3. Antykomunizm dzisiaj (Alain Besancon, tł. Anatol Arciuch)

INNA POLITYKA

__________________________________________________________________________________________

ALAIN BESANCON

Alain Besançon - urodzony w 1932 roku. Historyk i socjolog. Dyrektor ds. naukowych Wyższej Szkoły Nauk Społecznych (Ecole des Hautes Etudes en Science Sociales) w Paryżu. Wybitny sowietolog o międzynarodowej sławie.

Wieloletni komentator polityczny tygodnika „L 'EXPRESS”, członek kolegium redakcyjnego i stały autor dwóch renomowanych periodyków reprezentujących myśl liberalno-konserwatywną: francuskiego „Commentaire” i amerykańskiego „Commentary”. Autor wielu książek, z których najgłośniejsze to: "Wychowanie i społeczeństwo w Rosji", "Intelektualne źródła leninizmu", "Sowiecka rzeczywistość i rosyjska przeszłość", "Krótki traktat sowietologiczny" (ze wstępem Raymonda Arona) oraz "Anatomia widma - ekonomia polityczna realnego socjalizmu ". Jego najnowsze prace to: "La falsification du bien. Soloviev et Orwell" (1985), "Une generation" (1987), "Vendredis" (1989). Jako jeden z najbardziej konsekwentnych krytyków sowieckiego totalitaryzmu oraz roli lewicowych intelektualistów w psychologicznym rozbrajaniu opinii wobec niebezpieczeństwa komunizmu, stal się obiektem nie wybrednych ataków ze strony wszelkiego rodzaju pieriestrojkowiczów i gorbimaniaków, czego przykładem może być chociażby głośna napaść Adama Michnika w "Gazecie Wyborczej" w czerwcu br. Odpowiedź Besançona opublikowaliśmy w 64 numerze Onp. (Red).

ANTYKOMUNIZM DZISIAJ

Ludzie zdolni do przyjęcia wobec komunizmu postawy zarazem nieprzejednanie wrogiej i zasadzającej się na przesłankach rozumowych nigdy nie byli zbyt liczni. Znacznie więcej jest takich, którzy instynktownie wyczuwają w komunizmie ciemną i groźną siłę, albo takich, którzy przeciwstawiają mu się, broniąc własnych interesów, ale ludzie ci nie muszą mieć pełnego i precyzyjnego spojrzenia na komunizm. Wydaje się, że dziś przyszedł czas, żeby "świadomi" i "naukowi" antykomuniści - bardziej nieliczni niż kiedykolwiek - wyjaśnili swoje stanowisko, jak to musieli już robić w latach 1921, 1941,1956 itd. Na poparcie tego chciałbym przedstawić trzy argumenty.

1. Antykomunizm jest dzisiaj nakazem realizmu politycznego. Baudelaire mówił, że najsprytniejszym podstępem diabła jest wmówienie nam, iż nie istnieje. W każdym razie do takiego właśnie podstępu uciekają się obecnie komuniści. W krajach, które wyzwalają się z komunizmu, ale nie bardzo sobie radzą z wolnością (jak np. Polska), zaznacza się skłonność do brania pobożnych życzeń za rzeczywistość: "komunizm przestał istnieć, żyjemy w postkomunizmie" itp. Jednak dziś, pod koniec 1990 roku, imperium komunistyczne jest zaledwie nieco nadwątlone. Zachowuje ono swój stan posiadania w Afryce i w Azji. Cofnęło się w Ameryce Środkowej i w Europie Wschodniej. O ile jednak komunizm w tych krajach może sprawiać wrażenie martwego, to komuniści są żywi i wciąż zajmują kluczowe stanowiska. Tak, że sytuacja jest tam nadal niejasna. W każdym razie istnienie bądź to konstytucji, bądź administracji, bądź też nomenklatury komunistycznej świadczy o tym, że batalia polityczna nie jest zakończona. A dopóki to nie nastąpi, kto może nią pokierować, jak nie doświadczeni i przygotowani do niej antykomuniści?

2. Wyjście z komunizmu często porównuje się z przebudzeniem z koszmarnego snu. Przeszłość wydaje się czymś nierealnym. To prawda, ale istniała ona rzeczywiście i obfitowała w różne fakty, w szczególności - zbrodnie. Tymczasem grozi im zapomnienie z dwóch powodów. Po pierwsze wspomniane już branie za rzeczywistość pobożnych życzeń, według których żyjemy w "postkomunizmie", paraliżuje walkę z komunizmem, rzekomo już nieistniejącym, i retrospektywnie przedawnia zbrodnie, ponieważ ich autorzy rzekomo już zniknęli. Po drugie, zapomnienie usprawiedliwia tych, których obowiązkiem było potępienie komunistycznych okropności, a którzy tego nie zrobili. Mam tu przede wszystkim na myśli Kościół katolicki od czasu II Soboru Watykańskiego oraz pseudoekspertów od komunizmu z akademickiego establishmentu w Europie i w Ameryce. Ten zanik pamięci stanowi zdumiewający kontrast z jej przerostem we wszystkim, co w najmniejszym chociażby stopniu dotyczy nazizmu. Skoro komunizm i narodowy socjalizm są dwoma potwornymi, bliźniętami naszego stulecia, to czy ma jakikolwiek sens z jednej strony ściganie starców, z drugiej zaś pozwalanie na prosperowanie na wolności katom, których ofiary jeszcze nie ostygły? Zasadniczym mankamentem stosowania takiej podwójnej miary jest założenie kłamstwa w fundament społeczeństwa, które usiłuje się przebudować, a tym samym osłabienie samych jego podstaw. Co się zaś tyczy rozprawiania o "przebaczeniu", to stanowi ono tołstojowską karykaturę chrześcijaństwa. Zgodnie z doktryną chrześcijańską, bowiem, jeśli oddziela się miłosierdzie od sprawiedliwości, to otrzymuje się niesprawiedliwość i niszczy miłosierdzie.

3. I wreszcie antykomunizm ma swoje uzasadnienie w tym, że jest on walką o prawdę. Ukryte metafizyczne imię komunizmu (to odkrycie jest wielką zasługą Sołżenicyna) brzmi: kłamstwo. Dziś komuniści w Polsce, Rumunii, ZSRS mienią się antykomunistami. Czyniąc tak kłamią i tym samym postępują jak prawdziwi komuniści. Trudno przeniknąć do głębi ich serc, ale można domyślać się, że w wielu tych komunistach-antykomunistach nadal tkwi nietknięty podział na "my" i "oni" oraz manichejska nieprzejednana nienawiść do tych, którzy nie należą do ich "obozu". Można też domyślać się instrumentalnego podejścia, a więc i pogardy dla prawdy. Demaskowanie "pieriestrojkowego" oszustwa, umiłowanie prawdy jako takiej, to działania ze wszech miar moralne i zasługujące na pochwałę, których antykomunizm nie ma powodu się wstydzić i które nadają mu dziś pewien rodzaj godności filozoficznej.

Tł. Anatol Arciuch

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992