KORESPONDENCJA Z GRUZJI (5)

Okupacyjny posterunek w Karaleti

Rosjanie utworzyli na trasie Gori - Cchinwali punkt kontrolny, przy którym stacjonowały spore siły wojskowe wraz z technika pancerna. Stad do Ergeneti (ostatnia miejscowość przed Cchinwali) jest około 20 km. Rosjanie kontrolowali spory obszar, zamieszkany przez Gruzinów, jak i Osetyńczyków. Po wkroczeniu Rosjan, okoliczne wioski opustoszały: ludność gruzińska uciekła przeważnie do Gori i okolic. Ich domy zostały ograbione, część spalona przez Osetyńczyków za przyzwoleniem okupacyjnych sił rosyjskich. Zadbane sady popadły w ruinę, owoce w większości zgniły. Zwierzęta domowe, których Gruzini nie zdążyli wziąć ze sobą, stały sie ofiarami Rosjan i Osetyńczyków. Dnia 8 października posterunek został zlikwidowany (zgodnie z umowa pomiędzy Sarkozy i Miedwiediewem), Rosjanie odeszli z Karaleti. Gdy przyjechałem na miejsce, była tu gruzińska policja. Na placu przy byłym posterunku, rosyjscy bojcy męczyli się nad uruchomieniem zepsutego sprzętu technicznego - dwie jednostki okazały się niezdatne do samodzielnego poruszania. Tłum miejscowych Gruzinów z lubością przyglądał się poczynaniom wystraszonych Rosjan. Potem przyjechały posiłki, Rosjanie przywieźli platformy do przewiezienia zepsutego sprzętu. Przywitani zostali milczeniem zgromadzonego tłumu. W powietrzu wisiała nienawiść do cynicznych okupantów z Rosji. Chciałem podejść do Rosjan, i zrobić fotografie z bliska, lecz gruzińscy policjanci poprosili mnie, bym nie zbliżał się do nich, gdyż są bardzo agresywni. Gruzini obawiali się jakiejkolwiek prowokacji, chcieli tylko jednego: by okupanci wynieśli się stąd na zawsze. Robiłem więc zdjęcia z dużej odległości.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010