CORAZ WIĘCEJ WODZÓW " PROFESJONALNYCH"

„Dowodzenie wielką armią opiera się na takich samych zasadach jak dowodzenie kilkoma ludźmi, sprowadza się właściwie do problemu jak podzielić i uporządkować swe siły.” Sun Tzu, "Sztuka wojny"

Minister obrony narodowej udzielił wywiadu (26.12) zapowiadając istotne zmiany w systemie dowodzenia siłami zbrojnymi RP. Mówi: „Wszystkie funkcje w wojsku muszą być od siebie precyzyjnie oddzielone; dotychczasowy model tego nie gwarantował.” Zapowiada, że po zmianach w siłach zbrojnych RP za planowanie będzie odpowiadał Sztab Generalny WP, za dowodzenie Dowództwo Operacyjne, a za logistykę Inspektorat Wsparcia. Nad nimi „te wszystkie funkcje będzie spinał” Szef Obrony - najwyższy dowódca WP „z niewielkim sekretariatem” – jak podkreśla Minister. Szef SG WP straci swą pozycję „pierwszego żołnierza” i będzie tylko zastępcą Szefa Obrony. To trochę zaskakująca sytuacja.

Dokładnie rok temu bowiem minister Klich wzmacniał szefa SG podporządkowując mu dowódców rodzajów sił zbrojnych podlegających bezpośrednio ministrowi ON. Wtedy Klich wyjaśniał posłom, że „Konstytucja polska nie przesądza wprost o tym, jaka jest wzajemna zależność pomiędzy Szefem Sztabu Generalnego, a dowódcami rodzajów Sił Zbrojnych oraz innymi szefami jednostek organizacyjnych Sił Zbrojnych. Postanowiłem wyposażyć szefa Sztabu Generalnego w narzędzia, tak by mógł wydawać polecenia także innym dowódcom wojskowym.” Miało to wg Klicha "usprawnić proces podejmowania decyzji i wprowadzić niezbędną zasadę przejrzystości."

Należy sądzić, że zmiana z 2007 r. nie usprawniła procesów decyzyjnych skoro teraz minister postępuje na odwrót, osłabia pozycję szefa SG. (Z powodu ubiegłorocznej decyzji ze stanowiska odszedł zwolennik przekształcenia SG WP w organ planistyczny wiceminister Koziej. Czy teraz gen. Koziej wróci do MON?)

Co jednak szef MON zrobi z Konstytucją która tym razem coś „przesądza”. Minister obrony zapowiada utworzenia najwyższego stanowiska dowódczego, którego w Konstytucji nie ma! Art. 134 Konstytucji RP dotyczący zwierzchnictwa głowy państwa nad siłami zbrojnymi mówi, że prezydent mianuje szefa SG, który wg ustawy o powszechnym obowiązku obrony „jest najwyższym pod względem pełnionej funkcji żołnierzem w czynnej służbie wojskowej” (art. 7 p. 2. ustawy). Ustawę Sejm może zmienić, ale czy to oznacza, że prezydent zachowując prawo mianowania szefa SG WP nie będzie tym samym powoływał najwyższego dowódcy wojskowego i czy ta zmiana ustawy będzie zgodna z Konstytucją? Wreszcie kto i w jakim trybie będzie powoływał Szefa Obrony – minister, premier?

Innym oryginalnym pomysłem jest stworzenie „kolegium” dowódców rodzajów sił zbrojnych „by zintegrować” ich działania. A będą się oni „integrować” po dyslokowaniu do Wrocławia - dowódca Wojsk Lądowych, Poznania - Sił Powietrznych, Gdyni - Marynarki Wojennej i Krakowa - Wojsk Specjalnych. Przeprowadzający wywiad dziennikarz zauważa przytomnie, że „po dyslokacji dowództw większość kadry będzie zajmowała się głównie dojeżdżaniem do Warszawy na narady i odprawy.” Min. Klich nie podziela tych obaw bowiem szef kolegium będzie w Warszawie, czyli tylko on będzie dojeżdżał - co roku szefem będzie dowódca innego rodzaju sił zbrojnych. A ponadto „są nowoczesne środki łączności pozwalają na prowadzenie telekonferencji oraz wideokonferencji”. Nie zapytano Ministra na ile te środki są stosowane w praktyce narad MON.

Zastanawia jednak skąd pomysł na utworzenie takiego kolegialnego zespołu? W historii polskiego wojska nie było „kolegiów” najwyższych dowódców. Instytucja taka występuje w krajach anglosaskich (Wielka Brytania, USA). Nie ma jej w krajach kontynentalnej Europy, gdzie istniały zawsze jednolite ośrodki dowodzenia wojskiem.

Dowodzenie i kierowanie siłami zbrojnymi musi być maksymalnie sprawne. Także współcześnie, gdy powstała konieczność realizacji tzw. operacji połączonych na „sieciocentrycznym” polu walki. Przypomnijmy, że jednym z elementów amerykańskiej Revolution in Military Affairs, (rewolucji w sprawach wojskowych) jest doktryna Network Centric Warfare (sieciocentrycznej wojny) opracowana przez wiceadmirała o swojsko brzmiącym nazwisku Cebrowski. Dzięki niej wojsko ma być lepiej dostosowane do wyzwań współczesnej wojny. Dysponujący aktualną i pełną informacją żołnierze, cały czas połączeni komputerową siecią obejmującą zarówno pojedynczego szeregowca jak i najwyższego dowódcę, mogą swe działania synchronizować i samoorganizować dla skutecznego zwalczania siły wroga. Doktryna zastosowana w Iraku wykazała niedostatki. Okazało się, że w warunkach bojowych trudno jest szybko przetwarzać ogromne ilości napływających informacji. W rezultacie systemy transmisji danych zawieszają się i wojsko „ślepnie”. Zważywszy na szybki rozwój elektroniki można przyjąć, że to ograniczenie zostanie przezwyciężono. Jednak podstawowa zasada dowodzenia mówiąca, że między wydającym rozkaz, a jego wykonawcą powinno być jak najmniej ogniw pośrednich zachowuje tym bardziej swą użyteczność. Decyzje MON wydają się zmierzać w odwrotnym kierunku.

Także konieczność realizowania operacji połączonych jako sposobu prowadzenia działań musi mieć wpływ na strukturę dowodzenia. Operacje takie są skoordynowanymi w czasie i przestrzeni przedsięwzięciami planowanymi przez kierownictwo strategiczne i realizowanymi przez jednolite dowództwo operacyjne dla osiągnięcia celu strategicznego, w którym biorą udział komponenty, co najmniej dwóch rodzajów sił zbrojnych. Wielkim wyzwaniem są planowane i przeprowadzane działania w terenie zurbanizowanym (MOUT -Military Operation on Urbanized Terrain) gdzie obiekty zbudowane przez człowieka poważnie ograniczają swobodę taktyczną dowódców. Niezbędna jest różnorodność, elastyczność i jedność działania sił własnych. Tej łączącej roli (operacje połączone) nie mogą spełniać dowódcy poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Ich rolę minister Klich określa tylko jako „dostarczycieli sił” (Force Provider). Skoro jednak kto inny ma wojskiem dowodzić na polu bitwy to dlaczego mają być nadal liczne dowództwa – wystarczyłby odpowiedzialne za przygotowanie wojsk inspektoraty sił lądowych, powietrznych i morskich.

Dowodzenia wojskami odbywa się na trzech poziomach. Mamy najwyższy, strategiczny w skali całego państwa, operacyjny – w realizacji zadań strategicznych i poziom taktyczny –bezpośrednio wykonawczy.

Obecnie najwyższym polskim dowództwem wojskowym jest Sztab Generalny WP, a najwyższym dowódcą szef SG WP. Teraz ma się pojawić inny najwyższy dowódca (Szef Obrony). Jednak nie będzie on miał organu dowodzenia, tylko „mały sekretariat”. Funkcje dowódcze utraci SG WP stając się organem planistycznym. W jaki więc sposób Szef Obrony będzie dowodził wojskiem? Jakimi instrumentami będzie to robił? Za pomocą „kolegium” dowódców?

Proponowana zmiana wskazuje, że na szczeblu strategicznym będziemy mieli niejasność kompetencji w dowodzeniu.

Szczebel operacyjny. Istniały trzy rodzaje sił zbrojnych (lądowe, powietrzne, morskie) i utworzono odpowiednio trzy dowództwa. Stworzono czwarte - wojsk specjalnych dysponujące maleńkimi siłami (ok. 1000 żołnierzy) za to rosnące etatami sztabowymi (ze 100 na 400). Ponadto na potrzeby prowadzenia operacji na misjach zagranicznych zostało powołane dodatkowo dowództwo operacyjne (nie wiadomo czy dowódca „operacyjny” będzie członkiem planowanego „kolegium”). Przy czym poza misjami zagranicznymi nowemu dowództwu dodano zadania krajowe, odbierając część zadań dowództwom rodzajów sił zbrojnych. Rangę dowództw operacyjnych mają Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych (logistyka) i być może Inspektorat Wojskowej Służby Zdrowia. Dowództwami szczebla operacyjnego formalnie są też okręgi wojskowe pomorski (Bydgoszcz) i śląski (Wrocław). Minister zapowiedział ich likwidację, ale dodał, że planuje także przekształcenie obecnych wojewódzkich sztabów wojskowych w cztery regionalne. Mieliśmy cztery okręgi wojskowe i dwa z nich min. Onyszkiewicz zlikwidował. Teraz minister Klich, wiceminister przy Onyszkiewiczu, zlikwiduje pozostałe dwa i... utworzy ab ovo cztery okręgi „regionalne”.

Na poziomie taktycznym (dywizje, brygady, samodzielne bataliony, eskadry, flotylle) jest lepiej bowiem trudno utworzyć np. dwa dowództwa dla jednej dywizji czy brygady. Jednak i na tym szczeblu trafiają się kurioza, np. w Krakowie funkcjonuje dowództwo korpusu zmechanizowanego. Kiedyś były mu podporządkowane 2 dywizje, 5 brygad, 5 pułków 2 samodzielne bataliony. Obecnie pozostał jeden pułk (dowodzenia) i klub wojskowy oraz zadanie „prowadzenia szkolenia i ćwiczeń dla wybranych dowództw i jednostek operacyjno-taktycznych Wojsk Lądowych”. Mamy więc przykład dowództwa, które niczym nie dowodzi.

Reasumując. MON zamiast uporządkować i uprościć (spłaszczyć) system dowodzenia tworzy nowe szczeble rozkazodawcze. Skomplikuje relacje kierownictwa resortu obrony z prezydentem zwierzchnikiem sił zbrojnych. Co gorsza utrudni ewentualne funkcjonowanie armii na polu walki, ale tu może nie ma czym się kłopotać skoro do 2030 r. żadna wojna Polsce nie grozi – jak twierdzą eksperci MON.

Na portalu „Polska” zamieszczono tekst na temat "profesjonalizacji" wojska. Piszą tam: „...w naszym przyszłym w pełni zawodowym wojsku na jednego oficera może przypadać tylko jeden szeregowy żołnierz. - Już dzisiaj mówi się, że mamy "za dużo wodzów, za mało Indian".

MON skutecznie zmniejsza liczbę Indian, mnoży natomiast wodzów.

PS. W jednym z moich tekstów pisałem, że rezygnacja z zasadniczej służby wojskowej wymaga zmiany Konstytucji RP. Zostałem skrytykowany bowiem oponenci twierdzili, że Konstytucja wcale nie wymaga by sposobem realizacji obowiązku obrony Ojczyzny było odbycie służby wojskowej. Dziś na stronie MON przeczytałem: „... artykuł 85 [Konstytucji RP] nadaje służbie wojskowej rangę konstytucyjnego obowiązku obywatelskiego. Ma to podstawowe znaczenie w utrzymaniu w państwie zasadniczej służby wojskowej z poboru, obejmującej wszystkich zdolnych do niej.” To właśnie twierdziłem. A minister Klich najwyraźniej nie sprawdza co piszą podwładni na oficjalnej stronie ministerstwa.

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010
Źródło
http://szeremietiew.blox.pl