7. Pamięć: ZAPOMNIANY POETA (Józef Szaniawski)

PAMIĘĆ

_______________________________________________________________

JOZEF SZANIAWSKI

ZAKAZANY POETA

Czy można określić mianem "zakazany" Kazimierza Wierzyńskiego, skoro tylko w ostatnich 20. latach ukazało się w Polsce Ludowej wiele wyborów jego wierszy, w sumie aż kilkanaście tomików i tomów poetyckich? Czy można tak o nim mówić, skoro władze PRL łaskawie zgodziły się, aby prochy poety sprowadzić z Londynu i pochować w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach? Czy jest "zakazanym poetą" autor, o którym uczą się w szkołach dzieci, a jedna z najlepszych polskich artystek nagrała całą płytę z piosenkami do słów jego liryków?

A jednak tak! Kazimierz Wierzyński albowiem - najwybitniejszy polski poeta emigracyjny i jeden z największych poetów polskich XX wieku ~ jak mało kto był zwalczany przez komunistyczną cenzurę niesławnej pamięci PRL. Co więcej, na przykładzie Wierzyńskiego widać mechanizmy, całą ewolucję systemu cenzorskiego w latach 1944-90.

W latach 1944-56 nazwisko Wierzyńskiego było całkowicie wyklęte. Wielki poeta nie istniał. Nie tylko nie wolno było drukować żadnych jego wierszy, ale zabraniano wymieniać go w encyklopediach, podręcznikach, książkach.

Po październiku 1956 początkowo bardzo rzadko, potem coraz częściej zaczęły się pojawiać pojedyncze liryki Wierzyńskiego w prasie literackiej, mikroskopijne zaś wzmianki o jego twórczości przed rokiem 1939 oraz o przynależności do grupy "Skamander" ukazały się nawet w kilku podręcznikach.

W marcu 1968 r. w haniebnym przemówieniu w Sali Kongresowej do aktywu partyjnego Gomułka wśród brutalnie zaatakowanych pisarzy i intelektualistów wymien~ też Wierzyńskiego. To oznaczało ponowne jego zniknięcie na kilka lat z łamów prasy, z książek.

Grudzień 1970 i liberalizacja polityki kulturalnej w dekadzie Gierka umożliwiły wydanie przez wiele wydawnictw zbiorów wierszy Wierzyńskiego. Były to starannie ocenzurowane przez Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk utwory poety z lat 1918-39 oraz niektóre wiersze z okresu emigracji, o ile nie dotyczyły kwestii politycznych.

Między sierpniem '80 a stanem wojennym opublikowane zostały dalsze - na ogół drugoobiegowe - zbiory poezji Wierzyńskiego, zawierające m. in. zupełnie nie znane dwóm pokoleniom wychowanym w PRL wiersze o legionach, Piłsudskim, wojnie bolszewickiej, a także wiersze z okresu II wojny światowej. Pod naciskiem wydarzeń cenzura zgadzała się w tym czasie na bardzo wiele, ale nie na wszystko. Kiedy Halina Frąckowiak przygotowywała nagranie albumu z piosenkami do wierszy Wierzyńskiego, cenzura wyraziła zgodę tylko na jego pierwszą część, zawierającą piosenki pisane do słów liryków miłosnych poety, odmówiła natomiast swego "imprimatur" na część drugą albumu, która miała zawierać jego songi wojenne.

Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w kraju to prawdziwy renesans zakazanej przez prawie pół wieku literatury emigracyjnej, a więc także Wierzyńskiego. Ale jak do tej pory nie ukazał się u nas pełny wybór zakazanych wierszy poety. Co gorsza, pewne wydawnictwa nadal publikują wybory poezji Wierzyńskiego bez najważniejszych w jego twórczości utworów. Tak np. już w 1991 roku (!) Wydawnictwo Lubelskie dopuściło się skandalu edytorskiego, nie mówiąc o politycznym. Wydało mianowicie Poezje Wierzyńskiego, ocenzurowane jeszcze w 1988 r. (!) przez ulicę Mysią, co jest niewątpliwie sukcesem zza grobu tej instytucji.

Kazimierz Wierzyński (1894-1969) był najbardziej "politycznym" i najbardziej "emigracyjnym" poetą polskim. Czesław Miłosz odbierając literackiego Nobla stwierdził, iż nieżyjący Gombrowicz i Wierzyński mieli moralne prawo do tej nagrody jeszcze przed nim.

Należy przy tym jednoznacznie podkreślić, iż "polityczność" poezji Wierzyńskiego w niczym nie obniża jej wartości artystycznych. Odwrotnie - nie było przypadkiem, iż Wierzyński był nazywany "młodszym bratem po piórze Juliusza Słowackiego". W swej twórczości sięgał bowiem do najistotniejszych tradycji polskiej literatury - do romantyzmu.

"Uspokojenie" Słowackiego, "Reduta Ordona" Mickiewicza czy "Fortepian Chopina" Norwida są wierszami o ogromnym ładunku politycznym, a przecież nie sposób odmówić im wielkości i głębi artystycznej, poetyckiej. To samo odnosi się do twórczości Kazimierza Wierzyńskiego, który był wybitnym lirykiem, ale też wielkim poetą politycznym, konsekwentnie walczącym swym piórem, swym talentem o wolną Polskę, o wyzwolenie spod sowieckiej zależności i komunistyczno-totalitarnego zniewolenia. Był też niezwykle pryncypialny w swych poglądach i postawie. Mimo czynionych mu przez władze PRL różnych awansów i obietnic nigdy do PRL nie przyjechał. To też była forma manifestacji poety i człowieka.

W latach II wojny światowej za pośrednictwem radia BBC poeta wielokrotnie przemawiał do okupowanego kraju. Po wojnie, w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, współpracował z Radiem Wolna Europa, wygłaszając na jego falach stały felieton literacki i kulturalny. Żadne radio w historii światowych środków przekazu nie było tak brutalnie zwalczane, jak BBC przez hitlerowców i RWE przez komunistyczne władze PRL. Te dwa totalitaryzmy były przeciwnikami Wierzyńskiego, albowiem były przeciwnikami wszelkiej wolnej myśli, praw człowieka, wolnego społeczeństwa.

I właśnie w tym kontekście pisał o utworach poety Zbigniew Herbert: "Poezja Kazimierza Wierzyńskiego nadawała imiona zbiorowemu doświadczeniu. Reagowała na zdarzenia istotne. Była kroniką nadziei i rozpaczy, sejsmograficznym zapisem doli narodu".

Czym był dla niego naród, czym była Polska - wyrażał w strofach swych wierszy, między innymi we wstrząsającym "Ktokolwiek jesteś bez ojczyzny", pisanym z emigracyjnej oddali:

Bo nie ma ziemi wybieranej,

Jest tylko ziemia przeznaczona,

Ze wszystkich bogactw - cztery ściany,

Z całego świata - tamta strona.

Dramatycznie tęskniąc za krajem, kochając rozpaczliwie Polskę poeta nazywał zarazem PRL rządzoną przez komunistów "dziwką starganą". To właśnie Wierzyński, a nie kto inny, wymyślił i użył jako pierwszy pojęcie "właściciele Polski Ludowej", co było nawiązaniem do "nowej klasy" i "czerwonej burżuazji" Dżilasa, a zarazem było zasadne historycznie i politycznie w odniesieniu do elit partyjno-wojskowo-esbeckich, rządzących PRL przez 45 lat.

Artystyczno-poetycką wizją całego dna i upadku systemu totalitarnego PRL był jeden z ostatnich wierszy poety "Do towarzysza Wiesława", w którym Wierzyński przewidywał odejście w niesławie komunizmu, PZPR ("skończona partia") oraz samego Gomułki. Tak - właśnie "Wiesławem"(!) nazwał poeta I sekretarza KC. To, co Gomułka, a za nim jego poplecznicy i następcy do Jaruzelskiego włącznie, przez całe lata nazywali "polską drogą do socjalizmu", a co było eufemizmem rodem z Orwella - poeta przekreślał niesłychanie mocno, dosadnie nazywając rzecz po imieniu:

... I wykładał pan rację stanu Pragmatyzm,

(Choć przecież nic pan nie zna się na tym) ...

Aż na cały świat zaśmierdziała

Ta pańska polska pieczeń Ze sowieckiego rożna.

Publikowaliśmy już w poprzednich numerach "Orientacji" niektóre wiersze Wierzyńskiego, m.in. "Na proces moskiewski", "Do sumienia świata", "Na rozwiązanie Armii Krajowej". Podobnie jak publikowane poniżej wiersze pochodzą z tomu poezji miłosnej, wojennej i politycznej, przygotowanego przez Wydawnictwo DELIKON. Nie były dotychczas legalnie wydane w kraju[1].

STROFA O PROMETEUSZU

Pytasz, kto jest ten więzień? Skazaniec zuchwały,

Co losu się nie uląkł i męką się trudzi.

Na górach łańcuchami przykuty do skały,

Pokarany przez bogów, męczony przez ludzi,

Nie wyrzekł się wolności i uparł się przy niej,

I okiem swe dalekie obchodzi zastępy,

I cokolwiek się stanie, co jeszcze zawini -

Wytrwa przy swoim ogniu. I biada wam, sępy!

MSZA ŻAŁOBNA W KATEDRZE NOWOJORSKIEJ

Uklękło tysiące ludzi

I w łukach modli się tumu:

Daj nam to, Boże, zrozumieć

I w uniesieniu ogarnąć,

Na co już nie ma rozumu.

Modlimy się za porwanych, za umęczonych, za zmarłych,

Nad Amu-darią, Irtyszem i na odludziach Syberii,

Na Nowej Ziemi, gdzie znikło siedem tysięcy więzionych,

Na tych przestrzeniach podobnych do niewymiernej przepaści,

W którą zepchnięto miliony i w której skarga zamarła,

Chociaż ten chorał straszliwy, gdyby wybuchnąć mógł z gardła,

Poraziłby uszy świata.

Modlimy się za niewinnych.

Boże, coś walkę z ciemnością

Nakazał hufcom aniołów,

Któryś odebrał bezbronnym

Ostatni od boku bagnet

I z lufy ostatni ołów.

Modlimy się za żołnierzy, żołnierzy Wilna i Lwowa,

Pojmanych w napaści z tyłu, zdradzieckiej i judaszowej,

Kiedy nie mieli już nawet okrutnych praw każdej wojny,

Która pozwala zabijać, aby samemu nie zginąć,

Żołnierzy w łagrach śmiertelnych, żołnierzy w bagnach zatrutych,

Żołnierzy w lodach kamiennych, żołnierzy bitych i skutych,

Żołnierzy naszej wolności.

Modlimy się za niewinnych.

Daj poznać zło i nie pytać,

Czemu się nigdy nie zmienia,

Boże, coś wszystkim najlepszym

Nad ułomnością doczesną

Stał się ludzkiego sumienia.

Modlimy się za najbliższych, imiona marzną nam w ustach,

Za wywiezionych w pociągach nie wiedzieć w jakim kierunku,

Za utraconych bez wieści w pustkowiach, na osiedleniu,

W jurtach, gdzie siostra jest nasza matką kirgiskich bękartów,

W stepach, gdzie plewy pożywnej dzieci szukają w nawozie,

Za bezimienną kalwarię w codziennej, conocnej grozie

Prześladowanych uparcie.

Modlimy się za niewinnych.

Lekarzu, coś trędowatych

Z cielesnej oczyszczał skazy,

Spójrz, jak ich odczłowiecza,

Omdlałych z głodu, ginących

Od nieleczonej zarazy.

Modlimy się za męczarnie chorych bez dachu nad głową,

Tych, którym szkorbut zagnoił usta zgniłymi dziąsłami,

Tych, którym nogi opuchły sine i bose na mrozach,

Tych, co w gorączce tyfusu na próżno jęczą o napój,

Tych, nad którymi się każdy wszędzie i zawsze pochyli,

A których tam nawet w śmierci, w ostatniej męczeńskiej chwili,

Opuścił Samarytanin.

Modlimy się za niewinnych.

Światło nad ziemią rodzinną,

Blasku zachodów i wschodów!

Przebij ten mrok niepojęty,

Co czarną spada powieką

Na oczy Twoich narodów.

Modlimy się za Polaków męczonych, bo byli z Polski,

Za Żydów rozstrzeliwanych, bo mieli z nami ojczyznę,

Za Ukraińców zesłanych, bośmy pospołu osiedli,

Za wszystkich bliźnich po kraju, po ojcach ich i po matkach,

Za owoc tej samej ziemi, ludzi tej samej przyrody

I chleba tego samego, ognia, powietrza i wody,

Za wszystkich z naszego domu.

Modlimy się za niewinnych.

Usłysz nas, Panie, i zbaw ich,

Którzy wyzbyci wolności,

Obezwładnieni przemocą

Życia nie mają własnego

I grobu dla własnych kości.

Modlimy się za nich wszystkich, stąd gdzie się modlić możemy,

Gdzie wolność pozwala myśleć myślom każdego człowieka

I serce bije tym ruchem, którymś je popchnął do życia -

Panie świetlisty w ciemności, dobro ludzkiego sumienia,

Modlimy się stąd do Ciebie, prosimy świętej opieki,

Boże, coś Polskę swą tarczą przez liczne osłaniał wieki,

Wyprowadź lud swój z niewoli.

IZRAEL

Pojechali polscy dyplomaci,

Listonosze Sowietów,

Z moskiewską pocztą

Rzucić czarną gałkę na Izrael,

W kapturowym sądzie wygłosować

Śmierć zaoczną.

Gdzie tu jest ściana płaczu,

Gdzie tu niedola kamieniała od wieków,

Gdzie tu schodzą się Żydzi?

Ja chcę tam pójść,

Stanąć między nimi,

Pochylić głowę,

Polak, który się wstydzi.

--------------------------------------------------------------------------------

[1] Niniejszy artykuł stanowi fragment wstępu do wymienionego tomu poezji Kazimierza Wierzyńskiego.

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992