CAŁA WŁADZA...

W sanacyjnej Polsce kobiety miały wielki wpływ na życie polityczne. Przecież Nikodema Dyzmę, wedle relacji Tadeusza Dołęga-Mostowicza, uratowały i wypromowały kobiety z wyższych sfer. Dzisiaj rola możnych kobiet jest nie mniejsza. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy przeczytałem list kilkunastu VIP-ów płci pięknej w obronie Małgorzaty Niezabitowskiej. Te panie, świetnie usadowione w biznesie, polityce, mass mediach, nauce i w innych ważnych społecznie miejscach, mogą zrobić, co zechcą. Ktoś dostanie lub nie kredyt inwestycyjny, ktoś dostanie lub nie gwiazdkę generalską, czyjeś grzeszki zamiecie się pod dywan, a kogoś zaszczuje „faktami medialnymi”... Czy trudno sobie wyobrazić, że pod jakimś bzdurnym hasłem np. solidarności kobiecej, panie te są zręcznie manipulowane przez jedną, dwie agentki? Schemat postępowania jest prościutki i do powielenia w każdej sytuacji, niezależnie od płci, intelektu, środowiska. Gdy zaś do tak ułożonej gry zaprzęgnie się mass media, to opinia publiczna jest wyprowadzona w pole.

Ujawnienie tajnych współpracowników służb – nawet, jeśli ma wymiar wyłącznie moralny, bez konsekwencji karnych – zapobiega takiej groźnej dla państwa grze. Ludzie inwigilowani niegdyś przez agentów i różnych TW, dzięki zapoznawaniu się ze zgromadzonym przez Instytut Pamięci Narodowej materiałem, mogą wskazać agentów, nawet, jeśli ci nie podlegają dziś lustracji, jak w wypadku M. Niezabitowskiej czy Henryka Karkoszy z Krakowa. To wprawdzie proces spóźniony o kilkanaście lat, ale przecież jednocześnie na czasie, ponieważ najpóźniej za rok prawica obejmie stanowiska państwowe. Zwiększa on zatem szansę, że w nowe układy wciśnie się stosunkowo mało osób, kolaborujących z komunistycznymi służbami specjalnymi. Politycy prawicy zaś sięgną po władzę, a nie tylko jej atrybuty w postaci pensji, samochodów i sekretarek. Prawo gwarantuje jednocześnie, że osoby niesłusznie posądzone mają możliwość oczyszczenia się z zarzutów. Sąd lustracyjny nie działa pod dyktando rzecznika interesu publicznego, ale wydaje wyroki oparte o rzetelną analizę faktograficzną i prawną danej sprawy.

Ujawnianie wstydliwych dla wielu osób materiałów jest ważne dla różnych środowisk. Zwłaszcza w zawodach zaufania publicznego, jak np. dziennikarze, nauczyciele szkolni i akademiccy, prawnicy, naukowcy, politycy, działacze samorządowi. Przecież ludzie mass mediów, poza drobnymi wyjątkami, nie byli nigdy poddani lustracji! A w Polsce opinia publiczna jest tak słaba, że często zastępuje ją opinia medialna. Dla higieny naszego życia publicznego zatem – ale i dla uformowania wreszcie zdrowego systemu władzy w III RP! – korzystne jest ujawnienie jak najwięcej z IPN-owskich archiwów i wprowadzenie wiedzy o agentach do świadomości publicznej. Podobnie jak korzystne będzie poddanie tych materiałów weryfikacji sądowej, co nastąpi w wypadku Niezabitowskiej i Karkoszy, a w razie potrzeby i w innych wypadkach... Cywilizowany proces lustracyjny, a właśnie z nim mamy do czynienia, może Polskę tylko wzmocnić, gdyż osłabia wszelkie szemrane układy, które zza kulis rządzą naszym państwem. I może ukróci panoszenie się obcych państw, których służby specjalnej dysponują archiwami PRL-owskiej bezpieki.

Niech podniosą się wszystkie kurtyny. Bez zajrzenia za kulisy naszego publicznego teatru, Tusk, Rokita, Kaczyńscy zasiądą wprawdzie niebawem w gabinetach, ale władza będzie, gdzie indziej. Nie tylko u wspomnianej grupy kobiet.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010