JAK ANTYSOWIETA DO ANTYSOWIETÓW

21. WRZEŚNIA 2009 r.

Wielka szkoda, że właściciele „antysowieckiej” szaszłykarni ulegli pod naciskiem naczelnika magistratu Sztukaturowa i prefekta Mitwolia – zdemontowali szyld. Szkoda dlatego, ponieważ żądanie urzędników było bezprawne. Dlatego, że wszystko to jest zamachem na swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, w szczególności szantaż strażą pożarną i Sanepidem. Dlatego, że oskarżenia weteranów to chamstwo, podłość i głupota. I jeszcze dlatego, że nazwa „Antysowiecka” wymaga aby wytrzymać cios, nie ugiąć się.

Nie sposób mieć  żal do właścicieli kawiarni, można ich zrozumieć – chcieli zachować pracę. Nie ma zupełnie o czym rozmawiać z moskiewskimi naczelnikami, ogłupionymi od wysławiania Stalina. Ale chciałbym zwrócić się do weteranów, którzy napisali skargę.

Wam tylko wydaje się,  że sprywatyzowaliście patriotyzm, miłość do Rosji i troskę o jej przyszłość. Wam tylko wydaje się, że zażywacie zasłużonego i chlubnego odpoczynku. Wam tylko wydaje się, że otoczeni jesteście powszechnym szacunkiem. Wpojono wam to już dawno, ale wasz czas minął. Waszą ojczyzną nie jest Rosja. Waszą ojczyzną jest Związek Sowiecki. Jesteś weteranami sowieckimi i, chwała Bogu, to już 18 lat jak nie ma waszej ojczyzny.

Ale i Związek Sowiecki to kraj zupełnie inny od tego, który przedstawialiście w podręcznikach szkolnych i waszej kłamliwej prasie. Związek Sowiecki to nie tylko politrucy, stachanowcy, przodownicy pracy komunistycznej i kosmonauci. Związek Sowiecki to również powstania chłopskie, ofiary kolektywizacji i Wielkiego Głodu, setki tysięcy niewinnych ludzi rozstrzelanych w piwnicach CzeKa i miliony zamęczonych w GUŁagu przy dźwiękach ohydnego hymnu Michałkowa. Związek Sowiecki to bezterminowe psychuszki dla dysydentów, morderstwa zza węgła i bezimienne mogiły mych przyjaciół – więźniów politycznych, którzy spoczywają na niezliczonych cmentarzach obozowych, nie dożywszy naszej wolności.

„Antysowiecka” nazwa tak was oburzyła, ponieważ z pewnością byliście nadzorcami w tych obozach i więzieniach, komisarzami w oddziałach zaporowych, oprawcami w miejscach masowych rozstrzeliwań. To wy, sowieccy weterani, broniliście sowieckiej ojczyzny, następnie przez nią przygarnięci, a teraz boicie się prawdy i chwytacie się swojej sowieckiej przeszłości.

Władimir Dołgich, przewodniczący moskiewskiej Rady Weteranów – właśnie on złożył ten wniosek –  podczas wojny był politrukiem, a później zrobił karierę partyjną, osiągnąwszy stanowisko sekretarza KC KPZS. Przedstawiciele starszego pokolenia powinni pamiętać to nazwisko. Weteran totalitaryzmu! Gdy był przy władzy wsadzano za działalność antysowiecką; nic dziwnego, że tak ostro zareagował na szyld kawiarni. Pan, Włodzimierzu Iwanowiczu, pochodzi z tej bandy komunistycznych przestępców, którzy próbowali przywieść nasz kraj do zguby, a potem mieli szczęście uniknąć sądu i kary. Teraz pan znów wypływa na powierzchnię, żeby wybielić swoją przeszłość. Sowiecką przeszłość – krwawą, kłamliwą i haniebną.

A ja jestem z antysowieckiej historii naszego kraju, i oto co mam wam do powiedzenia. W Związku Sowieckim oprócz was byli inni weterani, o których wy nie chcielibyście nic wiedzieć i nic o nich usłyszeć – weterani walki z władzą sowiecką. Z waszą władzą. Oni, tak jak niektórzy z was, walczyli z nazizmem, a potem toczyli walkę z komunistami w lasach Litwy i Zachodniej Ukrainy, w górach Czeczenii i piaskach Azji Środkowej. Oni wszczynali powstania obozowe w Kengirze w 1954 i szli na rozstrzelaną demonstrację w Nowoczerkassku w 1962. Niemal wszyscy oni zginęli, pamięci o nich niemal nikt nie zachowuje, place i ulice nie są nazywane ku ich czci. Tych niewielu, którzy pozostali przy życiu, nie otrzymuje od państwa zapomóg ani emerytur dla zasłużonych, żyją w biedzie i zapomnieniu. Ale to nie wy, strażnicy i czciciele władzy sowieckiej, lecz właśnie oni są prawdziwymi bohaterami naszego kraju.

Nasze uśpione społeczeństwo ciągle jeszcze nie uświadomiło sobie tego wszystkiego. Ciągle jeszcze nie jest ono zdolne ani do oceny znaczenia antykomunistycznego oporu ani do uczczenia pamięci poległych w walce z władzą sowiecką. Nasz społeczeństwo ciągle jeszcze jest zahipnotyzowane przez sowiecką propagandę lub, w lepszym przypadku obojętnie spogląda na swą przeszłość, nie zdając sobie sprawy z jej znaczenia dla swej przyszłości.

Ale co tam sowieccy weterani – stalinowskie sokoły czy breżniewowskie lizusy, gnębiciele wolności z partii Władimira Dołgicha. Normalni, wydawałoby się, ludzie posłusznie i bez obrzydzenia żyją w świecie sowieckich symboli i nazw. Czytają „Komsomolską Prawdę”, pracują w „Moskiewskim Komsomolcu”, grają w teatrze „Leninowskiego Komsomołu”, mieszkają przy Prospekcie Lenina i nawet nie proszą o jego przemianowanie. Cóż za różnica – mówią – jak się nazywa.  Rzeczywiście, żyć w czystości albo w brudzie – cóż za różnica?! Ruszyło ich dopiero wtedy, gdy weteranie obrazili się za władzę sowiecką. Ech, jak to pogodzić, żeby zarazem i było demokratycznie, i żeby weterani się nie obrażali, bo przecież trzeba ich szanować.

Tak, tych, którzy walczyli z nazizmem warto szanować. Ale nie obrońców władzy sowieckiej. Należy pielęgnować pamięć o tych, którzy stawiali opór komunizmowi w ZSRS. Oni bronili wolności w zniewolonym kraju. Czy pamięć o nich jest cokolwiek warta w Rosji, która siebie określa mianem demokratycznej?

Pora przerwać obłudne biadolenie wokół uczuć weteranów, których obrażają zarzuty pod adresem władzy sowieckiej. Zło powinno zostać ukarane. Jego słudzy – również. Pogarda ze strony potomnych to minimum tego na co zasłużyli budowniczowie i obrońcy reżimu sowieckiego.

Ocenić "Jak antysowieta do antysowietów..." na forum

ALEKSANDER PODRABINEK

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010