1. Przed wyborami

PRZED WYBORAMI

Rada Polityczna Liberalno-Demokratycznej Partii "Niepodległość" na posiedzeniu wrześniowym postanowiła, że L-DP "N" nie wystawi w wyborach prezydenckich swoje kandydata.

Jest to fakt o tyle godny uwagi, że prawie wszystkie liczące się w Polsce partie polityczne postąpiły inaczej.

Dlaczego więc postąpiliśmy tak właśnie? Czy tylko dlatego, że politykę traktujemy jako sposób na realizację pewnych ponadpartyjnych celów dotyczących całego państwa, a w związku z tym obce jest nam podejście do polityki typu: "wygramy, nie wygramy, ale co namieszamy, to nasze"?

Tak. Tylko dlatego. Z przeprowadzonej przez nas analizy sytuacji politycznej wynikało, że walka o fotel prezydencki będzie walką pomiędzy Wałęsą a Mazowieckim. Tertium non... przepraszam -Istniała jeszcze do ostatniej chwili możliwość, że obaj się dogadają. Na szczęście teraz już nie istnieje. W tej sytuacji rzeczą uznaną przez nas za absolutnie podstawową było to, by Mazowiecki tej walki nie wygrał.

Dlaczego? Otóż w odróżnieniu od sytuacji z 1919 roku Polska musi odzyskać niepodległość także od komunizmu i jest to sytuacja nieporównanie trudniejsza, dlatego też wymagająca bardziej zdecydowanych działań. Polska jeszcze tej niepodległości nie odzyskała i od tego, jaki będzie ten prezydent, zależy w dużym stopniu czy w ogóle ją odzyska. Układy "okrągłego stołu" muszą być przekreślone tak szybko, jak to tylko jest możliwe. Nie zrobi tego prezydent, którego polityczna kariera zaczęła się od tych właśnie układów i który wręcz deklaruje swą bezsilność wobec tych problemów, nazywając ją notabene swoją "filozofią".

Oczywistą jest też rzeczą, że wybory prezydenckie to dopiero początek na drodze do normalnej, demokratycznej i wolnej Polski. Główna batalia rozegra się podczas wyborów parlamentarnych. Ale właśnie dlatego nie jest obojętne, czy w fotelu prezydenta będzie siedział człowiek wzmacniający ten nienormalny, utworzony w wyniku porozumień z Magdalenki układ, czy też ktoś, kto otwarcie deklaruje, że cały ten układ zamierza rozbić a Warszawę "przewietrzyć".

Dlaczego jednak Wałęsa a nie np. Kornel Morawiecki czy Janusz Korwin-Mikke? Przechodzenie do normalności odbywać się będzie w odwróconej kolejności: najpierw wybory prezydenta przy nieokreślonych jeszcze dokładnie jego kompetencjach, potem dopiero wybory parlamentarne. Dlatego prezydent musi dysponować silnym poparciem społecznym aby ten okres przejściowy przetrzymać bez spadku swojej pozycji. Nie może to być prezydent wysunięty przez niewielkie, choćby i najbardziej nam ideowo odpowiadające stronnictwo. Prezydent, którego cała pozycja może się zachwiać wskutek jakiejś nieopatrznej wypowiedzi czy posunięcia. Prezydent, w którego działania nie włączy się pewna ilość osób wpływowych w tym nienormalnym jeszcze, postpeerelowskim państwie.

Tak, w łopatologicznym, przyznaję, skrócie można by przedstawić tok naszego rozumowania. Oczywiście można się zżymać na taką "Realpolitik" Można też dowodzić, że pewnie Wałęsa i tak wygra więc nic nie stoi na przeszkodzie by wystawić własnego kandydata lub popierać kogoś spoza tej dwójki. Tak jednak nie jest. Elektorat Mazowieckiego można dosyć łatwo opisać. Są to ludzie uznający za wartość nadrzędną tzw. "święty spokój" - w rodzinie, w pracy, w państwie. Nieprzypadkowo sztab wyborczy ustalił dla Mazowieckiego hasło: "uparcie do przodu". Nie "śmiało", czy "szybciej" ale właśnie "uparcie". To "do przodu" to oczywiście tylko ozdobnik. Oczywiste jest, że w przełożeniu na ludzki język, hasło to oznacza: "powolutku". Elektorat, do którego skierowane jest to hasło, nie odda powodowany nagłą odwagą swoich głosów J. K-M, który mówi nie: "powoli" tylko: "jak najszybciej" i nie: "pojutrze" tylko: "dzisiaj". Natomiast może to zrobić część elektoratu Wałęsy słusznie zresztą uważając, że jego wypowiedzi na temat "przyśpieszenia" są mniej klarowne od poglądów J. K-M. Czy wystarczy to, by J. K-M. wygrał wybory? Wątpię. Może jednak wystarczyć by wygrał je Mazowiecki.

Tak wyglądają rachunki. Nie ma w nich takich czynników jak np. poglądy polityczne ludzi nomenklatury. Jest to jednak dla nas zagadka niezbyt istotna. Odłożymy jej rozwiązanie do chwili wyborów.

Natomiast dodać należy jeszcze jedno - w powyższym wywodzie hasło "szybciej" ma zdecydowanie wyższą wartość od hasła "powoli". Czym można to uzasadnić? (jeśli w ogóle trzeba?)

Po - pierwsze sytuacja w Sowietach rozwija się coraz szybciej i wymyka się spod kontroli partyjnej Gorbaczowa. Sowiecki marszałek Jazow ogłosił, że na najbliższej sesji Układ Warszawski zostanie rozwiązany (co na to p. Skubiszewski?). Coś trzeba będzie zrobić (i to szybko właśnie) z wojskiem sowieckim w Polsce, być może nawet trzeba by udzielić azylu politycznego tym spośród tych żołnierzy, którzy po rozbrojeniu zechcą o taki przywilej wystąpić. To wymaga odwagi. Lada dzień może się zmienić mapa Europy środkowej i wschodniej. Już teraz należy prowadzić politykę antysowiecką a prolitewską, proukraińską i probiałoruską. Wbrew pozorom nie stworzy to przepaści pomiędzy Rosją a Polską. Nowo powstające ugrupowania polityczne w Rosji nie deklarują polityki prosowieckiej i nie wszyscy są "wielkorusami". Całkowicie należy zweryfikować tradycyjną (w tradycji komunistycznej) politykę podsycania fobii antyniemieckich. Tu także trzeba działać szybko. Najlepszą gwarancją naszych granic będzie ich szerokie otwarcie i doprowadzenie do pojednania niemiecko-polskiego. Tego nie zastąpi żaden traktat.

Po drugie - gospodarka Polska jest, można powiedzieć, przygotowana do prywatyzacji - duża nadwyżka budżetowa rzędu dwu miliardów dolarów, społeczeństwo psychicznie przygotowane i mające coraz większą świadomość faktu, że powolna prywatyzacja to rozwiązanie najgorsze z możliwych (ludzie mają jednak poczucie zdrowego rozsądku i wiedzą, że zamiast remontować dom przez dwadzieścia lat już bardziej się opłaci postawić obok nowy). Tu także trzeba działać szybko. Inaczej tzw. ograniczona prywatyzacja stanie się jedną wielką aferą korupcyjną. Ktoś musi wreszcie zacząć prywatyzację, zwrócić zagrabione przez komunistów mienie prywatne, tam, gdzie jest to możliwe - wypłacić odszkodowanie, stworzyć giełdę majątku narodowego, na której realna wartość wypuszczonych akcji zostanie zweryfikowana w ciągu kilku miesięcy, doprowadzić, nawet metodą darowizny, by wszystkie mieszkania komunalne stały się własnością prywatną (notabene kto zdążył wykupić mieszkanie w zeszłym roku dostał je właściwie za darmo, teraz musiałby płacić stukrotnie więcej - nie wymyślił tego żaden zwolennik własności prywatnej). To wszystko trzeba robić szybko.

To oczywiście nie są wszystkie polskie sprawy, które trzeba jak najszybciej przeprowadzić. I może nie najważniejsze. To tylko kilka przykładów dlaczego "szybciej" znaczy w naszej sytuacji "lepiej".

I dlatego nie powinien wyborów wygrać Mazowiecki.

PIOTR MAJCHRZAK

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992