6. IMPERIUM: Jestem dumny ze swojego narodu - rozmowa z przywódcą Ruchu Wolności Litwy Antanasem Terleckasem

IMPERIUM

_______________________________________________________________

„JESTEM DUMNY ZE SWOJEGO NARODU” - rozmowa z przywódcą Ligi Wolności Litwy Antanasem Terleckasem

- Przypominamy sobie teraz pańskie przestrogi, ostrzeżenia i prognozy dotyczące władz republiki.

A.T. - Od połowy czerwca zaczęliśmy mówić i pisać do parlamentu o tym, że partyjna nomenklatura przygotowuje spisek przeciw wolności i niepodległości Litwy. Szkoda, że trzeba było tak długo tego ludziom dowodzić i wyjaśniać. Mówiono: nie ma dowodów. A jak zachowywał się nasz rząd po blokadzie? A ogłoszenie moratorium? I ta podwyżka cen to prawdziwy spisek. Było przecież jasne, że nieprzygotowany krok wywoła reakcję. Na Łotwie i w Estonii było podobnie. Chciano wywołać niezadowolenie narodu i zmusić parlament do podpisania układu związkowego.

Twierdziliśmy, że parlament zostanie rozpędzony, jednak wydarzenia z 8 stycznia pokazały, że tak się nie stało. Ludzie już wdarli się do Rady Najwyższej, obrońców było tam bardzo mało, budynek zostałby zajęty. Jednak oznaczałoby to drugą aneksję i okupację Litwy. Nie tego potrzebuje Gorbaczow. On chce, by sam Litewski Parlament jako przedstawiciel całego narodu podpisał umowę. Dlaczego Gorbaczow pozwolił przyjechać tylu korespondentom? By zarejestrowali zabójstwa i zbrodnie? Cały świat winien zostać przekonany, że to naród litewski nie popiera Landsbergisa i chce podpisać umowę (Robota Hitlera i Stalina była w 1940 roku szyta grubymi nićmi, dlatego świat do tej pory nie uznaje włączenia przemocą krajów bałtyckich do ZSRS). Zachód także byłby bardzo zadowolony nie musząc już walczyć o Litwę: przecież ona sama, przez swoich legalnych, a nie marionetkowych przedstawicieli podpisała i umowę związkową. I wtedy już wiadomo, jeszcze kilkadziesiąt lat i zapomnielibyśmy o wolności.

- Czy pana stanowisko w sprawie wolności Litwy pozostaje niezmienne?

A.T. - My cały czas mówiliśmy: wolność nie jest podarunkiem, nie wierzcie Gorbaczowowi. On nie jest jakimś Świętym Mikołajem, który z worka wyciąga prezenty i wszystkich obdarza wolnością. My nie wzywamy do krwawej walki, nie pobudzamy do zemsty. Zawsze opieraliśmy się na sile moralnej. Demonstracje i pikiety przypomnieć miały międzynarodowej społeczności, że problem Litwy pozostaje nierozwiązany, że wciąż istnieje. Gorbaczow nie może na to nie reagować. Nie na darmo sowiecka nomenklatura kategorycznie protestowała przeciw równej reprezentacji republik w związkowym parlamencie. Obecnie większość w sowieckim parlamencie stanowią Rosjanie i oni, oczywiście, opowiedzą się zawsze przeciw niepodległości Litwy. Dlatego bez walki niczego nie osiągniemy.

- Czy Litwa przeżywa obecnie decydujący moment?

A.T. - Myślę, że tak. Jeżeli przetrzymamy, posadzimy komunistów na właściwe dla nich miejsce. Wielki błąd, że pozwoliliśmy rządowi ustąpić, należało go obalić. A teraz Prunskiene włożyła aureolę męczennicy i krzyczy o prawicowym przewrocie.

- Czy nie myśli pan, że niemała część narodu jest rozczarowana Parlamentem?

A.T. - Moskwa modelowała ten parlament i wybierała takich przedstawicieli jacy jej byli potrzebni. Do pewnego stopnia się to udało. Największy błąd Sajudisu to hasło "Wybierajmy osoby!". Widzimy, co z tego wyszło. Popatrzmy, jaką działalność prowadzą teraz Rupeika i Genzelis, przywódca Sajudisu z Szawli, czy redaktor "Respubliki".

- Lecz i działalność niektórych ludzi formalnie nawet nie należących do Sajudisu odpowiadała jego duchowi...

A.T. - Pozwolono im mówić. Nawet ja nie mówiłem tak śmiało jak Genzelis, a czy kto jego za to kiedykolwiek karał czy prześladował? Potrzeba było, by pewni ludzie uzyskali zaufanie i poparcie narodu. Lecz nadszedł czas, kiedy trzeba pokazać swoją prawdziwą twarz.

- Jak pan ocenia postawę Jelcyna?

A.T. - Nie ufam mu zupełnie, lecz powinniśmy być wdzięczni za jego oświadczenie. Ma ono wielką wagę w oczach świata. Mimo wszystko jestem bardzo ostrożny. Przychodziło mi rozmawiać z rosyjskimi dysydentami i widziałem jak bardzo trudno jest im zrozumieć aspiracje naszego narodu.

Rosyjski naród jest dobry. Jednak przez stulecia wbijano mu w głowę, że rosyjska armia niesie narodom wolność i wyzwolenie, że rosyjski żołnierz ma po swojej stronie moralną rację. I on w to święcie wierzył. Lecz niewinnie przelana krew spada i na jego sumienie. Wielu to rozumie i zaczyna otrząsać się z tego zaczadzenia. Poza tym teraz są inne czasy i muszą oni realnie oceniać wydarzenia. Widzą i reakcje innych ludzi. Dopiero co pewien amerykański dziennikarz powiedział mi, że naród litewski jest bezgranicznie odważny i całkowicie rozumie jego pragnienia.

- Twierdził pan wielokrotnie, że naród litewski jest tchórzliwy.

A.T. - Przychodziło mi nie raz rozczarować się narodem litewskim. Wydawał się obojętny, zatopiony w materialnych problemach, zadowolony z egzystencji niewolnika. Myliłem się, nie doceniając kryjących się w nim sił. Zagrożenie wyraźnie ujawniło najbardziej szlachetne rysy naszego narodu.

- Mahatma Gandhi bez przerwy powtarzał swojemu narodowi: nie bójcie się!

A.T. - Nie trzeba się bać. Oni mogą nas najwyżej zabić, nic więcej nie mogą zrobić. Kiedyś powiedziałem to przesłuchującemu mnie rosyjskiemu oficerowi. Ten wykrzyknął: czego tu pokazujesz swój litewski charakter! Podziękowałem za komplement.

- Wy, działacze Ligi, zahartowani w walce i dobrze znający amoralność okupantów, powinniście byli być razem ze zbierającymi się wokół budynków ludźmi i próbować ich chronić.

A.T. - Nastawienie ludzi jest sprawą wewnętrznej determinacji. Człowiek przezwycięża instynkt samozachowawczy, przekracza granicę i już trudno go powstrzymać. Przecież przy wieży telewizyjnej był deputowany P. Tupikas i próbował skłonić ludzi do rozejścia się, lecz okazało się to beznadziejne.

- Liga Wolności często oskarżana jest o to, że dzieli Litwę.

A.T. - Trzeba zatem i naszych partyzantów oskarżać o dzielenie Litwy, ponieważ nie bratali się ze stribami.

- Co, w najgorszym wypadku, czeka Ligę Wolności?

A.T. - Aresztują nas i posadzą albo rozstrzelają.

- Czy możliwe są znów wywózki na Sybir?

A.T. - Wszystko jest możliwe. Jednak myślę, że Gorbaczow nie chce drugiej aneksji. Jego celem jest układ związkowy. Wiadomo, jego sytuacja jest trudna: rośnie świadomość naszego narodu rosyjskiego, cały świat zaczyna rozumieć, co wart jest Gorbaczow, laureat pokojowej nagrody Nobla.

- Jak pan myśli, dlaczego komitet ocalenia narodowego jest anonimowy?

A.T. - Dlatego, że kierują nim liderzy KPL.

- Dlaczego armia jest posłuszna temu komitetowi?

A.T. - Nie jest mu zupełnie posłuszna. Centrum jest w Moskwie, ono dyryguje i popycha KPL do obalenia parlamentarnych władz.

- Jak na pana oskarżenia reagują pańscy przeciwnicy?

A.T. - Nie cierpię sowieckiego systemu, nie cierpię partii komunistycznej, lecz z ludźmi rozmawiam spokojnym tonem. W oczy powiedziałem panu Bierezowowi, że służy wrogom Litwy, pana Paleckisa zapewniałem, że Bóg istnieje i ukarze ich, komunistów. Wiadomo, jestem człowiekiem porywczym, mam wiele wad. Lecz moralne prawo, by powiedzieć zdrajcy, że jest zdrajcą, mam. Przez wiele lat przyzwyczaiłem się mówić spokojnie. Kiedy przychodzili do mnie robić rewizję, a było tak co roku, częstowałem swoich "gości" kawą, porozmawiałem. Oskarżać absolutnie wszystkich komunistów byłoby niesprawiedliwie. Pracowałem kiedyś w banku, którym kierował dyrektor Knyva. Był tchórzliwy, lecz zbierał wokół siebie narodowe kadry. Że bank jest dzisiaj litewski, to zasługa komunisty Knyvy. A przecież takich ludzi było niemało. Niektórych bezpośrednio zmuszano, by wstąpili do partii. Niektórzy nie wytrzymali nacisku, lecz i nie sprzedali się. Toteż nie można ich zrównywać z partyjną nomenklaturą, która w sposób oczywisty służyła Moskwie.

- Czy mordercy zostaną ukarani?

A.T. - Ich tylko historia może ukarać. Może kiedy Rosja stanie się je wolna, wtedy i oni będą sądzeni.

- Dziękuję za rozmowę.

Tłumaczył Jacek Oporski (rozmawiała Neringa Jonuszaite za Dienovidis 19 I 1991)

Orientacja na prawo 1986-1992