BRUTALNY ATAK WAŁĘSY NA SŁAWOMIRA CENCKIEWICZA

Nie milknie dyskusja wokół Lecha Wałęsy i odmowy udzielenia mu dostępu do części akt SB na jego temat. Były prezydent przed kilkoma dniami brutalnie zaatakował dr Sławomira Cenckiewicza, znanego historyka i dawnego działacza Federacji Młodzieży Walczącej, oskarżając go m.in. o powiązania z UB-ecją. Sławomir Cenckiewicz w mało znanym oświadczeniu dla PAP napisał m.in.: że „nie zamierza komentować słów człowieka nie posiadającego zdolności honorowej”. 

Przypomnijmy, w ostatnią niedzielę Lech Wałęsa uznał, że w związku ze swoimi powiązaniami rodzinnymi Sławomir Cenckiewicz nie powinien zajmować się jego sprawą, ani w ogóle kiedykolwiek pracować w IPN. W poniedziałkowej „Kropce nad i” w TVN 24 Wałęsa m.in. powiedział, że „jeśli ktoś jest wprost powiązany z ubecją, to niech sobie popracuje gdzie indziej”. Powodem do przeprowadzenia tego brutalnego ataku było przypomnienie o dziadku Sławomira Cenckiewicza, który pracował dla SB, chociaż faktu tego historyk nigdy nie ukrywał. 

W odpowiedzi na ten bezpardonowy atak, Sławomir Cenckiewicz wydał w niedzielę oświadczenie dla PAP (zignorowane przez polskie media), w którym czytamy: 

„W dniu dzisiejszym w drodze na poranną mszę świętą, pan Lech Wałęsa udzielił dziennikarzom prasy, radia i telewizji znieważających mnie oraz moją rodzinę wypowiedzi, a następnie media powielały tę wypowiedź w trybie permanentnym. Jako historyk najnowszych dziejów Polski i współautor książki SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii, nie zamierzam komentować słów człowieka nie posiadającego zdolności honorowej, która pozwoliłaby mu dyskutować o własnej przeszłości. 
Pragnę jedynie przypomnieć, że sprawa podniesiona przez p. Wałęsę była przeze mnie wielokrotnie omawiana już kilka lat temu. W swojej pracy naukowej niezmiennie powtarzam prawdę, że funkcjonariusze komunistycznego aparatu przemocy, a także osoby służące im jako tajni informatorzy działali przeciwko Polsce”. 

Pragnę dodać, że Sławomira Cenckiewicza poznałem i wspólnie z nim działałem w Federacji Młodzieży Walczącej, pod koniec lat 80-tych. Znam dobrze jego sytuację rodzinną i wiem, że nie utrzymał kontaktów z dziadkiem, którego syn opuścił rodzinę Sławka, gdy ten miał zaledwie roczek. Sławek redagował m.in. w podziemiu – „Piłsudczyka”, gdańskie pismo FMW i był bardzo aktywnym wtedy działaczem niepodległościowym. Razem ze Sławkiem protestowaliśmy w Warszawie podczas ostatniego zjazdu PZPR w styczniu 1990 roku, a dzień później w Gdańsku uczestniczyliśmy w zajęciu budynku KW PZPR w Gdańsku. To właśnie wtedy ujawniliśmy fakt niszczenia partyjnych archiwów. Jednak po kilkugodzinnej okupacji budynku, zostaliśmy rozpędzeni na polecenie rządu Mazowieckiego przez jednostki MO i antyterrorystów, a PZPR mogła spokojnie dopalić to, co jeszcze tam zostało. Do naszych adwersarzy dołączył wtedy sam Lech Wałęsa, który zarzucał nam działanie na szkodę kraju. Na dziedzińcu kościoła św. Brygidy wykrzyczał w naszym kierunku: „Brak kultury politycznej”, nazywając nas „agentami bezpieki”. Jako strażnik nowego porządku oznajmił, że jeśli młodzież nadal będzie zachowywać się nieodpowiedzialnie, to: „sam stanie z pasem i będzie lał w dupę”. W odpowiedzi na murach pojawiło się nowe hasło: „Mazowiecki musi odejść”, a na uroczystościach z okazji X-lecia „Solidarności” ulotka sygnowana przez FMW pt. „Kto dzisiaj obłudnie świętuje?”. 

Mariusz A. Roman

Autor publikacji
Archiwum ABCNET 2002-2010