8. Inna polityka: Zmagania o kształt demokracji

INNA POLITYKA

_________________________________________________________________

Zbigniew Ruta

Zmagania o kształt demokracji

Idea demokracji na tyle zagnieździła się już w umysłach ludzi, że w swym zwycięskim pochodzie rozsadza nawet najbardziej zatwardziałe i złowieszcze bastiony komunistycznych reżimów. Sposób rozumienia tej idei oraz konkretne rozwiązania instytucjonalne bywają jednak różne. Warto zatem u progu budowy zrębów systemu demokratycznego w Polsce poświęcić więcej uwagi należytemu naświetleniu najróżniejszych aspektów funkcjonowania tej formy sprawowania władzy w państwie. Najważniejsze kanony respektowane współcześnie przy tworzeniu demokracji to: suwerenność narodu, uznanie wyborów jako metody formowania głównych organów władzy państwowej, wielopartyjność, podział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, zagwarantowanie w konstytucji podstawowych swobód i praw obywatelskich. Ważną sprawą jest przyjęcie w wyborach zasady tzw. mandatu wolnego, który oznacza, że posłowie i senatorowie są w swych decyzjach niezawiśli tj. nie są ograniczeni żadnymi instrukcjami wyborców ani też dyscypliną partyjną. W rwącej rzece dziejów demokracja przechodziła różne koleje losu i bynajmniej nie zawsze wychodziła cało z opresji. Demokracja jest bez wątpienia produktem kultury europejskiej i zakodowanych w niej warto- ści humanistycznych oraz przeświadczenia o istnieniu praw naturalnych właściwych człowiekowi różnych od praw stanowionych. Te drugie powinny pozostawać w zgodzie z prawa- mi naturalnymi. Jak lapidarnie wyraził to jeden z myślicieli greckich Alkidamas (IV w. p.n.e.) "Bóg stworzył wszystkich wolnymi, nikogo niewolnikiem nie uczyniła natura". Wątek ten podchwyci wiele wieków później Jean Jacques Rousseau (1712-1778), który wywarł tak przemożny wpływ na wydaną w 1789 r. Deklarację Praw Człowieka i Obywatela, której art. 1 brzmi: "Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w prawach". To w starożytnej Grecji w Atenach w V wieku p.n.e. rozkwitła po raz pierwszy w historii demokracja. Różniła się ona co prawda od dzisiejszych wyobrażeń na jej temat, gdyż uczestniczyli w niej tylko ludzie wolni i tylko mężczyźni, a większość urzędów obsadzano drogą losowania. Niemniej jednak zasadnicze pojęcia z nią związane takie jak wolność słowa i równość wobec prawa są aktualne do dziś.

Demokrację można rozpatrywać jako wartość samoistną. I jako ucieleśnienie idei wolności ale również jako zestaw reguł gry, których przestrzeganie i ustawiczne pielęgnowanie przez najrozmaitsze grupy społeczne jest ostoją jej trwania. Demokracja wymaga kultywowania postaw nakierowanych na dobro całego państwa i wyzbycia się ciasnego, partykularyzmu wąskich grup interesu: zawodowych, przemysłowych czy regionalnych. Jest ona systemem rządów ( większości, gdzie o najistotniejszych kwestiach dotyczących funkcjonowania państwa decyduje się większością głosów. Mniejszość musi się w tym przypadku podporządkować zachowując jednak prawo do krytyki. Krytyka ta może być czasami nawet ostra ale powinna przebiegać przy użyciu odpowiednich argumentów. Większość nie ma bowiem monopolu na rację. Uwodzicielski czar demokracji powoduje czasami, że ludzie adresują do niej oczekiwania, których nie może ona spełnić. Nie jest ona w stanie zapewnić dobrobytu materialnego. Wynika to z pewnej autonomiczności sfery gospodarki względem polityki. Gospodarka podlega oddziaływaniu o wiele większej ilości czynników takich chociażby jak stosowane formy własności, podatność na innowacje, umiejętne wykorzystanie zasobów naturalnych itp. Jedno natomiast co demokracja zapewnia z całą pewnością to, że ludzie nie są rządzeni gorzej niż na to zasługują, jak powiedział kiedyś znany prześmiewca. I rzeczywiście, od tego jakich ludzi wybierze się do ciał przedstawicielskich - mądrych czy głupich, uczciwych czy nieuczciwych zależy jakość rządzenia.

Warunki powstania i powodzenia demokracji

W rozważaniach nad demokracją zazwyczaj wiele miejsca poświęca się wyszczególnieniu warunków jakie powinny być spełnione aby demokracja mogła powstać i utrzymać się. W swej interesującej pracy pt. "Przyszłość demokracji"[1] Samuel P. Huntington do warunków sprzyjających demokracji zalicza dobrobyt i równość, odpowiednią strukturę społeczną, pozytywny wpływ czynników zewnętrznych oraz kulturowych. Dobrobyt łagodzi konflikty polityczne, ułatwia kojarzenie rozbieżnych interesów zwiększając szanse na kompromis. Z kolei bardziej równomierne rozłożenie bogactwa a więc istnienie licznej klasy średniej w sposób naturalny wyłania zadowoloną większość nacechowaną powściągliwością w korzystaniu z narzędzi władzy. Dodać należałoby do tego jeszcze ten argument, że istnienie w danym kraju znacznych obszarów ubóstwa sprzyja szerzeniu się chwytliwych haseł komunistycznych i rewolucyjnych co prowadzi w prostej linii do totalitaryzmu albo też popycha umiar- kowane elity sprawujące władzę do przyjęcia kursu bardziej autorytarnego. Również nadmierna koncentracja bogactwa w ręku wąskiej oligarchii przemysłowo-finansowej nęci do przeistoczenia potęgi ekonomicznej w wehikuł prowadzący do dyktatury. Demokracji sprzyja też pluralistyczna struktura społeczna odznaczająca się dużym zróżnicowaniem społeczeństwa pod względem klasowym, warstwowym, zawodowym i religijnym. Silnie zróżnicowane społeczeństwo aby zachować stabilność z konieczności zmuszone jest do wzajemnej tolerancji i uwzględniania potrzeb i wyznawanych wartości najrozmaitszych grup. Wpływ czynników zewnętrznych na formowanie się systemu demokratycznego jest chyba najbardziej zrozumiały szczególnie w dobie obecnej, kiedy przenikanie wzorców, idei oraz informacji jest tak ułatwione a splendor Zachodu działa tak podniecająco na ruchy demokratyczne w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Jak powiedział kiedyś wielki pisarz rosyjski Fiodor Dostojewski socjalizm sprowadza człowieka do roli bydlęcia. Mieszkańcy tego regionu Europy mogli na własnej skórze doświadczyć jak głęboką prawdę zawierają te słowa.

Najbardziej dyskusyjny jest wpływ czynników kulturowych na demokrację. Uważa się, że kultura islamu czy też buddyzmu i konfucjanizm nie sprzyjają demokracji. Jednocześnie podkreśla się zapładniającą w tym względzie rolę protestantyzmu. Z tym ostatnim trudno się całkowicie zgodzić wziąwszy pod uwagę chociażby znaczną rolę luteranizmu w podpieraniu despotycznych rządów władców niektórych państw niemieckich. Protestantyzm, a zwłaszcza przylenizm przyczynił się na pewno do rozwoju kapitalizmu sypiąc pochwały dla pracowitości, oszczędności i pogoni za bogactwem. Do dziś w Stanach Zjednoczonych pokutuje przekonanie, że jeśli ktoś jest biedny to tylko dlatego że jest albo głupi albo leniwy. Nowe klasy, które wyłoniły się wraz z rodzącym się kapitalizmem zainteresowane były demokracją. Kłuły je w oczy przede wszystkim przywileje polityczne i ekonomiczne arystokracji i ziemiaństwa w ustroju feudalnym. Feudalizm ze swą czcią dla szlachetnego urodzenia i honoru oraz gloryfikacją monarchy odpowiedzialnego tylko przed Bogiem nie pasował do wyobrażeń szermierzy handlu i przemysłu. Arystokracja odwzajemniała się za to nieokrzesanej pod względem manier burżuazji nieskrywaną pogardą z dużą dozą szyderstwa. W barwny i dowcipny sposób przedstawił to Molier w swej sztuce "Mieszczanin szlachcicem". Oddając świadectwo prawdzie godzi się jednak zauważyć, że niektóre państwa feudalne takie jak Polska i Anglia posiadały już w pierwszej połowie XVIII wieku ustrój dość zdemokratyzowany. Np. w Polsce władza króla była czysto iluzoryczna. Niestety z powodu nieszczęsnej zasady "liberum veto" była to demokracja granicząca z anarchią. Ułatwiło to państwom ościennym dokonanie rozbiorów Polski co było niczym innym jak tylko nikczemnym morderstwem dokonanym na jednym z suwerennych i bogatych w tradycje państw europejskich. Europa zachodnia przyglądała się tej zbrodni z całkowitą obojętnością pomimo, że oznaczała ona zachwianie równo- wagi sił i nie wróżyła nic dobrego na przyszłość.

System prezydencki czy parlamentarno-gabinetowy?

Od dłuższego czasu toczy się w Polsce żarliwa dyskusja nad modelowym kształtem demokracji. Najwięcej emocji wzbudza pytanie czy ma to być model prezydencki czy tzw. model parlamentarno-gabinetowy. Różnice pomiędzy obydwoma modelami sprowadzają się właściwie do sposobu realizacji zasady podziału władz. W systemie prezydenckim zasada ta realizowana jest bardziej rygorystycznie, natomiast w systemie parlamentarnym większy akcent kładzie się na równowagę władz i ścisłą współpracę pomiędzy władzą ustawodawczą i wykonawczą. Różnica pomiędzy obydwoma modelami nie zasadza się na tym czy instytucja prezydenta występuje czy też nie. W systemie parlamentarnym wykonawcza władza prezydenta jest jednak bardziej ograniczona. Klasycznym przykładem systemu prezydenckiego są Stany Zjednoczone. Pewna odmiana tego systemu wykształciła się również we Francji. W USA prezydent posiada ogromną władzę. Pełni on nie tylko funkcję głowy państwa ale stoi też na czele potężnej machiny administracji federalnej liczącej tysiące urzędników. Jest naczelnym dowódcą sił zbrojnych i nie jest to tylko funkcja honorowa ale prawo do użycia tych sił w razie potrzeby. Bezpośredni aparat urzędniczy tworzą liczne rady i komisje prezydenckie, departamenty i biura oraz agencje wymykające się często spod kontroli społeczeństwa. W takiej sytuacji władza prezydencka łatwo może być nadużyta, o czym świadczą afery polityczne ostatnich lat. Nie do rzadkości należą też ostre konflikty z Kongresem, czego świadkami byliśmy niedawno. Można zaryzykować stwierdzenie, że tak ogromna władza prezydenta wynika raczej z mocarstwowej polityki zagranicznej, jaką realizują Stany Zjednoczone niż z rzeczywistych konieczności kierowania wewnętrznymi sprawami państwa.

We Francji uprawnienia prezydenta się też niebagatelne z prawem podpisywania dekretów z mocą ustawy i prawem rozwiązywania Zgromadzenia Narodowego włącznie. Osobliwością systemu francuskiego jest to, że pomimo formalnego istnienia premiera rolę faktycznego szefa rządu pełni prezydent wtrącając się niekiedy w nic nie znaczące drobiazgi. Prowadzi to do wielu niepotrzebnych zadrażnień.

Już nawet z tej pobieżnej charakterystyki systemu prezydenckiego działającego w USA i Francji widać, że nie bardzo pasuje on do warunków polskich. W rodzącej się i jeszcze nie ustabilizowanej demokracji gdzie nie wykształciły się jeszcze silne partie polityczne zatargi pomiędzy silnym, wyposażonym w potężne narzędzia władzy prezydentem a parlamentem mogłyby być bardzo częste. Tęsknota za silną władzą spersonifikowaną w osobie prezydenta, który przy pomocy charyzmy i koncentracji woli rozwiązuje wszystkie bolączki społeczeństwa jest może zrozumiała ale niestety mało uzasadniona. Znacznie lepiej jest gdy prezydent ma nieco mniejsze uprawnienia ale za to cieszy się autentycznym zaufaniem społeczeństwa. Zaufanie to zdobywa się przede wszystkim zaletami umysłu i charakteru oraz nie- skazitelną postawą moralną. Nie zdobywa się go natomiast buńczucznymi pogróżkami, ani połajankami. Chwały nie przysparza też stosowanie perfidnej i ogłupiającej propagandy. Poza tym pogodzić się trzeba z tym, że czasy wodzów i zbawców narodu już minęły, sądząc po gorzkich doświadczeniach historii. Na pewno prezydent powinien dysponować realnymi uprawnieniami takimi, które równoważyłyby niedorzeczności pojawiające się czasami w pracy parlamentu ale w granicach zdrowego rozsądku. Dlatego zdecydowanie należy optować za modelem parlamentarno-gabinetowym z prezydentem spełniającym rolę regulatora pomiędzy rządem a parlamentem.

Zakres najważniejszych uprawnień prezydenta w Polsce przedstawiałby się następująco:

- mianowanie i odwoływanie ambasadorów, - występowanie z wnioskiem do Sejmu o powołanie i odwołanie premiera,

- zwoływanie w sprawach wyjątkowej wagi posiedzeń rządu i przewodniczenie im,

- zarządzanie wyborów do Sejmu, Senatu i samorządu terytorialnego,

- rozwiązywanie parlamentu w sytuacji gdy nie jest on w stanie w określonym czasie uformować rządu lub uchwalić budżetu,

- podpisywanie i ogłaszanie ustaw nadające im moc prawną,

- posiadanie prawa veta wobec przedkładanych mu do podpisu ustaw,

-wydawanie rozporządzeń wykonawczych regulujących szczegółowe sprawy wynikające z ustaw oraz składanie za pośrednictwem posłów lub senatorów projektów aktów praw- nych, które zdaniem prezydenta powinny być uchwalone, - sprawowanie zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi, - w obliczu zagrożenia państwa i narodu możliwość wprowadzenia stanu wojennego lub wyjątkowego,

- prawo do wygłaszania orędzi uzasadniających stanowisko prezydenta w określonych sprawach.

Prezydent wybierany byłby na okres 6 lat w wyborach powszechnych z prawem powtórnego kandydowania tylko jeden raz. Jest to zatem model prezydentury zbliżony do tego jaki panuje we Włoszech. Niewskazane jest jednak powoływanie specjalnych rad prezydenckich i innych tego typu ciał.

Prezydent musi być pierwszym, który przestrzega konstytucji i innych przepisów prawa. Organy takie mają natomiast tendencję do wyradzania się w samodzielne, przez nikogo nie kontrolowane byty lekceważące parlament, skupiające wokół siebie sekciarskie koterie. Prezydent może i powinien korzystać z opinii wybitnych ekspertów z dziedziny prawa, ekonomii, obronności czy też polityki zagranicznej, ale nie w formie zinstytucjonalizowanej. Powinien spełniać rolę integrującą a nie jątrzącą różne ugrupowania polityczne.

Jeżeli chodzi o wybory do Sejmu to powinny być one proporcjonalne z tzw. klauzulą zaporową wynoszącą 5% co oznacza, że w podziale mandatów mogą uczestniczyć tylko te partie, które zdobyły w skali kraju co najmniej 5% ważnych głosów. Jest to niesłychanie ważne, gdyż brak takiej klauzuli przyczyniać się będzie do nadmiernego rozbicia partyjnego Sejmu co może utrudniać wyłanianie większości parlamentarnej zdolnej do utworzenia rządu. Natomiast do Senatu mogą odbywać się wybory większościowe, gdzie głosuje się nie na listy a na poszczególnych kandydatów. Kandydat starający się o fotel senatora powinien zebrać co najmniej 6 tys. podpisów. Tego rodzaju ordynacja wyborcza zmuszać będzie do szybszego łączenia się partii wyznających te same wartości i posiadających pokrewne programy. Wzorem francuskim, cudzoziemcom powinno przysługiwać prawo głosu po 5 latach od daty uzyskania obywatelstwa polskiego. Prawo inicjatywy ustawodawczej musi być zastrzeżone tylko i wyłącznie dla posłów i senatorów. Jednocześnie ani premier ani też ministrowie nie powinni pełnić funkcji poselskich lub senatorskich. Odrzucić należy chybione pomysły organizowania referendum na temat konstytucji. Kwestie konstytucyjne są tak skomplikowane i trudno zrozumiałe dla ludzi nie interesujących się na co dzień polityką, że znacznie lepiej będzie gdy konstytucję uchwali nowy Sejm i Senat posiłkując się konsultacjami wybitnych prawników. I wreszcie definitywnie powinna być zamknięta sprawa politycznych manewrów związków zawodowych. "Solidarność" przebąkuje nawet o wystawieniu własnych kandydatów do parlamentu, co byłoby już zupełnym skandalem. Polityczne ciągoty wykazują również działacze OPZZ. Związki zawodowe angażując się w politykę zaczynają tym samym de facto pełnić rolę partii politycznych.

Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że obowiązująca ustawa o partiach politycznych słusznie zabrania działalności partii na terenie zakładów pracy. Nowa "przewodnia siła" sądzi chyba, że wolno jej łamać prawo licząc na całkowitą pobłażliwość i bezkarność. A warto jeszcze przestrzec, że polityczne rozgrywki na terenie zakładów pracy są zabójcze dla ich funkcjonowania. Czego jak czego, ale polityki biznes organicznie nie znosi!

--------------------------------------------------------------------------------

[1] Samuel P. Huntington, Przyszłość demokracji, Wyd. Myśl.

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992