – to jedna wielka walka z Iwanowem, Morawieckim i Kisielewiczem o gości Autonomicznego Wydziału Wschodniego. Iwanow twierdził, że Kornel dał mu pełnomocnictwa w ustalaniu listy gości ze Wschodu. Potwierdził to Kisielewicz Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Obchodów 25-lecia odsyłając nas do Iwanowa. Po wielu awanturach uzgodniliśmy z Łukaszem Kamińskim z IPN, których gości może zaprosić na Obchody 25-lecia SW IPN, a którzy z naszych gości nie dostaną zwrotu kosztów podróży. Iwanowa Młodzi Socjaliści oczywiście na Koszt IPN przyjechali. Załatwiliśmy z Piotrem sponsora – Fundację Pomoc Polakom na Wschodzie i zorganizowaliśmy „Seminarium o sytuacji Polaków w państwach powstałych po rozpadzie ZSRR”. IPN zgodził się przedłużyć na 2 godziny wynajem sali, w której odbywały się obchody 25-lecia. Oddaliśmy swoje miejsca w hotelu dla naszych gości i załatwili dla członków Parlamentu Gruzji i Estonii hotel sejmowy. Kornel Morawiecki oczywiście w tym samym czasie co odbywało się Seminarium zaprosił ludzi na piknik na Polach Mokotowskich.

No cóż kiełbaski jak się wydaje są stale dla niego ważniejsze!

Po obchodach protestowaliśmy przeciwko próbom fałszowania historii. Wysłaliśmy też list do IPN.

W czasie dyskusji na Forum swkatowice.mojeforum.net Kornel Morawiecki spytał mnie czy na organizowanych wystawach o działalności wschodniej tak bardzo przeszkadza mi Iwanow, że powinna być dla niego inna tablica. Odpowiedziałam, że tak i to bardzo przeszkadza. Oświadczam, że jakakolwiek publikacja czy wypowiedź łącząca Wydział Wschodni SW z Mikołajem Iwanowem będzie podstawą do skierowania sprawy do sądu o naruszenie dóbr osobistych. Dość zabawy w ciuciubabkę i uwiarygodniania kogokolwiek moim kosztem. O istnieniu Iwanowa dowiedziałam się w styczniu 2007r. Panie Iwanow odczep się Pan raz na zawsze od Wydziału Wschodniego SW!

*) zachowano oryginalną pisownię.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010