MATRIX HAS YOU

Wielu polityków i dziennikarzy zajmuje się tworzeniem alternatywnego świata, w którym konkretne zdarzenia i zjawiska nazywa się w taki sposób, by ich znaczenie ulegało zmianie w świadomości odbiorców.

Na ile robią to świadomie lub nie – jest to rzecz ich sumienia. Może zdarza się, że wyrażają poglądy zgodne ze swoim najgłębszym przekonaniem, człowiek ma prawo do tego, by się mylić; gorzej jeśli działanie takie jest zaplanowane i polega na świadomym przekłamywaniu rzeczywistości w różnych celach – biznesowych, politycznych, społecznych, innych.

 Na temat jednej z takich form manipulacji pisze m.in. politolog M. Karwat. Według niego istnieje forma walki z przeciwnikiem politycznym polegająca na dyskredytowaniu jego poczynań, poglądów i samej osoby. Robi się to poprzez stosowanie „różnych metod i płaszczyzn krytyki stosowanej wobec rywali i przeciwników w: sporach ideologicznych, propagandowych, kampaniach wyborczych, konfliktach politycznych, walce o władzę.”(…) Zdarza się, że stosowane są „nierzetelne, programowo tendencyjne i podstępne formy dyskredytacji, czyli podważania wiarygodności oponentów przez posługiwanie się dygresjami, pretekstami i pozorami, skrajną przesadą, nawet kłamstwem i widoczną agresją. Uznanie dla własnych poglądów i roszczeń jest wtedy osiągane dzięki deprecjonowaniu statusu i dorobku przeciwników - za pośrednictwem epitetów, etykietek, zniewag, ośmieszania, zniesławiania. Zamiast prezentowania własnych walorów, osiągnięć i zasług, wystarczyć ma atak na godność, cześć, powagę, tożsamość przeciwników.”

Jeśli takie działanie zaplanowane jest w sposób techniczny, obliczony na wywołanie określonej reakcji w oczach wyborców, mamy do czynienia ze świadomym fałszowaniem obrazu rzeczywistości w celu osiągnięcia wymiernych korzyści w sferze życia społeczno-politycznego. Przy poparciu mediów chętnie nagłaśniających każdą taką rewelację bez refleksji i elementarnej dbałości o wierność prawdzie odbiorca może być wprowadzany w błąd przyjmując podawane treści za prawdę.

Krytyce może podlegać profil psychologiczny osoby dyskredytowanej w oczach opinii publicznej – jest ona wtedy pomawiana o posiadanie różnych, negatywnych cech charakteru takich jak n. p. podejrzliwość, psychopatię, kompleksy, zazdrość, obsesje. Takie wypowiedzi nacechowane głęboko negatywnym ładunkiem emocjonalnym często bywają cytowane przez większość mediów ze względu na to, że przyciągają uwagę odbiorców. Najczęściej nikt nie zastanawia się czy taka interpretacja jest uprawniona i uzasadniona.

 Łatwo odwrócić uwagę opinii publicznej od własnego niedoskonałego postępowania poprzez głośną krytykę oponentów – zarzuca się im często takie błędy, których autorem jest pomawiający n.p. stosując wypowiedzi pełne agresji i wywołując ostry spór w debacie publicznej o konfliktowość i niezdolność do kompromisów oskarża się atakowanego. Zdania te można powtarzać publicznie, wbrew faktom, tak często, aż staną się „oczywistością”.

Atakiem na godność osoby może być insynuowanie, że ma ona nałogi lub zachowała się w sposób negatywnie oceniany w społeczeństwie. Metoda polega na tym, by zasiać wątpliwość, powiązać insynuację (choćby najbardziej niewiarygodną) z konkretnym przeciwnikiem. Okoliczność, w której musi się on tłumaczyć z tego, czego nie zrobił już zasiewa wątpliwość, czy aby na pewno jest tak, jak to próbuje wytłumaczyć. W okoliczności, kiedy sądy działają w znacznie dłuższym okresie czasu może to być „świetny” sposób na obniżenie popularności n.p. znanego polityka.

 Można również zajmować się wyszukiwaniem braków w najbliższym otoczeniu osoby pomawianej – podawać n. p. w pogardliwej formie informację na temat „niskiego” statusu członków najbliższej rodziny ( i nazywać ją przykładowo „córką kominiarza” lub „synem śmieciarza”), wyszukiwać afery w najbliższym otoczeniu osoby, którą chce się zdyskredytować http://czytelnia.pwn.pl/o_zlosliwej_dyskredytacji/index.php .

 Świadome stwarzanie pozorów, nieadekwatne, kłamliwe nazywanie zjawisk mających miejsce w rzeczywistości jest następnym działaniem mającym więcej wspólnego z manipulacją niż uczciwą działalnością polityczną, społeczną czy dziennikarską. W taki sposób można n.p. wzrost gospodarczy w kraju przypisać ogólnej koniunkturze na rynku światowym dyskredytując dokonania tych, którzy w rzeczywistości się do niego przyczynili.

Łatwo znaleźć takie przykłady patrząc chociażby na to jak te same zjawiska są inaczej nazywane, nagłaśniane i interpretowane w zależności od tego, czy miały miejsce przed czy po 21 października 2007 roku.

Spór o media przypomina walkę o ogień. Żeby Matrix nami nie zawładnął potrzebny jest pluralizm i zachowanie równowagi w mediach, które powinny nawzajem się pilnować; weryfikować różnego rodzaju nadużycia i próby manipulacji.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010