KARTA POLAKA WCIĄŻ ROZGRYWANA NA LITWIE

Litewski parlament nie zatwierdził w ubiegłym tygodniu na stanowisko wiceprzewodniczącego sejmowego komitetu oświaty, nauki i kultury Jarosława Narkiewicza, posła Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, gdyż – jak twierdzą posłowie z rządzącej partii konserwatywnej – może się on ubiegać o Kartę Polaka. Stwierdzenie, zatem przynależności do narodu polskiego, jest wciąż okolicznością obciążającą i dowodem na brak lojalności wobec państwa litewskiego. Nagonka na Kartę Polaka jest wykorzystywana w celu zastraszenia społeczności polskiej na Litwie.

Sejmowy komitet oświaty, nauki i kultury w ubiegły wtorek jednomyślnie postanowił, że wiceszefem komitetu, będzie przedstawiciel opozycji, poseł AWPL Jarosław Narkiewicz. Jednakże dwa dni potem Sejm RL na swoim plenarnym posiedzeniu, nie zatwierdził tej kandydatury; 29 posłów opowiedziało się za Narkiewiczem, 27 było przeciw, a 29 wstrzymało się od głosu. Zgodnie z regulaminem Sejmu, kandydatura zostaje zatwierdzona, jeżeli poprze ją ponad 50 proc. posłów uczestniczących w głosowaniu. Tymczasem przeciwko kandydaturze posła z polskiej partii, opowiedzieli się przede wszystkim posłowie partii konserwatywnej, która wygrała październikowe wybory parlamentarne na Litwie i będzie kierowała koalicyjnym, centroprawicowym rządem.

Poseł konserwatystów Sailius Paczeliunas zażądał podczas posiedzenia od Narkiewicza, by ten otwarcie potwierdził, że „nie posiada Karty Polaka” i by zapewnił, że jej „nie posiadał i nie będzie o nią zabiegał w przyszłości”. Wyraził również opinię, że dopóki Sąd Konstytucyjny nie orzeknie, czy przyjęcie Karty wiąże się z zobowiązaniami wobec innego państwa, nie należy powoływać Narkiewicza na stanowisko wiceszefa sejmowego komitetu.
Łukaszenka wzorem dla Litwy?

- To skandaliczne. W żadnym cywilizowanym państwie obywatelskim, a takim deklaruje się Litwa, to jest absolutnie nie do przyjęcia – powiedział PAP dyrektor litewskiego Instytutu Monitoringu Praw Człowieka Henryk Mickiewicz. – W naszym Sejmie zaczynają się przejawiać tendencje izolacji i ignorowania mniejszości narodowych – podkreślała podczas sesji plenarnej parlamentu, posłanka opozycyjnej Partii Pracy Loreta Graużiniene. Poseł innej opozycyjnej partii Porządek i Sprawiedliwość Valentinas Mazuronis, oburzony odrzuceniem kandydatury Narkiewicza, zaproponował rządzącej koalicji sporządzenie listy, „jakie stanowiska w parlamencie są zakazane dla mniejszości narodowych” z wyszczególnieniem „jakie zakazane są dla Polaków, jakie dla Żydów, a jakie dla Rosjan”.

Nie może, zatem dziwić, pełen rozżalenia ton komentarza, polskiej dziennikarki Lucyny Dowdo, jaki można przeczytać na łamach ostatniego „Magazynu Wileńskiego”, gdzie kończąc swój tekst pt. „Karty na stół!” pisze ona m.in.: „ (...) Prędzej bym śmierci się spodziewała niż tego, że kiedyś za wzór naszym megapatriotom będę stawiała prezydenta Łukaszenkę. Niestety, muszę. W swoim niedawnym dorocznym orędziu Łukaszenka powiedział: „Nie trzeba z naszych ludzi (ubiegających się o KP) robić zdrajców z powodu Karty Polaka. Jeżeli Polska chce im pomóc, to niech pomaga”. Powiedział coś jeszcze o mieszkających na Białorusi Polakach: „To są Polacy, ale to nasi Polacy...”. Mój Boże, usłyszeć coś podobnego z ust Adamkusa czy Kubiliusa i umrzeć.”

- Ten wypad nacjonalistyczny ujawnił prawdziwą twarz litewskiej partii konserwatywnej – powiedział prezes AWPL, poseł Waldemar Tomaszewski. Podkreślił on również w rozmowie, jaką z nim przeprowadziłem, że przede wszystkim liczy na zauważenie problemów społeczności polskiej na Litwie, przez polskie czynniki państwowe, zarówno w kontekście stosunków polsko-litewskich, ale również w kontekście stosunków Litwa – Unia Europejska, gdyż problem dyskryminacji mniejszości jest sprzeczny z normami unijnymi.

Psychoza z Kartą Polaka w tle

Przypomnijmy, cała sprawa z Kartą Polaka na Litwie wybuchła na początku listopada, kiedy to skrajny nacjonalista, szef byłej kanapowej partyjki „tautininkasów” (aktualnie przygarnięci przez konserwatystów) Gintaras Songaila, zwrócił się do Centralnej Komisji Wyborczej z prośbą o ustalenie, czy wybrani do Sejmu Polacy są lojalni wobec państwa litewskiego. Zarzucając jednocześnie posłom AWPL Waldemarowi Tomaszewskiemu i Michałowi Mackiewiczowi, że kandydując do parlamentu ukryli fakt posiadania Karty Polaka, co zdaniem Songaili należy interpretować jako zatajenie zobowiązań wobec państwa litewskiego.

Następnie, wbrew zapewnieniom polskich posłów, ale też i wbrew niezaprzeczalnym faktom, które potwierdziło również litewskie MSZ, że Karta Polaka nie jest ani zobowiązaniem, ani przysięgą wobec państwa polskiego, rozwój antypolskich urojeń i nagonki, jak widać rozwija się w najlepsze.

A jeżeli już mówimy o antypolskich urojeniach, to na Litwie wciąż ich przybywa w ostatnim czasie. Oto tylko najbardziej egzaltujące przykłady. Latem poczytna „Lietuvos Rytas” alarmowała, że słowa z polskiego hymnu narodowego, „co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy” (zwłaszcza wyśpiewywane w Wilnie), oznaczają ni mniej ni więcej tylko rewanżystowskie zakusy Polaków wobec litewskiej prastarej stolicy. Niedługo potem w innej gazecie opublikowano list działaczy „Sajudisu” do litewskiej służby specjalnej Saugumy, w którym czujni „sajudziści”, żądali pilnej interwencji, gdyż na Litwie „przebywa uzbrojony po zęby konny oddział Wojska Polskiego na czele z generałem i czyni dywersję” (słynna sprawa członków klubu jeździeckiego „Joker”, który pielęgnując przedwojenne ułańskie tradycje urządził happening na Wileńszczyźnie). Aż strach pomyśleć, co będzie za rok, gdy w Polsce i na Litwie zamierza się obchodzić 600-lecie zwycięstwa bitwy pod Grunwaldem?

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010