FUTBOLOWY SMRÓD MARKETINGOWY

Ostatnimi czasy w polskiej piłce nożnej, dzieje się – delikatnie mówiąc – nie najlepiej. Niewyjaśnione afery mnożą się, a monopolistyczna organizacja PZPN zamiast spróbować je wyjaśnić, tuszuje co popadnie. Robi to jednak bardzo profesjonalnie - dla zmylenia szarego obywatela, w jej strukturach znajduje się kilkunastu „sprawiedliwych” członków Wydziału Dyscypliny, którzy gromadzą się od czasu do czasu i obradują za zamkniętymi drzwiami.

Zbierają się zawsze w ważnych celach, oficjalnie - aby znaleźć winnych danego wydarzenia. Analizując jednak ich wyroki można dojść do bardzo prostego wniosku - efekt działań Wydziału Dyscypliny PZPN jest niemal zawsze taki sam: umiejętne ukręcenie karku całej sprawie. Przebywający na przesłuchaniach oskarżyciele namawiani są bowiem, nie do wyznawania prawdy, lecz do wyrzeczenia się wcześniejszych słów. Niedawno, na łamach „Przeglądu Sportowego” otwarcie mówił o tym prezes drugoligowego klubu, który podejrzewa swoich piłkarzy o korupcję: „Jako prezesa klubu traktuje się mnie w PZPNie jak petenta, albo nawet złodzieja. Czy ci ludzie nie widzą, że od futbolu odchodzą sponsorzy?” – pyta retorycznie. - „Ja jestem kolejnym, który sparzył się na oszustwach piłkarzy. Jednak spodziewam się, że podobnie jak w sprawie z trenerami biorącymi od zawodników kasę (wcześniejsza afera korupcyjna PZPN – przyp. red.), znów zaproponują mi wyparcie się tego, co powiedziałem prasie” – kończy prezes Wojciech Szymański.

Tuszując większość niewygodnych spraw, PZPN paradoksalnie działa na swoją niekorzyść. Jak potrafił zauważyć to Szymański, problemy mają jedynie sami zainteresowani. Być może oczy otworzy im oświadczenie możnej ERY GSM, która zapowiedziała, że nie ma zamiaru dłużej inwestować w polską piłkę. Wielka kasa bezkarnie przeszła koło nosa.

Swoją drogą to właśnie ze sponsorami Polski Związek Piłki Nożnej ma najwięcej problemów. Do dzisiaj niewyjaśnione są kulisy zerwania umowy z tajemniczą firmą ”Berło”, której reklama umieszczana była swojego czasu na strojach reprezentacyjnych, czy też warunki i okoliczności podpisania kontraktu, na mocy którego PZPN sprzedał prawa do transmisji telewizyjnych z mistrzostw świata w 2006 roku.

Nieporadność Związku w kontaktach ze sponsorami działa również na poziom prezentowany przez Polaków na boisku, o czym dobitnie przekonaliśmy się podczas ostatnich Mistrzostw Świata w Korei i Japonii. Piłkarze zamiast trenować, kłócili się o pieniądze, prześcigali w wymyślaniu kolejnych, nienormalnych propozycji, aby tylko zarobić jak najwięcej. Apogeum osiągnięto podrzucając pomysł płatnych wywiadów. Zawodnicy z Piotrem Ś. na czele po rozmowie z menedżerem działającym w Niemczech - Rolandem Sprungiem - doszli do wniosku, że dużą kasę można by „wytrzepać” podpisując umowę z jedną z gazet, na mocy której tylko jej dziennikarze mieliby prawo rozmawiać z piłkarzami podczas mundialu. Później (po odmowie ze strony mediów) główni zainteresowani tłumaczyli, że chodziło o płatne felietony, nie zaś wywiady. Nikt już jednak nie chciał ich słuchać, a tajemniczego menedżera ogłoszono jednym z winowajców klęski koreańskiej. Roland Sprung nie tylko bowiem wtórował piłkarzom przy pomyśle płatnych wywiadów ale także podpuszczał ich, aby nie zgadzali się na warunki reklamowo – marketingowe przedstawiane przez PZPN. Chodzi o sprawę Coca-Coli. Firma ta wykorzystywała wizerunki reprezentantów umieszczając je na szklankach. Zawodnicy wspólnie ze Sprungiem, doszli do wniosku, iż PZPN-owi wolno wykorzystywać ich zdjęcia tylko wtedy, gdy znajdują się na nich wszyscy razem, jako reprezentacja, nie zaś pojedyncze twarze. Już w Korei wybuchł z tego powodu wielki skandal, który zażegnano dopiero przed meczem z Portugalią, grożąc zawodnikom wyrzuceniem z imprezy. Wynik 4-0 dla rywali oddaje w pełni atmosferę jaka panowała wówczas w polskim obozie. I jak tu mówić o zdrowej atmosferze i perfekcyjnej organizacji?

Wracając jednak do teraźniejszości – prezes PZPN-u i jego najbliżsi współpracownicy zostali właśnie wezwani na dywanik do szefa Polskiej Konfederacji Sportu, Andrzeja Kraśnickiego, który jest zaniepokojony ostatnimi wydarzeniami i sytuacją panującą w polskim futbolu. Z jego inicjatywy we wtorek dojdzie do spotkania przedstawicieli Rady PKS, prezydium PZPN i prezydium sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu (Mirosław Drzewiecki). W polskim światku piłkarskim mówi się nawet o zawieszeniu prezesa PZPN, Michała Listkiewicza oraz działalności zarządu PZPN! – „Wezwaliśmy na dywanik kierownictwo PZPN. Sytuacja w naszej piłce nie jest dobra. Nie można wykluczyć, że do siedziby piłkarskiej centrali wejdzie komisarz” – powiedział dla „Przeglądu Sportowego” M. Drzewiecki.

Jest to chyba najwyższy czas, aby zrobić porządek w zgniłym związku, za którym ciągnie się smród różnych, niewyjaśnionych do końca skandali (min. opisywane wyżej problemy marketingowe).

Czy wybuchnie druga wojna futbolowa (pierwsza to spór na linii Dębski – Dziurowicz) - a w konsekwencji tego, polskie środowisko piłkarskie zostanie „oczyszczone”- dowiemy się w tym tygodniu.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010