LOS POLSKI W NASZYCH RĘKACH

W pełni zatomizowane społeczeństwo, zabiegane w poszukiwaniu kolejnych pieniędzy by zaspokoić żądze wzbudzone kolejną reklamą w telewizji, myślące tak jak podaje medialna sieczka PR –owców – nie dziennikarzy, to marzenie każdej władzy działającej w interesie własnym a nie wspólnym. Poprawność polityczna kasuje nie tylko myślenie, ale i zdrowy rozsądek. Wprowadzenie ochrony danych osobowych, czego najlepszym dowodem jest znikniecie list lokatorów i problemy z uzyskaniem informacji o telefonie znajomego, którego adres uległ zapomnieniu, stwarza anonimowość w kontaktach międzyludzkich. Migracja ludności po wojnie i za chlebem, sprawiła, że zerwane zostały wielopokoleniowe więzy sąsiedzkie.

Coraz częściej zdajemy sobie sprawę z tego, że na nic właściwie nie mamy wpływu. Kandydaci na polityków ustalani od góry i reklamowani są tak, jak proszki do prania. Każdy jest fachowy, dobry i będzie wprowadzał powszechną szczęśliwość. Aby się żyło lepiej. Wszystkim.

Na kogo głosować pytają niektórzy, inni po prostu nie idą głosować, bo wiedzą, że i tak się nic nie zmieni. Bez względu na to jaka ekipa rządzi, to jakieś krasnale pod stołem rozdają karty. Samozwańcze autorytety wypaliły się, jak zresztą było do przewidzenia. Została beznadzieja i emigracja wewnętrzna. Porządni ludzie nic nie chcą mieć wspólnego z polityką bo to nie honorowe zajęcie. Słowem marazm i beznadzieja.

Że jest drogą do nikąd czekanie na cud nie trzeba nikogo przekonywać. Samobójstwem jest też oczekiwać od bliżej nie znanych nam osób, by w naszym imieniu podejmowały decyzje o naszym życiu. Zerwane zostały drogi komunikacji społecznej zarówno w płaszczyźnie poziomej ( członkowie społeczności między sobą) jak i w pionie. Informacje są przekazywane z góry w dół a w odwrotną stronę żaden przekaz nie istnieje!

Społeczeństwo musi odzyskać podmiotowość. To naród jest najwyższym suwerenem w państwie! To on powinien decydować co w jego imieniu czynią politycy. Poseł ma słuchać wyborców a nie odwrotnie.

Potrzebna jest samoorganizacja społeczeństwa. Ostatnio taki proces nastąpił w 1980r., gdy naród zorganizował się w związek zawodowy. Aby rozbić „Solidarność” i wymienić wyłonione w sposób naturalny elity musiano wprowadzić stan wojenny. Wybory wtedy nie były anonimowe, w zakładach pracy ludzie znali się miedzy sobą.

Aby państwo mogło sprawnie funkcjonować musi zaistnieć związek: obywatel – stowarzyszenie – państwo. Nie muszą być to koniecznie partie polityczne, mogą być stowarzyszenia, kluby jednoczące ludzi o podobnych zainteresowaniach i pozwalające poznać się miedzy sobą. Tak zostają w sposób naturalny wyłaniane lokalne elity.

Przed wojną w „Domu Sokolnym” każdy czuł się wśród swoich, choćby przyjechał z drugiego krańca Polski. Po wojnie tak było w „Solidarności”. Wchodziło się do dowolnej Komisji Zakładowej i było się wśród swoich. Teraz taką rolę spełniają między innymi Kluby Gazety Polskiej. Spotkanie towarzyskie, samokształcenie i poczucie wspólnoty.

Potrzebę takich inicjatyw wykazała też Rodzina Radia Maryja. W czerwcu ubiegłego roku przedstawiciele wszystkich niepodległościowych organizacji działających w stanie wojennym połączyły swe środowiska w Porozumienie Organizacji Niepodległościowych. Jak grzyby po deszczu powstają stowarzyszenia jednoczące ludzi wokół pewnych spraw: „Stowarzyszenie Stop Korupcji”, Obrony Kupców, Obrony przed mafią urzędniczo- sądowo- bankową w Elblągu, Komitety obrony IPN. Dzięki internetowi jest możliwość sprawnej komunikacji. Powstają też niezależne media. Strefa Wolnego Słowa jest tego najlepszym przykładem. Coraz więcej jest tez gazet lokalnych. To one umożliwiają komunikację informacyjną w lokalnych społecznościach.

Każda inicjatywa integrująca sprzyja powstawaniu społeczeństwa obywatelskiego, które jest w stanie wziąć władzę w swoje ręce i sprawić by działała dla dobra wspólnego.

Jadwiga Chmielowska

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010