NERVUS BELLI PECUNIA

Konsul rzymski Marcus Tullius Cicero, zapisany w dziejach Europy jako wielki mówca i obrońca wolności republiki rzymskiej użył powiedzenia Nervus belli pecunia - Pieniądz jest nerwem wojny. Wielki filozof grecki Platon nazwał pieniądze żartobliwie nervus rerum –rzecz najważniejsza. Zgadzał się ze starożytnymi mędrcami cesarz Napoleon skoro powiedział: „Żeby prowadzić wojnę potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy.” A zdaje się nie zgadzają się z tymi sentencjami wykonawcy budżetu w MON.

Media ogłosiły 19.01. wiadomość, że w kasie MON na koniec roku 2008 zabrakło „miliard osiemset tysięcy złotych”. Przy czym wiceminister obrony Zenon Kosiniak-Kamysz, odpowiedzialny za zakupy uzbrojenie poinformował, że ta blisko dwu miliardowa luka to wydatki na uzbrojenie i sprzęt wojskowy. Minister Obrony Narodowej przyznał, że jego resort ma zobowiązania na kwotę nieco ponad 1 miliard 800 milionów złotych. A zaprzeczył słowom Klicha współpracownik Donalda Tuska z kancelarii premiera Sławomir Nowak. Pytany przez dziennikarkę TVP3 o wspomniane braki finansowe odparł, że żadnych braków nie ma. Rzecz bowiem dotyczy „faktur”, które nie były wymagalne w roku ubiegłym. Nowak tłumaczył pani redaktor, że MON nie mógł płacić wcześniej za coś, co miał uregulować w 2009 r. Czyli żadnej „dziury” w budżecie nie ma, a MON po prostu zapłaci wtedy, gdy przyjdzie na to pora i już.

Przyznaję, że trochę mnie minister Nowak zdziwił. Czy to możliwe, aby wysoki urzędnik państwowy wspierający swym intelektem szefa rządu nie wiedział jak wygląda wykonywanie budżetu przez resort obrony?

Budżet w każdym ministerstwie, ale w MON szczególnie, jest drobiazgowo zapisany w układzie wykonania. Minister ON, tzw. główny dysponent środków finansowych, ma do dyspozycji rozbudowany aparat realizujący decyzję budżetową i są procedury oraz liczne instytucje kontrolujące wykonanie budżetu. Są takie pojęcia jak „dyscyplina budżetowa” i kary dyscyplinarne za jej naruszenie. Jest też wymóg zachowania „dyscypliny finansowej” oznaczającej stałe badanie rzeczywistej gospodarki finansowej MON w związku ze stanem założonym, planowanym.

Jeśli więc kierownictwo MON stwierdza, że nie ma środków na pokrycie istniejących zobowiązań, to oznacza, że min. Nowak nie ma racji. Gdyby bowiem było tak jak mówi, to wydatki należne w 2009 roku powinny były najpierw znaleźć się w planie na ten rok. Wtedy jednak nie byłoby ich w planie wydatków na rok 2008 r. i nie byłoby też żadnej „dziury”. Jeśli min. Klich informuje, że MON nie dostało pieniędzy z Ministerstwa Finansów, a on jakimiś manewrami spowoduje uregulowanie tych należności w roku bieżącym to oznacza, że „faktury” trzeba było zapłacić w 2008 r., a tym samym min. Nowak mija się z prawdą.

Z pewnym rozbawieniem przyjąłem też wiadomość, że min. ON musiał udać się do prezydenta Kaczyńskiego, gdzie został przesłuchany w tej finansowej sprawie przez szefa BBN Szczygłę. Tak się bowiem składa, że kiedy w 2007 r. Klich przejmował resort od ustępującego ze stanowiska ministra Szczygły to wytykał mu, że na koniec roku w kasie zostało nie wydanych ponad 1,7 mld zł. „Wykonanie tegorocznego budżetu MON na osiem dni roboczych przed końcem roku wynosi 57 procent” - poinformował wówczas nowy minister obrony Bogdan Klich. Jego zdaniem opóźnienie wydatków spowodował mechanizm wymagający przy każdym zakupie kontrasygnaty pełnomocnika do spraw antykorupcyjnych, a ponadto poddający każdą operację wartości od miliona złotych kontroli żandarmerii. Klich zapowiedział zmiany. I zapewne słowa dotrzymał - teraz wydał więcej niż MON miał w kasie. Jednak nie wszystko mu się udało. Powodem niedoboru finansów były zbyt małe wpływy z podatków do budżetu państwa, co miało związek z zaostrzającym się kryzysem gospodarczym. A jeszcze w połowie grudnia ub. roku Klich wyjaśniał, że polska gospodarka dobrze radzi sobie z objawami światowego kryzysu i nie będzie oszczędności na profesjonalizacji i modernizacji wojska. "Te dwa obszary są niejako pod kloszem" - powiedział wtedy Bogdan Klich.

Mnie zastanawia jednak coś innego. Nie tylko lekkość wypowiedzi min. Nowaka w sprawach budżetowych, ale też lekkość w traktowaniu budżetu przez kierownictwo MON.

Wiem jak trudno jest sensownie i zgodnie z przepisami wydać przy końcu roku środki, które udało się jakoś zaoszczędzić. Procedury są skomplikowane, czasu mało i trzeba nadzwyczajnych wysiłków by zdążyć przed zamknięciem roku budżetowego.

Wiem też, że jest niezwykle trudno przenieść nie zrealizowane wydatki do nowego roku budżetowego. W 1999 r. realizowaliśmy pewien zakup u zagranicznego dostawcy za sumę 30 mln zł. Przetarg zakończyliśmy na dwa miesiące prze końcem roku. Niestety, Ministerstwo Gospodarki nie potrafiło na czas zawrzeć umowy offsetowej. Zakup więc w 1999 r. nie mógł dojść do skutku. Starałem się te 30 mln zł przenieść do rezerwy celowej na przyszły rok. Nie udało się. Premier nie wyraził zgody i pieniądze MON stracił. A teraz minister bez trudu przenosi setki milionów, jeśli nie miliardy?

W 2007 r. minister ON ogłaszał, że poprzednik zawalił wykonanie budżetu. W kasie MON „pozostało 1,7 mld zł.”. A na koniec roku, w osiem dni później (sic!) stwierdza: „Niezrealizowana kwota wydatków wyniosła 120 mln zł - 0,57 proc. planu.” W ciągu tych dni wydał ponad 1,5 mld PLN? A departament prasowo-informacyjny MON informował: „Do końca ubiegłego roku MON wykorzystało ponad 99 procent pieniędzy z budżetu na 2007 rok.”

Teraz mamy sytuację odwrotną – prawie dwa miliardy na koniec roku budżetowego brakuje. A minister oznajmia, że on to wszystko do lutego br. ureguluje? W jaki sposób i z jakich środków? Ta „rezerwa celowa” w budżecie na obecny rok to jakiś wór bez dna?

W MON raz mają pieniędzy za dużo, a drugi raz za mało, ale zawsze na czas wykonują budżet. Czy ktoś mógłby to wyjaśnić skoro rzecz dotyczy nervus rerum?

==============================================

PS (20.01). "Dziennik" podaje:

"Ponad 3 mld złotych brakuje w kasie MON . Do tej pory resort obrony szacował, że budżetowa dziura jest prawie dwukrotnie mniejsza. Dobrą minę do złej gry robi szef resortu. Bogdan Klich zapowiada, że MON zapłaci zaległe rachunki najpóźniej do 10 lutego."

Nie wiem czy to prawda. W "Dzienniku" pracuje na wysokim stanowisku zastępcy działu "śledczego" Anna Marszałek. Jesli to ona wykryła braki w MON, to być może brakuje tam 300 mln, a nie 3 mld, albo mają 3 mld - 300 mln za dużo. W czasie mojej "afery" Marszałek pisał, że zamierzałem wydać tylko na "zakupione systemy wieżowe do haubic" nie wspominając o całym systemie "pół miliarda dolarów.” W rzeczywistości cały program przewidywał zbudowanie 6-cio działowego dywizjonu armato-haubic, a więc nie tylko zakup samych wież. Na ten cel MON przewidywał wydatkowanie 198 mln PLN, co nie stanowiło w tamtym czasie w żadnej mierze 500 mln USD. Czy teraz Marszałek też pomyliły się słupki, czy to jednak ktoś inny odkrył braki w kasie MON, bieglejszy od niej w liczeniu pieniędzy i "Dziennik" pisze prawdę?

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010
Źródło
http://szeremietiew.com/