8. Za granicą: CZECHO - SŁOWACJA: RAZEM, CZY OSOBNO? (Tomasz Morawski)

ZA GRANICĄ___________________________________________________________________________
Tomasz MORAWSKI
CZECHO-SŁOWACJA razem czy osobno?

Zainteresowani zmianami zachodzącymi w Europie Wschodniej z uwagą śledzimy wydarzenia mające miejsce za naszymi granicami. Prawie wszyscy wieI dzą, co się dzieje na Litwie, na Ukrainie, potrafią też sięgnąć dalej oceniając sytuację w Rumunii czy Jugosławii. Wydawałoby się, że nie ma dla nas w tej części Europy miejsc nieznanych, o których można by powiedzieć, że nawet słabo zainteresowany polityką Polak jest zorientowany, co się w nich dzieje.

A jednak jest taki kraj, w którym na dobrą sprawę sytuacja polityczna pozostaje dla nas dość enigmatyczna. I to kraj, który ze względu na język i położenie geograficzne powinien budzić nasze żywe zainteresowanie. Jest nim Słowacja. Przyczyny, śmiem twierdzić, słabego zainteresowania Polaków sytuacją w Słowacji są wielorakie. Przede wszystkim przeciętny Polak zapewne nie za bardzo odróżnia Słowaka od Czecha traktując ich zupełnie jednakowo. W związku z tym globalnie traktuje Czech o-Słowację nie zastanawiając się, że drugi człon tej nazwy kryje za sobą naród o odrębnym języku, tradycjach historycznych i ostatnio o odrębnych problemach politycznych. Głównie więc dostrzegamy Czecho-Słowację poprzez pryzmat tego, co się dzieje w Pradze. W dużej mierze przyczyniła się do tego długoletnia propaganda usilnie starająca się nas przekonać, iż między Słowakami a Czechami nie występują żadne konflikty, a różnice pomiędzy nimi sprowadzają się właściwie do folklorystycznych ciekawostek.

Niektórzy z polskich obserwatorów ze zdziwieniem więc przyjmują wieści o narodowych dążeniach Słowaków. Jednocześnie informacje na temat Słowacji są w naszych mediach dość skąpe i z reguły pozbawione jakiegokolwiek komentarza. Z jednej strony wynika to z niewielkiej znajomości rzeczy, z drugiej zaś z chęci uniknięcia zadrażnień z Pragą, mogącą odebrać zbytnie zainteresowanie się sprawami słowackimi jako mieszanie się w jej wewnętrzne sprawy. Stąd przepływ informacji ze Słowacji do Polski jest dość skąpy i w wysoce niezadowalającym stopniu ułatwia poznanie problemów nurtujących naszych południowych sąsiadów.

Także świat zachodni nie jest specjalnie zainteresowany Słowacją. Dla Zachodu jest to temat zbyt egzotyczny, a jednocześnie stanowiący przynajmniej domniemane zagrożenia dla stabilizacji w tej części Europy. Do braku większego zainteresowania swą sytuacją „przyczyniają się” też sami Słowacy, ponieważ nie rzucają bomb i nie strzelają do Czechów oraz ci drudzy, jako że nie używają wobec Słowaków ani gazów, ani też czołgów. W związku z tym dla światowej opinii publicznej konflikt pomiędzy Czechami a Słowakami jest mało widowiskowy a świat lubi interesować się pewnymi problemami (i to też nie zawsze), dopiero wtedy gdy leje się krew.

Czy Słowacy mają prawo do niepodległości? Czy raczej na zawsze skazani zostaną na pozostanie w federacyjnej strukturze państwa czecho-słowackiego? Jeśli na to pierwsze pytanie odpowiedź wydaje się oczywista – każdy naród pragnący zbudować swą niepodległość ma do tego prawo, to na drugie pytanie odpowiedź już nie jest tak prosta. Splot i wielu czynników uniemożliwia na dobrą sprawę udzielenie jednoznacznej odpowiedzi. Najważniejszym z nich jest brak odpowiedzi na kolejne pytania, na ile Słowacy chcą swej suwerenności i jak daleko sięga ich determinacja, aby ją uzyskać; czy Czesi są lub będą gotowi pogodzić się z aspiracjami swych współobywateli?

Czesko-słowacki organizm państwowy jest (mimo zapewne dość rozpowszechnionego u nas mniemania o jego starszych korzeniach) dość świeżej daty. Dopiero bowiem traktat pokojowy w Trianon w 1920 roku (obok wersalskiego) kończący I wojnę światową połączył oba te kraje we wspólne państwo. Wcześniej ani Czechy, ani Słowacja nie miały ze sobą nic wspólnego, poza oczywiście kilkusetletnim pozostawaniem pod berłem Habsburgów. Czesi zdołali zbudować własną państwowość, z reguły znajdującą się w orbicie wpływów Rzeszy Niemieckiej (lub nawet przez większą część swego istnienia wchodzącą w jej skład), Słowacy natomiast nie stworzyli własnego państwa, a tereny zamieszkane przez nich od XI wieku należały do Węgier. Nawet w monarchii Habsburgów Słowacja zawsze organizacyjnie należała do Węgier, podczas gdy Czechy najpierw należały do Rzeszy, a potem w dualistycznych Austro-Węgrzech podporządkowane były austriackiej części cesarstwa.

Rozpad Austro-Węgier zgodnie z postanowieniami państw Ententy przyniósł powstanie Czechosłowacji. W niewielkim więc stopniu uwzględniono budzące się w XIX wieku aspiracje narodowe Słowaków (co prawda jeszcze dość słabo artykułowane) i chcąc uniknąć powstania dwóch słabych państw, utworzono wspólne państwo Czechów i Słowaków. W rzeczywistości przez cały czas istnienia Czechosłowacji dominującą w niej rolę odgrywała strona czeska. Tuż przed drugą wojną światową nastąpił w historii Słowacji zupełnie odmienny etap. Po włączeniu do Niemiec Czech i Moraw powstało za przyzwoleniem Hitlera państwo słowackie, na którego czele stanął ksiądz Tiso. Po raz pierwszy i jedyny w dziejach Słowacja przynajmniej formalnie była niepodległa (południowa jej część została przyłączona do Węgier). Upadek III Rzeszy przyniósł także koniec państwa słowackiego. Przywrócono Czechosłowację (od 1948 roku socjalistyczną), w której Słowacja tylko teoretycznie odgrywała rolę równouprawnioną, mimo że od 1968 roku było to formalnie federacyjne państwo dwóch republik: czeskiej i słowackiej.

Konflikty uśpione w tym państwie pod sztuczną komunistyczną jednością dały o sobie znać w sposób znacznie żywszy po „aksamitnej rewolucji”. Szybko okazało się, że jedność jest mitem, a Słowacy nie czują się w pełni zadowoleni ze swojej pozycji w federacji. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, nie wszystkim Słowakom poczęły wystarczać kroki czynione w kierunku zwiększenia ich pozycji w Czecho-Słowacji. Część z nich zaczęła żądać więcej. A to więcej jest równoznaczne z uzyskaniem niezależności i suwerenności. Początkowo nieśmiałe głosy domagające się daleko większej samodzielności w ramach związku z Czechami lub zgoła odłączenia się od nich z biegiem czasu stały się coraz częstsze, a ostatnio stosunek czołowych polityków słowackich do kwestii niezależności stał się przyczyną poważnego kryzysu rządowego zakończonego dymisją dotychczasowego premiera Słowacji Mecziara.

Związek Czechów i Słowaków nigdy nie był związkiem dwóch równoprawnych organizmów państwowych. Przeważający liczebnie Czesi zawsze odgrywali w Czechosłowacji dominującą rolę, bez względu na to, czy Słowacy posiadali formalnie szeroką autonomię, czy wręcz tworzyli wraz z Czechami federację dwóch republik. Takiemu stanowi rzeczy sprzyjały oprócz liczby ludności także o wiele wyższy poziom gospodarczy Czech jak również ich wyższy poziom zorganizowania społecznego. Słowacki ruch narodowy w stosunku do czeskiego przez długi czas znajdował się w powijakach. Wszystko to prowadziło do sytuacji, w której o obliczu Czechosłowacji decydowali Czesi, a Słowacy odgrywali w niej rolę ubogich krewnych. Tym bardziej że owo pokrewieństwo tak ze względu na język jak i zupełnie odrębną tradycję historyczną niejednokrotnie mogło sprawiać wrażenie dość przypadkowego, a sama Czechosłowacja wrażenie państwa utworzonego w sposób sztuczny.

Mimo tych przeciwieństw Czechosłowacja przetrwała już ponad siedemdziesiąt lat, stając się niewątpliwie trwałym elementem w tej części Europy. Czy jednak federacja Czechów i Słowaków ma szanse na przetrwanie kolejnych kryzysów? Na to pytanie odpowiedź muszą znaleźć oba wspólnie żyjące dotąd narody. W sytuacji, gdy wielonarodowościowe państwa będące przynajmniej w teorii federacjami przechodzą ostry kryzys. Gdy Jugosławia stoi na skraju zupełnego rozpadu, trudno przypuszczać, że tego typu problemy ominą naszych południowych sąsiadów. To, że konflikt między Słowakami a Czechami nie przybiera na szczęście takich form jak między Serbami, a Chorwatami, nie zmienia faktu, że istnieje i przybiera coraz bardziej widoczne formy.

Większość Czechów jest zwolennikami utrzymania federacji, z kolei wśród. Słowaków zdania są podzielone. Nie wszyscy pragną zerwać więzy z Czechami i raczej widzą swą przyszłość w dalszym istnieniu federacji obu krajów. Jednak nawet oni coraz mocniej akcentują konieczność wzrostu znaczenia Słowacji we wspólnym czesko-słowackim państwie. Jak na razie zadeklarowani zwolennicy słowackiej niepodległości nie są jeszcze dominującą siłą na słowackiej scenie politycznej, mimo to już prawie nikt, kto chce się na niej liczyć, nie może nie akcentować w swym programie słowackiej odrębności. Słowacy żądają zmian w swych kontaktach z Czechami i wzrost ich uczuć narodowych staje się elementem w decydujący sposób wpływającym na postępowanie słowackich polityków.

Jedność czeskiego Forum Obywatelskiego i jego słowackiego odpowiednika Społeczność Przeciw Przemocy z pierwszych miesięcy po „aksamitnej rewolucji” od dłuższego już czasu jest tylko fikcją. Także inne partie jak np. Ruch Chrześcijańsko-Demokratyczny budują swą popularność na bazie słowackich uczuć narodowych. Stało się to niewątpliwie zagrożeniem dla czesko-słowackiej federacji, której dalsze istnienie na przełomie marca i kwietnia stanęło pod dużym znakiem zapytania. Mapa polityczna na Słowacji jest, jak się wydaje, dość skomplikowana i z warszawskiej perspektywy nie zawsze łatwa do zanalizowania. Po ostatnich wydarzeniach można przypuszczać, że słowaccy politycy mimo podkreślania swoich dążeń do niezależności od Pragi często swe przekonania traktują dość koniunkturalnie. W jak dużej mierze jest to wynik właśnie koniunkturalizmu a na ile różnic taktycznych, trudno właściwie ocenić. Faktem jest jednak, że czasami postronny obserwator słowackich gier politycznych może czuć się zaskoczony. Tak było i w ostatnich tygodniach, gdy premier Mecziar wywodzący się ze Społeczeństwa Przeciw Przemocy stwarzał wrażenie, że jest bardzo zdecydowanym rzecznikiem znacznego usamodzielnienia się Słowacji. Prowadzenie przez niego nie uzgadnianych z Pragą rozmów z Węgrami, Polską i przeciwstawianie się Czechom na polu gospodarczym doprowadziły do oskarżeń go o i nacjonalizm i chęć rozbicia federacji, wzmocnionych jeszcze zarzutami o niezależny od Pragi handel bronią z Sowietami. W rezultacie doprowadziło to pomimo, podobno masowych, protestów słowackiego społeczeństwa do dymisji Mecziara i jego rządu. Czecho-Słowacja została uratowana, pytanie tylko na jak długo? Co ciekawsze, następcą Mecziara został przywódca określanego jako prawicowy Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego Jan Czarnogursky, do tej pory postrzegany raczej jako zwolennik słowackiej emancypacji. Tym razem podjął się roli człowieka spajającego z lekka sypiący się gmach czesko-słowackiego związku.

Kryzys federacji został więc na razie zażegnany, ale nie wydaje mi się, aby było to rozwiązanie zbyt trwałe. Przeciwieństwa dzielące oba narody są zbyt duże, a rozbudzające się uczucia narodowe Słowaków zbyt gwałtowne, aby procesy emancypacyjne zostały w tym kraju zahamowane. Rodzi to zasadnicze pytanie, czy przypadkiem federacja czesko-słowacka nie jest skazana na nieuchronny rozpad? Doświadczenia innych państw tego typu zdają się świadczyć, iż idea federacyjna nie ma w obecnym świecie zbyt wielu szans powodzenia. Z reguły zresztą państwa określane w ten sposób, były tylko federacyjną fikcją, w rzeczywistości ukrywającą fakt dominacji jednego narodu nad innymi. Obecnie zbyt często jedyną możliwością utrzymania tej iluzji staje się brutalna przemoc. Na szczęście w przypadku Czechów i Słowaków jest jak do tej pory inaczej, jednak nie zmienia to faktu, że perspektywy ich dalszego związku również nie są zbyt różowe.

Nie wydaje się wprawdzie, aby niepodległość Słowacji była kwestią możliwą do przeprowadzenia w krótkim czasie, jako że na razie w obu społeczeństwach dominują raczej tendencje utrzymania federacji, a także zapewne niezbyt przychylnym okiem spojrzano by na ten fakt poza granicami Czecho-Słowacji. Nie zmienia to faktu, że pewne uruchomione już mechanizmy trudno będzie powstrzymać, a cisza, która obecnie zapadła w Słowacji, może nie trwać zbyt długo.

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992