KAZIMIERZ I IZABELA SHOW(z Bilderbergami i Sachsem w tle)

Bodajże w Magazynie 24 godziny kilka chwil po opublikowaniu informacji o wycofaniu się banku Goldman Sachs z gry spekulacyjnej na osłabienie złotówki Marek Siwiec, komentując wypowiedź Kazimierza Marcinkiewicza ze studia w Londynie przedstawił taką alternatywę: albo były premier oględnie rzecz ujmując mija się z prawdą, albo skoro bank nie konsultuje z nim ruchów dotyczących waluty kraju, którego był premierem - pełni w nim rolę dużo niższej rangi niż zasługuje na to pozycja byłego premiera.

Biorąc za dobrą monetę relację Kazimierza Marcinkiewicza, dotyczące jego zaangażowania jedynie w bezpośrednie inwestycje na terenie Europy Środkowej ("fuzje, przejęcia w których zawsze starałem się reprezentować interes Polski" należy przyjąć drugą z wskazanych na wstępie możliwości. To smutne. Głównie dla Kazimierza Marcinkiewicza. Warto jednak zastanowić się nad pierwszą wskazaną przez Marka Siwca możliwością.

Nie wdając się w szczegółowe rozważania, nawet pobieżna lektura internetu wskazuje na związki banku Goldman Sachs z słynną grupą The Bilderberg, której spotkania sprowadzają się do wspólnego ustalania celów ekonomiczno politycznych przez przedstawicieli najważniejszych rządów i międzynarodowych korpoacji. W tym banków. Na marginesie - niewiele osób pamięta o tym, że grupę tę założył Polak Józef Retinger.

Myślę, że międzynarodowy bank inwestycyjny, powodujący to tu to tam to spadek, to zwyżkę kursu jena, dolara, baryłki ropy naftowej czy jak ostatnio złotówki nie zatrudnia byłego prezesa EBOiR, byłego premiera oraz byłego szefa komisji skarbu Sejmu RP i wieloletniego parlamentarzysty bez powodu. Nie wydaje mi się, żeby instytucja handlująca wiedzą w tak wrażliwych kwestiach jak kurs waluty mogła pozwolić sobie na zignorowanie informacji, jakie z pewnością w kwestiach stanu polskiej gospodarki i polskiej waluty posiada Kazimierz Marcinkiewicz. Takie postępowanie z puntku widzenia interesów banku Goldman Sachs byłoby po prostu nieroztropne. A oto trudno posądzić instytucję, która na krachu polskiej waluty "zarobiła około 8%".

Nie dysponujemy oczywiście wystarczającą wiedzą aby określić choćby zakres działań, jakie podjął na polskim rynku bank Goldman Sachs., oraz inne tego typu instytucje. Jesteśmy za to w stanie ocenić realne skutki owego ataku na złotówkę. Cena euro, cena franka szwajcarskiego i koszty społeczne, jakie może ten stan rzeczy wywołać - szczególnie wśród młodych, wchodzących w dorosłe życie ludzi wydają się budować obraz mało kolorowy.

Brutalnie rzecz ujmując Goldman Sachs i inni potraktowali Polskę jak republikę bananową. Kazimierz Marcinkiewicz nie zastopował tych działań nie wiedząc o nich, nie mogąc ich zatrzymać lub co jest trzecią możliwością wynikającą z przyjętej na wstępie alternatywy - po prostu biorąc w nich udział. Dotychczasowe perypetie premiera z Gorzowa wskazują, że miewał on w przeszlości problem z oceną konfliktu interesów, w jakim się znajdował w sprawach dużo mniejszej rangi.

Mnie jednak w tym kontekście zastanawia inny wymiar calej sprawy. Gospodarka i międzynarodowe przepływy kapitałowe to nie moja mocna strona. Wiem jednak co nie co o kuchni politycznej. Nie mogę uwierzyć w to, że odegrana przez Kazmierza Marcinkiewicza i Panią Izabelle scena przed włączonymi kamerami tvn24 , na chwilę przed rozmową o Goldman Sachs wynikała z niewiedzy, lub roztargnienia kogokolwiek z uczestników.

Nie spotkalem się do tej pory z sytuacją, w której na nagrania live, wymagające od rozmówcy skupienia i spokoju polityk wybierał się w towarzystwie swojej partnerki. A nawet jeśli, to w studiach telwizyjnych są pomieszczenia recepcyjne i nie ma zwyczaju ani potrzeby towarzyszenia politykowi w trakcie samego nagrania lub rozmowy. Nie znam studia tvn24 w Lodnynie, ale nie sądzę żeby znacząco różniło się od innych tego typu pomieszczeń.

Nie mam również cienia wątpliwości, że Kazimierz Marcinkiewicz miał świadomość, że zarówno zachowanie jego samego, jak i jego obecnej partnerki zostaną zarejestrowane przez magnetowidy telewizji. Hasło "puszczą to w szkle kontaktowym" to zaklęcie, które politycy wypowiadają w 100% świadomie, a realizatorzy tvn24 reagują na nie natychmiast. W mojej ocenie premier nakręca tę historie świadomie. Media relations, to w końcu jego najlepsza polityczna broń.

Jestem pewien, że Kazimierz Marcinkiewicz zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie wywoła pojawienie się w telewizji zdjęć, jakie znamy juz z youtube. Słowa o usunięciu się w cień, jakie padają z ust polityków PO, oraz potencjalny spadek i tak nie tak fenomenalnych jak kiedyś notowań zaufania społecznego wydają się być ceną wysoką i oczywistą jednocześnie. Mimo wszystko z jakichś powodów były premier decyduje się tę cenę płacić.

Jeżeli chociaż przez chwilę założymy, że konflikt interesów w jakim znalazł się Kazimierz Marcinkiewicz w wyniku działań Goldman Sachs na polskim rynku był znany byłemu premierowi z wyprzedzeniem, to z pewnością obecny serial (piątkowe szkło, to tylko ostatni odcinek) nie tylko wpisywałby się doskonale w emploi Piotrusia Pana polskiej polityki, jakie ten polityk przyjął już jakiś czas temu, ale przede wszystkim pozwoliłby odwrócić uwagę od problemu politycznego, jakiego przykładem stal się Marcinkiewicz.

Działanie przez byłego najwyższego urzędnika państwowego na rzecz międzynarodowych korporacji kapitałowych, których potęga finansowa i siła oddziaływania politycznego przewyższa możliwości niejednego państwa jest nowym problemem na zglobalizowanej scenie politycznej. Przynajmniej w jej polskiej części.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010
Źródło
http://michalrachon.salon24.pl/