„ŁŻE ELITY” W AKCJI

Teatr się skończył i dopiero teraz będziemy mogli ocenić czy PiS nie tylko chce jak premier Olszewski ale także potrafi dokonać zasadniczych zmian, czyli jak mówi Jarosław Kaczyński „rozbić układ”, ubecki oczywiście. W istocie chodzi o zbudowanie państwa polskiego wbrew elitom, które nam stworzył komunizm.
 
Kiedy prof. Staniszkis sugerowała, że prawdziwą przyczyną tymczasowej rezygnacji z przedterminowych wyborów był sprzeciw Amerykanów, niezależni dziennikarze udali jak zwykle głuchych by nie kontynuować niebezpiecznego tematu, ponieważ instrukcje były inne – należało udowodnić, że wszystko było teatrem obliczonym na poniżenie LPRu i Samoobrony. Widocznie media liczą na szybką destabilizację porozumienia Trzech i dziennikarze myślą, iż uda im się napuścić sygnatariuszy porozumienia na siebie. Oczywiście porozumienie się załamie nie kiedy Giertych i Lepper zdecydują się zrewanżować za poniżenie ale kiedy rozejdą się interesy stabilizantów.
 
Gdyby zaś niezależni dziennikarze mniej starali się wypełniać instrukcje a trochę myśleli, postawiliby zasadnicze pytanie, czy prezydent Kaczyński uzyskał od prezydenta Busha zgodę na dobranie się do skóry sowieckiej agenturze w Polsce przewerbowanej przez Amerykanów. Bez tej zgody żadne głębokie zmiany w Polsce nie będą możliwe. 
 
Różnica między PiSem a PO czy SLD nie wspominając już trupa Unii Wolności, polega na tym, że partia Kaczyńskich jest poza układem, a więc w interesie partyjnym ten układ trzeba rozbić, co akurat pokrywa się z interesem narodowym. Inni tkwią w układzie, więc w ich interesie jest jego zachowanie po najmniejszych kosztach czyli przy najmniejszych ofiarach, co oczywiście jest z naszym interesem sprzeczne. Partie polityczne kierują się wyłącznie interesem partyjnym, który czasami może w jakiejś części pokrywać się z interesem narodu czy społeczeństwa. Ważne jest by tę wspólną część dostrzec. Gdyby partie kierowały się interesem narodu, a nie własnym, to nigdy nie zdołałyby zdobyć władzy, nie mogłyby np. kłamać (obiecywać złotych gór) w czasie kampanii wyborczej a tylko to zapewnia zwycięstwo.
 
W tej chwili PiS ma przeciwko sobie bezpiekę i wszystkie środowiska od niej zależne, a to oznacza nie tylko wymiar sprawiedliwości i media ale w praktyce całą administrację państwową i środowiska uniwersyteckie, przeżarte przez agenturę, że o intelektualistach już nie wspomnę. Jeśli PiS ma odnieść zwycięstwo w walce z tymi „łżeelitami” musi stworzyć nowe, dać możliwość masowego awansu ludziom młodym, którzy nie musieliby się dla kariery dostosowywać do aktualnych autorytetów, w większości wypadku stworzonych przez bezpiekę.
 
Na razie jedynym rewolucyjnym pociągnięciem PiS jest zapowiedź likwidacji biur radców handlowych przy ambasadach. Nie przypadkowo niezależni dziennikarze znów tego nie zauważyli. Biura owe w praktyce bowiem podlegały I Departamentów i MSW czyli wywiadowi i były jaczejką bezpieki, która świetnie tam prosperowała za PRL i III RP. Ważne jednak czy ubecy z biur pójdą na zieloną trawkę czy też minister Meller o nich zadba.
 
Nieprzypadkowo obiektem największego ataku niezależnych dziennikarzy jest Centralne Biuro Antykorupcyjne. Proszę zauważyć, że nawet ujawnienie agentury, lustracja, ustawa o IPN itp. nie są tak atakowane przez media jak CBA. Cóż bowiem oznacza ujawnienie teczek sprzed 20 lat w porównaniu z rzuceniem światła na mechanizmy ubeckiej transformacji. Tam chodzi o honor, tu o kasę. Warto przyjrzeć się dziennikarzom najgorliwiej wykonującym polecenia swych oficerów prowadzących.
 
To właśnie wojna o media będzie decydowała o sukcesie lub przegranej PiS, dlatego ujawnienia agentury należy zacząć od dziennikarzy, a zaraz zwolni się tysiące posad, jeśli oczywiście uznamy, iż praca dla bezpieki dyskwalifikuje dziennikarza. Biorąc pod uwagę powszechną zależność ludzi mediów od bezpieki, nie wykluczone, że etaty stracą ci, którzy nie donosili jako nieudacznicy nie zdolni do żadnej pracy. Przypomnijmy, że „Wybiórcza” cały czas zatrudnia Maleszkę, „ponieważ jest doskonałym redaktorem”. Ci co nie kablowali oczywiście fachowcami nie są i pisać nie potrafią. Podobna sytuacja może zaistnieć na uniwersytetach, gdzie agentura i ludzie zależni od niej stanowią po prostu większość. A w wymiarze sprawiedliwości, który obraził się na Gosiewskiego, to już lepiej nie liczyć. Nie chodzi bowiem tylko o osoby współpracujące z bezpieką przed 1989 rokiem ale o te które kryły ubecki układ ze strachu lub dla korzyści czy wygody przez ostatnie 16 lat. To o wiele większy problem niż grzechy z czasów komunizmu.
 
Obserwując jazgot, który rozpocznie się w tym tygodniu przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu za jego świetne przemówienie w Sejmie, będziemy mogli określić siłę i zakres wpływu uzbeckiego układu. Dlatego należało by notować wystąpienia dziennikarzy, sędziów, intelektualistów i przyjrzeć się ich życiorysom w okresie komunizmu oraz zachowaniu w latach 1992-1993.
 
Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010