12. Biblia konserwatysty: ZMIANA I ZACHOWAWCZOŚĆ (Edmund Burke)

BIBLIA KONSERWATYSTY

______________________________________________________________
Edmund BURKE

ZMIANA I ZACHOWAWCZOŚĆ

We fragmencie „Refleksji” (The Work, wyd. Rivington, t. 5, ss. 59-60, 77-81) Burke zajmuje się związkiem zachodzącym między postawą reformatorską a konserwatywną oraz niezbędnością kontynuacji w „wielkim i tajemniczym zjednoczeniu ludzkości”.

Państwo, w którym zmiany nie są możliwe, traci możliwość przetrwania. Bez tej szansy ryzykuje ono utratę tej części swego ustroju (constitution), którą chciałoby najbardziej zachować. Dwie zasady – zachowawczości i poprawiania (korekty) – działały wyraźnie w krytycznych okresach Restauracji i Rewolucji, kiedy Anglia pozbawiona była króla. Państwo utraciło wtedy ważny czynnik związku w swej starożytnej budowli. Nie uznano jednak za stosowne niszczyć całą jego strukturę. Wręcz przeciwnie, w obydwu wypadkach odnowiono zmurszałe części starego ustroju wykorzystując te, które nadal wykazywały swą żywotność. Stare elementy utrzymano dokładnie tam, gdzie znajdowały się poprzednio. W ten sposób część odtwarzana mogła być dopasowana do istniejącej struktury. Działano poprzez od dawna zorganizowane stany w kształcie ich dawnej struktury, a nie poprzez ograniczoną molekułę rozproszonego społeczeństwa. Prawdopodobnie w żadnym innym okresie suwerenny ustawodawca nie manifestował większego poważania dla zasad brytyjskiej polityki ustrojowej, jak w czasie Rewolucji, kiedy to odstąpiono od zasady dziedzicznego następstwa. Korona została nieco zepchnięta z dotychczasowej linii, niemniej nowy kierunek rozwoju pochodził z tego samego źródła. Była to nadal zasada dziedziczenia; dziedziczenia zastrzeżonego wyłącznie dla protestantów. Gdy ustawodawca zmienił kierunek rozwoju, zachowując zasadę, pokazał, że uważa tę zasadę za nienaruszalną.

Dzięki niej prawo dziedziczenia do zwalało już dawniej na pewne poprawki, na wiele lat przed Rewolucją. W jakiś; czas po podboju powstał problem związany z prawnymi zasadami dziedziczenia tronu. Stawało się wątpliwe czy dziedzic per capita czy per stripes[1] powinien objąć tron; niezależnie od tego czy dziedzic per capita ustępował, gdy dziedziczenie per stripes miało miejsce, czy też dziedzic katolicki ustępował, gdy preferowano protestanta – zasada dziedziczenia pozostawała nieśmiertelna – multosque per annos stat fortuna domus et avi numerantur avorum[2]. To jest duch naszego ustroju zarówno w czasach spokoju jak i w okresie wszystkich rewolucji. Ktokolwiek i w jakikolwiek sposób, prawnie czy siłą, zdobył tron – dziedziczne następstwo było albo kontynuowane, albo adoptowane...

Ta zasada leży u podstaw wszystkich praw, które od tego czasu zostały wydane dla ugruntowania naszych wolności. W okresie panowania Wilhelma i Marii, w słynnym statucie zwanym Deklaracją Praw, obie Izby nie opuściły nawet sylaby z „prawa tworzenia rządu dla siebie”. Okaże się, że całym ich zamysłem było zabezpieczenie religii, praw i wolności, które przez długi czas posiadali, a które ostatnio były zagrożone. „Biorąc pod rozwagę najlepsze sposoby dla stworzenia takiej organizacji (establishment), aby ich religia, prawa i wolności nie były ponownie zagrożone obaleniem”, rozpoczęli swe działania przez wskazanie niektórych z tych metod; „po pierwsze” postępować „tak, jak ich przodkowie w podobnych przypadkach dla odzyskania swych starożytnych praw i wolności, oznajmić” – następnie modlić się za króla i królową, „aby zostało ogłoszone i ustanowione, że wszystkie zbiorowe i indywidualne prawa i wolności domniemane i deklarowane są prawdziwie starożytnymi i niewątpliwymi prawami i wolnościami mieszkańców tego królestwa”.

Da się zauważyć, że od Magny Carty do Deklaracji Praw było niezmienną zasadą polityki naszego ustroju (policy of our constitution) stwierdzanie i domniemywanie naszych wolności jako należnego dziedzictwa pochodzącego od naszych przodków, które ma być przekazane naszym następcom; jako stan należny w szczególności mieszkańcom tego królestwa, bez żadnego odniesienia do innego – wcześniejszego lub bardziej ogólnego prawa. W ten sposób nasz ustrój zachowuje jedność w różnorodności swych poszczególnych części. Posiadamy dziedziczną koronę, dziedziczne szlachectwo oraz Izbę Gmin, a także ludzi dziedziczących przywileje, prawo wyborcze i wolności po długiej linii przodków.

Polityka ta wydaje mi się być rezultatem zasadniczej refleksji lub raczej szczęśliwego wzorowania się na naturze, która jest mądrością bez przemyśleń i ponad nimi. Duch reformatorski jest zazwyczaj rezultatem samolubnego charakteru i ciasnych poglądów. Ludzie, którzy nie spoglądają wstecz na swych przodków, nie patrzą również w przyszłość. Poza tym społeczeństwo angielskie dobrze wie, że idea dziedziczenia stanowi podstawową zasadę zachowawczości, będąc jednocześnie podstawą ciągłości; nie wyłączając zasady dążenia do nieustannego doskonalenia. Pozostawia ona wolną rękę w szukaniu nowych rozwiązań, jednocześnie zabezpieczając nowe nabytki. Wszystkie pozytywne zdobycze działań państwowych opartych na powyższych zasadach, pozostają zamknięte w swoistych układach rodzinnych, zamknięte na zawsze. Przez praktykę ustrojową działającą w oparciu na systemie naturalnym otrzymujemy, zatrzymujemy i przekazujemy dalej nasz system rządów oraz nasze przywileje, w sposób identyczny, w jaki używamy i przekazujemy nasz majątek i nasze życie. Instytucje polityczne, dary fortuny oraz opatrzności są nam i przez nas przekazywane w ten sam sposób i w tymże samym porządku. Nasz system polityczny pozostaje w uzasadnionym związku i symetrii z porządkiem świata oraz w systemie zarezerwowanym dla ciała stałego złożonego ze zmiennych części; przez wytyczne zadziwiającej mądrości, formującej tajemniczy związek ludzkości, całość nigdy nie jest ani stara, ani w wieku średnim, ani młoda, lecz w stanie niezmiennej stałości, przesuwają się przez wieczne obumieranie, upadek, odnowę i postęp. W ten sposób zachowując zaczerpnięty z natury sposób prowadzenia polityki państwa w tym, co poprawiamy, nigdy nie jesteśmy całkiem przestarzali. Tym sposobem krocząc drogą przodków prowadzeni jesteśmy nie przez zabobon antykwariuszy, lecz przez ducha filozoficznej analogii. Wybór drogi dziedziczności dał ramom naszej polityki obraz związku krwi; łącząc ustrój naszego kraju z najdroższymi domowymi związkami; przyjmując nasze podstawowe prawa na łono rodzinnych uczuć; utrzymując razem i hołubiąc ciepło wzajemnie się uzupełniających dobroczynnych darów – nasze państwo, ogniska domowe, nasze ołtarze i groby.

Przez ten sam plan zbliżenia do natury naszych sztucznych instytucji i przez wezwanie na pomoc jej nieomylnych i potężnych instynktów dla wzmocnienia omylnych i kruchych osiągnięć naszego rozumu, otrzymaliśmy kilka innych wcale niemałych korzyści (patrząc przez pryzmat naszych wolności w świetle zasady dziedziczenia). Działając zawsze jakby w przytomności świętych przodków, duch wolności sam w sobie prowadzący do nierządu i wynaturzeń jest tym samym temperowany. Idea liberalnego pochodzenia inspiruje nas do naturalnej godności na co dzień, która ochrania nas przed zuchwalstwem nieuchronnie związanym i hańbiącym tych, którzy są pierwszymi posiadaczami jakiegokolwiek wyróżnienia (obdarzonymi godnością). W ten sposób nasza wolność staje się szlachetna. Jest majestatyczna i imponująca. Posiada rodowód i znaczących przodków. Posiada swój ciężar gatunkowy i znaki herbowe. Ma swą galerię portretów, swe monumentalne napisy, archiwa, dowody i tytuły. Osiągamy poszanowanie dla naszych instytucji życia publicznego, bazując na zasadzie, którą stosuje natura ucząc nas poszanowania dla człowieka w związku z jego wiekiem oraz pochodzeniem. Wszyscy sofiści razem wzięci nie są w stanie stworzyć nic lepiej przystosowanego do zachowania racjonalnej i męskiej wolności niż to, co myśmy stworzyli, gdzie wybraliśmy raczej naturę niż spekulacje, bardziej ducha niż wynalazki dla naszych wielkich skarbnic i składów naszych praw i przywilejów.

--------------------------------------------------------------------------------

[1] Per capita – „przez głowę”; prawo następstwa podzielone równomiernie wśród jednostek. Per stripes – „przez wspólnotę rodową”; prawo następstwa obejmujące w równej mierze poszczególne gałęzie rodu. R.K.

[2] Od wielu lat fortuna domu trwa, a przodkowie przodków są znani. R.K.

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992