13. Nasze lektury: NOWY TYGODNIK (Tomasz Morawski)

NASZE LEKTURY

______________________________________________________________

Tomasz MORAWSKI

NOWY TYGODNIK
Demokracji ani politycznej różnorodności nie da się zbudować bez prasy. Tymczasem w Polsce, mimo powstania wielu ugrupowań politycznych o różnorakich odcieniach rzuca się w oczy wyraźny brak tytułów prasowych, które można by utożsamiać z konkretnymi kierunkami politycznymi. Na dobrą sprawę większość polskiej prasy do tej pory znajduje się albo w rękach sił postkomunistycznych, albo tych ugrupowań, które będąc bazą dla rządu Mazowieckiego uzyskiwały od niego prawa do poczytnych periodyków. Jednocześnie nie było widać specjalnej chęci ze strony różnorakich, nowych partii i ugrupowań politycznych do zakładania własnych pism. W dużej mierze wynikało to z braku dużych pieniędzy potrzebnych do wydawania pisma, a po części z niedoceniania roli prasy w tworzeniu nowej rzeczywistości politycznej. Tym samym pozostawiono pole do popisu tym siłom, które prasę już posiadały w swych rękach, samemu z tęsknotą oczekując na efekty pracy komisji likwidacyjnej RSW. Być może obecnie w wyniku prac tejże komisji sytuacja ulegnie zmianie, ale czy tak będzie, dopiero się okaże.

Dobitnym potwierdzeniem takiego stanu rzeczy jest fakt, że jedno z największych i najważniejszych ugrupowań politycznych w naszym kraju, jakim niewątpliwie jest Porozumienie Centrum, dopiero prawie po roku swej działalności dochowało się własnych tytułów prasowych. Najpierw przejmując „Express Wieczorny”, a następnie na początku marca rozpoczynając edycję „Tygodnika Centrum”. Przez pewien czas funkcję pisma reprezentującego poglądy PC spełniał wprawdzie „Tygodnik Solidarność”, ale dopiero teraz rozpoczęło ono wydawanie w pełni własnego tygodnika.

Z satysfakcją witamy więc kolejny nowy tytuł na naszym dość skromnym rynku wydawniczym. Trudno oczywiście wypowiadać się na temat, tak treści jak i przyszłości tygodnika po ukazaniu się dopiero jego trzech numerów. można jednak mieć chyba nadzieję, iż zajmie on ważne miejsce wśród podobnych mu pism.

Porozumienie Centrum jest obecnie jednym z głównych. jeśli nie najważniejszym polskim ugrupowaniem politycznym. Określając się samo jako partia o programie centrowym oraz umiarkowanie prawicowym dąży do przekształcenia się w masową siłę polityczną grupującą tych, którym odpowiada taka opcja polityczna. Z ruchu o dość luźnej strukturze skupiającego różnego rodzaju kierunki polityczne połączone do tej pory głównie poprzez poparcie udzielone Lechowi Wałęsie, PC przeformowało się w regularną partię polityczną o sformalizowanej strukturze, w której zabrakło miejsca dla wszelkiego rodzaju radykalizmów. Żeby umiejscowić PC wśród różnorakich kierunków politycznych nadano mu kierunek chadecki (bo jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć w zwycięstwo w PC tej akurat opcji jako że do tej pory nie było raczej nic słychać o chadeckich ciągotach wśród partyjnych liderów PC).

Porozumienie Centrum jawi się obecnie jako bardzo prężne i dynamicznie rozwijające się ugrupowanie polityczne z konsekwencją dążące do jak najbardziej samodzielnego zwycięstwa w wyborach do parlamentu.

Zmiany w strukturze i w programie partii otwierające nowy etap jej działalności zbiegły się z powstaniem „Tygodnika Centrum”. Stąd na łamach drugiego i trzeciego numeru pisma, znajdują one swoje bardzo szerokie odzwierciedlenie. Szczególnie drugi numer poświęcony w dużej mierze relacjom z kongresu PC obradującego w Warszawie 2 i 3 marca br., świadczy o przełomie dokonującym się w PC.

Tak obszerna część „kongresowa” pisma, skądinąd bardzo ciekawa, tak dla członków PC jak i innych czytelników utrudnia jednak jednocześnie odpowiedź na pytanie, jakie naprawdę będzie to pismo. Relacje z kongresu PC siłą rzeczy musiały wyprzeć z tygodnika innego rodzaju formy pracy dziennikarskiej. Jednocześnie pozwala to sformułować wniosek o bardzo ściśle partyjnym charakterze nowego tygodnika, czego konsekwencją będzie poświęcanie dużej części jego objętości na zagadnienia wewnątrzorganizacyjne. Czy będzie to z korzyścią dla pisma, okaże się po działalności PC i po tym, czy będzie ono w stanie zainteresować swym życiem czytelników. Należy się również spodziewać, że „Tygodnik Centrum” nie będzie wybiegał na swych łamach poza linię reprezentowaną przez własną partię.

Mimo zdominowania obu omawianych numerów pisma przez tematykę wewnątrz organizacyjną PC, nie sposób im odmówić dużej różnorodności zamieszczonych w nich materiałów. Są w nich obok artykułów o charakterze politycznym, także artykuły historyczne czy kulturalne. Osobiście brak mi w „Tygodniku Centrum” tekstów głębiej analizujących polską rzeczywistość polityczną. Tego typu artykułów jest w piśmie niewiele. Właściwie jeśli pominąć relację z kongresu i sondy przeprowadzone pośród czołowych polityków naszego kraju to w 2 i 3 numerze „Tygodnika Centrum” nie widać na dobrą sprawę odbicia tego wszystkiego, co w ostatnim okresie dzieje się na polskiej scenie politycznej. A szkoda, bo czytelnik byłby zapewne ciekaw stanowiska organu jednej z najważniejszych partii politycznych wobec aktualnej sytuacji. Tym bardziej że wielokrotnie to właśnie PC wpływało na ożywienie tejże sceny. Jedynym tekstem próbującym w jakiś sposób zanalizować polski pejzaż polityczny jest artykuł Lecha Falandysza „Krajobraz przed bitwą”, odnoszący się do przyszłych wyborów parlamentarnych. Znaleźć w nim można wiele celnych spostrzeżeń szczególnie przy. analizie „połączonych sił lewicy”, które znakomicie wykorzystują wprowadzanie w Polsce mechanizmów demokratycznych do walki z tą że demokracją, jednak konkluzja Lecha Falandysza nie jest już tak bezwarunkowo bezdyskusyjna. Słusznie zauważając siłę polskiej lewicy neokomunistycznej, jak również słabość nowo powstających partii politycznych, sugeruje, by i w tych wyborach stanąć w zjednoczonym froncie pod szyldem „Solidarności”. „Otóż wydaje mi się, że do nadchodzących wyborów rozsądna i uczciwa większość Polaków, już po raz ostatni, powinna pójść pod sztandarem „Solidarności”. Tak jak dwa lata temu, 4 czerwca 1989 roku, i jak w drugiej turze wyborów prezydenckich. Otóż nie wiem, czy tak być powinno i czy jest to rzeczywiście szansa na sukces. Tworzenie sztucznej jedności, która z hukiem zakończyła się rok temu, może przynieść tylko efekt zlepiania drobno potłuczonych skorupek z rozbitego talerza. Założenie, że te wybory nie mogą być jeszcze normalne, wydaje mi się z gruntu fałszywe, w ten sposób nienormalność można ciągnąć jeszcze przez długie lata. Jeżeli decydujemy się na demokrację, to nie możemy ciągle tkwić w przeświadczeniu, że ta demokracja nie może być pełna, a wybory w pełni normalne. Jak najbardziej zgadzam się z p. Falandyszem, że aby sprostać komunistom trzeba tworzyć koalicje czy porozumienia, ale muszą być one oparte na rzeczywistej wspólnocie interesów z jednoczesnym zachowaniem tożsamości poszczególnych ugrupowań, a nie zupełnie już sztucznym zjednoczeniu pod pięknym szyldem zacierającym wszak wszelkie programy i różnice. W ten sposób będziemy tylko utrwalać istniejącą nienormalność. „Solidarność” to niewątpliwie hasło piękne i popularne, które należy wykorzystać w kampanii wyborczej, nie może ono jednak po raz kolejny stać się parasolem ochronnym.

Czytając „Tygodnik Centrum” szukałem w nim przede wszystkim odniesienia do uchwalenia przez sejm wyborów na jesieni oraz propozycji tegoż właśnie Porozumienia Centrum w sprawie dekomunizacji kraju. I muszę przyznać, że się zawiodłem. Braku tekstów na ten temat nie mogły bowiem zastąpić ani krótkie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego czy Jacka Maziarskiego, ani sondy przeprowadzone na te tematy wśród kilku znanych polityków. Okazało się przy tym, że jeden z głównych liderów PC Jacek Maziarski jest przeciwny idei odsunięcia od stanowisk państwowych byłych funkcjonariuszy PZPR – czyli zdystansował się od propozycji własnej partii. Pewien niedosyt jaki pozostaje po zapoznaniu się z polityczną częścią 2. i 3. numeru pisma w niczym nie umniejsza wartości pozostałych artykułów. Szczególnie polecałbym materiał zamieszczony pt. „Szansa dla młodych oficerów”, jeszcze raz potwierdzający prawdę, że wojsko pozostaje w Polsce nadal tą instytucją, w której zmiany strukturalne i kadrowe są jednymi z najmniejszych. „Niestety generalicja umiejętnie wytworzyła i podtrzymuje wśród kadry i władz państwowych mit o swej niezbędności”. O kłopotach związanych z przywracaniem w naszym kraju praworządności i sprawiedliwości (co znacznie utrudniła „gruba kreska”) znakomicie opowiada w wywiadzie przeprowadzonym przez Józefa Szaniawskiego mecenas Wiesław Johann, powołany na stanowisko pełnomocnika rządu ds. rewindykacji mienia zagarniętego w stanie wojennym. O historycznych i współczesnych realiach ograniczenia polskiej suwerenności przez działalność rosyjskich i sowieckich służb specjalnych mówi Józef Szaniawski w artykule „Istota KGB a suwerenność Polski”. Moim zdaniem do najciekawszych tekstów nowego tygodnika należy wywiad z Lechem Dymarskim na temat „Obserwatora” i wrzawy wokół niego, do którego nieoczekiwany epilog dopisało życie. Albowiem Dymarski nie jest już dyrektorem programów informacyjnych TV, a na jego miejsce powołano „zasłużonego” działacza komunistycznego.

Liczę, że w kolejnych numerach „Tygodnik Centrum” nabierze rozmachu i tak jak jego macierzysta partia będzie wywierał duży wpływ na polską scenę polityczną, propagując (oby!) antykomunistyczną i prawicową myśl polityczną.

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992