5. Józef Darski - KTO ZASTĄPI PARTIĘ KOMUNISTYCZNĄ

INNA POLITYKA JÓZEF DARSKI KTO ZASTĄPI PARTIĘ KOMUNISTYCZNĄ Zmiany w partiach komunistycznych bloku sowieckiego i demonstracyjna rezygnacja z zasady "kierowniczej roli" powodują, że przekonanie jakoby komunizm już upadł, a nawet sam ustąpił przed demokracją, zyskuje na popularności, zwłaszcza wśród intelektualistów. Czy jednak takie twierdzenie jest uzasadnione? Postawmy jeszcze raz pytanie: czym dotychczas był komunizm? Najkrótsza odpowiedź mogłaby brzmieć: była to władza totalna znajdująca swe uzasadnienie w ideologii. Zadaniem partii komunistycznej było zatem umacnianie władzy i szerzenie ideologii. Tę podwójną funkcję partii komunistycznej odzwierciedlała też jej struktura - podział na partię wewnętrzną i zewnętrzną, uosabianą w genialnej wizji Orwella przez towarzyszy: O'Briena i Winstona Smitha. Partia zewnętrzna, w której główną rolę grała inteligencja, przenosiła wolę partii wewnętrznej do społeczeństwa, czyli odgrywała rolę pasa transmisyjnego. W tym klasycznym modelu zadanie partyjnej inteligencji polegało na mobilizowaniu nas do pracy dla aparatu za pomocą ideologii oraz blokowaniu rozwoju innych nurtów politycznych. Mówimy oczywiście o sytuacji, gdy stare klasy zostały zlikwidowane przez terror policyjny, a wraz z nimi zniknęły polityczne struktury i polityczna różnorodność, zaś światopogląd niemarksistowski stracił oficjalnie prawo do istnienia. Zadanie to sprowadza o się więc do utrzymywania intelektualnej pustyni i jednolitości poglądów. Po 1956 roku partia zewnętrzna coraz bardziej traciła zdolność do mobilizacji społeczeństwa, mimo że kompartia stosowała nowe taktyki (destalinizacja, odwołanie się do nacjonalizmu w Rumunii po roku 1974, w Bułgarii po 1984, w Serbii od 1988, w Polsce w 1968, idea modernizacji, czyli polskie "pomożemy" w 1971), odzew narodu był za każdym razem coraz słabszy, choć trzeba przyznać, że w Polsce wielokrotnie udało się z powodzeniem zastosować liberalizację, celem odnowienia siły oddziaływania partii. W końcu ideologia uległa jednak całkowitej kompromitacji i erozji, a więc nie może już uzasadniać władzy nomenklatury, a nawet jej szkodzi, uniemożliwiając pozostawanie u władzy. Z drugiej strony stara ideologia jest również nieefektywna, jeśli chodzi o zachowanie społeczeństwa na poziomie przedpolitycznym. Warunkiem utrzymania systemu jest więc jej odrzucenie i wypracowanie nowej ideologii lub co najmniej eklektycznego zbioru poglądów uzasadniających dalsze istnienie nomenklatury (partii wewnętrznej), co oznacza, że odejść musi również partia zewnętrzna w dotychczasowej postaci, skoro całkowicie utraciła swe zdolności, a nawet stała się dla centralnej nomenklatury ciężarem. Starą partię zewnętrzną, po przemianowaniu na socjaldemokrację, można jeszcze wykorzystać przy bezpośredniej realizacji strategii międzynarodowej, do tworzenia frontu ludowego zachodniej lewicy i sowietów. Część starego aparatu, który już nie jest w stanie przystosować się do nowych warunków, można określić mianem stalinistów i szantażować rzekomym zagrożeniem z ich strony, gdyby Zachód lub własne społeczeństwa nie chciały pogodzić się z rolą przewidzianą dla nich przez strategów KGB i GRU. Nieprzypadkowo zawsze od Tokio do Sztokholmu można przeczytać jednobrzmiące artykuły na temat buntu Ligaczowa. Szefowie lokalnych nomenklatur (obecnie już bezpartyjni) powtarzają z powodzeniem tę operację na własne potrzeby. Straszak okrutnych stalinowców, czyhających na życie i cześć "osaczonych" na fotelach szefów bezpieki i prezydentur partyjnych reformatorów jest równie potrzebny kolaborującej inteligencji, która w ten sposób nie tylko usprawiedliwia swój vichizm, ale podnosi go jeszcze do rangi narodowego bohaterstwa. Intelektualiści bowiem nie tylko lubią się sprzedawać władzy, ale jeszcze chcą, by naród ich za to wielbił. W dogodnych warunkach można będzie użyć "socjaldemokratów" do rozszerzenia bazy systemu przez zjednoczenie z lewicą dawnej opozycji. Wariant ten jest obecnie wypróbowywany przez A. Michnika w Polsce i dopiero uzyskane tu doświadczenie zadecyduje o jego przydatności. Nowa ideologia właśnie się wyłania z koncepcji dawnych dysydentów, którzy głosili hasło obrony praw człowieka zamiast walki politycznej z komunizmem. Owa "niepolityczna polityka" obecna jest już we wszystkich modernizowanych włościach nomenklatury, ale stadium najbardziej zaawansowane osiągnęła w Polsce. Jest to logiczne zjawisko, ponieważ bez uporządkowania spraw nad Wisłą i bez pełnej kontroli nad Polakami KGB i GRU nie mogło przystąpić do realizacji "Wiosny Ludów i Intelektualistów" w całym imperium. Polska wersja nowej ideologii, nieprzypadkowo przedstawiana przez byłych marksistów: A. Michnika i St. Bratkowskiego, głosi, iż podziały na prawicę i lewicę, a wraz z nimi podziały polityczne, nalezą do przeszłości. Społeczeństwo postkomunistyczne nie potrzebuje różnic politycznych lecz pluralizmu niepartyjnego, bowiem naczelnym zadaniem dla wszystkich jest realizacja "dobra ogółu". Jest to społeczeństwo NOWE, a nawet reprezentuje "WYŻSZE" stadium rozwoju, tym bardziej, że w polityce państw zachodnich też nie ma wielkich różnic między partiami sprawującymi na przemian władzę. W istocie zinstytucjonalizowane różnice polityczne prowadziłyby jedynie do rozdrobnienia sił społeczeństwa postkomunistycznego i szkodliwej utraty energii, tak potrzebnej do walki z kryzysem. Wybrać należy zatem ludzi kompetentnych, "najlepszych", przedstawicieli wszystkich grup społecznych, którzy wiedzą co jest najlepsze dla danego osiedla, miasta, regionu, wreszcie kraju i dlatego będą realizować "ogólne dobro", nie należy natomiast zawracać sobie głowy ich poglądami politycznymi. Istnieje więc jedna linia polityczna, ta urzeczywistniana przez "naszych"; mówiąc dokładniej może istnieć tylko jedna linia, opowiadający się za inną, tj. "nie-nasi", w najlepszym razie błądzą i dla ich własnego dobra nie wolno ich dopuszczać do oddziaływania na społeczeństwo. Prowadzi to oczywiście do jego zglajszachtowania w zarodku, także w sferze koncepcji ideowych itp. Nowej ideologii potrzebny jest również nowy nośnik, czyli nowa partia zewnętrzna, która spełniałaby stare funkcje. Tu tkwi tajemnica "spontanicznego" powstania rozmaitych frontów ludowych forów obywatelskich, komitetów obywatelskich, itp. Jednoczą one wszystkie elementy bez wyraźnych poglądów politycznych, lecz lojalne wobec reżymu. Jeśli znajdą się wśród nich antykomuniści, nie odgrywają istotnej roli, ich działalność zostaje raczej skanalizowana, ponieważ w owym amorficznym ruchu decyduje zawsze kierownictwo, które jest lojalne wobec komunistów i Sowietów. Właśnie utrzymywanie społeczeństwa w stanie masowości i zatomizowania umożliwia panującej nad nim elicie niekontrolowane sprawowanie władzy. Skoro bowiem pluralizmu nie należy instytucjonalizować, lecz wystarczyć ma występowanie reprezentatywności WEWNĄTRZ nowych tworów, zamieniają się one w typowe ciała korporacyjne, znane z koncepcji faszystowskich. Formuła jedności i kolektywizm skutecznie zapobiegają rozwojowi politycznej różnorodności i konkurencji opartej na autentycznych różnicach programowych. Owe nieformalne ciała, wszechobejmujące komitety, stojące rzekomo ponad ideologią, były dotychczas na ogół kierowane przez lewicę, lecz nie jest to koniecznością; równie dobrze można wyhodować koncesjonowaną prawicę i równoważąc wpływy obu skrzydeł nowej partii zewnętrznej, tym skuteczniej wiązać je z interesem partii wewnętrznej i sowieckiego centrum, które będą przechylały się to na jedną, to na drugą stronę.. Wszystkie organizacje, które znajdą się poza ruchem realizującym "dobro ogółu", odmawiając podporządkowania się mu, będą bezwzględnie niszczone właśnie jako szkodliwe, o ile w ogóle dopuści się do ich zaistnienia. Monopol nowotworów będzie znów uzasadniony małym zasięgiem stojących poza nimi grup politycznych. Najważniejszą konsekwencją przyjęcia formuły korporacyjnej jest brak podziału na opozycję i rząd. Zamiast konkurencji o głosy obywateli mamy do czynienia ze sterowaniem i manipulowaniem masami; ich mobilizowaniem lub usypianiem w zależności od potrzeb politycznych rządzącej oligarchii. Wyłaniają się cztery typy nowej partii zewnętrznej, które mogą być w istocie kolejnymi stadiami jej rozwoju: - front ludowy typu sowieckiego z członkostwem indywidualnym, który w ogóle neguje potrzebę istnienia jakichkolwiek organizacji politycznych; - komitet obywatelski typu polskiego, w którym uczestniczą indywidualnie bezpartyjni oraz członkowie władz różnych partii politycznych, tolerowanych jako relikt epoki dawnego parlamentaryzmu i całkowicie ubezwłasnowolnionych i zmarginalizowanych przez władze komitetu; - forum obywatelskie typu czeskiego z członkostwem indywidualnym bezpartyjnej większości i kolektywnym partyjnej mniejszości; - można sobie też wyobrazić istnienie całego bloku partii (możliwe, że w tym kierunku ewoluuje bułgarski Związek Sił Demokratycznych) od lewicy do prawicy, które nie będą jednomyślne w rozmaitych sprawach (np. w sferze gospodarczej, kulturalnej) ale w jednym będą zgodne - w lojalności wobec Moskwy i jej imperialnych interesów oraz lokalnych reprezentantów, tj. policji i wojska, którym pozostawi!! rzeczywistą władzę. W rezultacie powstanie fikcyjny system parlamentarny; przedstawicielstwa narodowe staną się gadalniami, nie posiadającymi realnej władzy i nie chcącymi jej. W takim systemie wolne wybory będą fikcją, gdyż zachowany zostanie ich plebiscytowy charakter. Za pierwszym razem jedność wymuszano rzekomą koniecznością przeciwstawiania się partii komunistycznej; teraz hasłem jest "głosowanie na najlepszych i najbardziej kompetentnych bez względu na ich poglądy (przynależność) polityczną". Wziąwszy pod uwagę ogromną przewagę materialną nowej partii zewnętrznej, finansowanej przez USA w nagrodę za stabilizowanie komunizmu, wszelkie partie polityczne próbujące samodzielnie stawać do wyborów zostaną zmiażdżone, co posłuży za dodatkowy argument na rzecz tezy, iż społeczeństwo w ogóle nie potrzebuje partii politycznych. Państwo socjalistyczne dotychczas stwarzało kolaborującym z nim intelektualistom wyjątkowe warunki bytu, ale jednocześnie narzucało ideologię, cenzurę i podporządkowywało sferę kultury aparatczykom (partii wewnętrznej). Bunt socjalistycznych (zsowietyzowanych) intelektualistów był wymierzony nie tyle w istotę systemu, w którym państwo jest dawcą dóbr i opiekunem intelektualistów, oni zaś wskazują społeczeństwu dokąd powinno zmierzać, ile w ograniczenia wynikające z jego komunistycznego charakteru. Teraz jawi się możliwość pokonania tej sprzeczności; intelektualiści uzyskują wolność, lecz chcąc zachować, a nawet wzmocnić zdobytą pozycję społeczną (przywileje), sami tworzą nową ideologię, stosują samocenzurę i cenzurę oraz represje materialne wobec nielicznych dysydentów ze swego środowiska. Obserwujemy więc awans partii zewnętrznej z wykonującej jedynie zadania zlecone przez partię wewnętrzną na grupę współtworzącą nowy system, tj. nową nomenklaturę, ponieważ zaś państwo nie jest w stanie utrzymać starej i nowej nomenklatury bezpośrednio, zastępują go w tym kolektywistyczne twory społeczne i pomoc zagraniczna. Oczywiście, warunkiem powodzenia jest brak konkurencyjnych struktur politycznych oraz niezmienna w okresach liberalizacji gotowość Zachodu do nagradzania wysiłków na rzecz stabilizowania komunizmu i przestrzegania interesów imperium sowieckiego. Oczywiście, podobnie jak nie cała dawna nomenklatura będzie mogła zachować swe pozycje w zmodernizowanym systemie, tak samo nie ca a inteligencja uzyska status nowej nomenklatury. W sytuacji postępującej nędzy i rosnących aspiracji tym łatwiej będzie wywoływać postawy serwilistyczne, tym szybciej zachodzić będzie selekcja negatywna na szczytach władzy, tym większe będą nadużycia, tym podlejsze stosunki międzyludzkie itp. Możemy już obserwować powstanie państwa korporacyjnego; najszybciej w Polsce, która jest niedoścignionym modelem stworzonym przez Gorbaczowa i polskich intelektualistów. Na jej przykładzie jasno widać, jak w ramach nowej nomenklatury trzeba będzie utrzymywać setki dziennikarzy, pseudonaukowych instytucji i przy parlamentach, frontach ludowych, komitetach, forach, płacić koszty delegacji, rozjazdów na Za- chód, stypendiów dla parlamentarzystów itp. Epidemia rozjazdów po krajach kapitalistycznych wynika nie tylko z konieczności zdobycia środków na funkcjonowanie państwa, na którym pasożytuje stara i nowa nomenklatura, ale też z dążenia do przerzucenia bezpośrednio na barki Zachodu kosztów utrzymania nowej partii zewnętrznej, które są o wiele większe niż w przeszłości, ponieważ niepomiernie wzrosły aspiracje i apetyty inteligencji. Zderzenie poziomu życia na Zachodzie i nędzy na Wschodzie będzie jeszcze bardziej wiązało inteligencję ze zmodernizowanym systemem komunistycznym, gdyż jak wykazuje praktyka, przestrzeganie interesów sowieckich jest najlepszą gwarancją czerpania środków utrzymania z zachodnich funduszy przeznaczonych na likwidację komunizmu. Dotychczas nie mówiliśmy o losie partii wewnętrznej. Tworzy ją aparat, który zainteresowany jest tylko umacnianiem swej władzy i płynącym z niej przywilejami. Stopień powiązań mafijnych wewnątrz partii wewnętrznej (starej nomenklatury) osiągnął taki poziom, że formalne powiązania są już niepotrzebne. Partia wewnętrzna może doskonale obyć się bez formalnej partii komunistycznej, tym bardziej że przynależność do kompartii w sytuacji likwidacji partii zewnętrznej byłaby szkodliwa dla nomenklatury. Nie dziwi więc, że czołowi komuniści występują z kompartii, co jeszcze mogą wykorzystać, przedstawiając jako decyzję ideologiczną. Być może jest to czasowe rozwiązanie, gdyż czyni ono w dłuższej perspektywie skomplikowanym odnawianiem aparatu władzy, dawniej odbywające się poprzez rekrutację z partii zewnętrznej. Na razie problem ten nie występuje, gdyż rekrutacja następuje spośród szeregów dawnej opozycyjnej inteligencji. System komunistyczny do tego stopnia zniszczył rodzimą tkankę, na której pasożytował 70 lub 45 lat, że z własnych społeczeństw nomenklatura- niewiele już może wycisnąć. Pozostaje zatem powtórzenie doświadczenia Gierka na skalę całego obozu. Ta część nomenklatury, która zrozumiała, że po staremu już władzy nie będzie w stanie utrzymać, zaś stosując nową taktykę może ją jeszcze rozszerzyć i umocnić, stanowi zaplecze KGB i GRU, a więc obecnej ekipy Gorbaczowa. Niewątpliwie jest to bardziej nowoczesna część nomenklatury, która zna Zachód i której przyszłość jest nierozerwalnie związana z powodzeniem modernizacji komunizmu. Właśnie KGB i GRU gra tak wielką rolę w obecnej strategii, gdyż są to instytucje, które najlepiej poznały Zachód, jego możliwości i słabe strony. Druga, zacofana część nomenklatury, nie wyobraża sobie funkcjonowania w nowych warunkach i jeśli nawet nie chce, by wszystko pozostało po staremu, to traktuje "pieriestrojkę" jedynie jako "pieriedyszkę", po której nastąpi powrót do dawnych stosunków. Ta część aparatu, na ogół jego niższe kręgi, będzie musiała zapłacić koszty przetrwania, wzmocnienia i ponownej ekspansji systemu, Komuniści już nieraz w przeszłości byli poświęcani, gdy wymagał tego interes ustroju, wystarczy przypomnieć Stalina. Tym razem obejdzie się bez terroru - zastąpią go emerytury, Gdyby zaś przeciwnicy modernizacji nie chcieli ustąpić, usunie się ich rękami samego społeczeństwa, zyskując przy tym poparcie Zachodu, który w pozorach demokracji ujrzy jej istotę, zaś organizowana rewolucja oddolna zapewni poparcie "nowej" władzy. Dostawy technologii i pomoc żywnościowa wymaga właśnie demonstrowania liberalizmu, re- cytowania zachodnich teorii rynku politycznego (James Buchanan), zachwalania własności prywatnej itp. Ten zwrot komunistów nie jest jedynie zabiegiem propagandowo-taktycznym, W obecnej sytuacji aparat komunistyczny stał się wielkim zwolennikiem własności prywatnej, ze względu na sposób w jaki chce zmodernizować imperium i uczynić je zdolnym do opanowania Zachodu. Dlatego nie dziwi sojusz komunistów z liberałami gospodarczymi, którzy wyobrażają sobie, że razem z nomenklaturą i Związkiem Sowieckim na czele, czyli bez rewolucji politycznej, wprowadzą prawdziwy wolny rynek. Do tej kategorii należą te liberałowie teoretyczni, którzy specjalizują się w recytowaniu teorii liberalnych w zamian za zagraniczne stypendia. Reforma Balcerowicza w Polsce - wzorcowym modelu komunizmu zmodernizowanego - osiągnęła pełen sukces, jeśli chodzi o realizację komunistycznych celów w płaszczyźnie wewnętrznej: - dzięki okradzeniu społeczeństwa z oszczędności stało się ono niezdolne do wyłonienia warstwy rodzimych kapitalistów, a więc i dyferencjacji politycznej; - dzięki zniszczeniu sektora prywatnego, istniejący już przedsiębiorcy zostali już tak przerzedzeni, osłabieni, że nie będą w stanie (w liczącej się skali) konkurować z nomenklaturą ani o przejmowanie rodzimych zakładów, ani o pomoc zachodnich banków i powiązania ekonomiczne z zachodnimi partnerami; - spółki nomenklaturowe pasożytujące, dzięki fikcyjnemu pośrednictwu, na przemyśle państwowym i jego klientach (t.j. społeczeństwie) zostały zalegalizowane, a nawet mogą dostarczyć wzorca dla przyszłych rozwiązań "prywatyzacyjnych"; - ciężary modernizacii i utrzymania obu nomenklatur przerzucono na społeczeństwo (bezpośrednio, bądź za pośrednictwem państwa), a kolaborująca z komunistami inteligencja zdołała mu wmówić, iż spotkało je niesłychane szczęście, podobnie jak niegdyś partyjni inteligenci przekonywali chłopów, iż ich pomyślność zależy od powodzenia kolektywizacji, tyle tylko, że wówczas partia zewnętrzna poniosła klęskę. Pozostaje jeszcze realizacja strategii zewnętrznej; odsprzedanie kapitałowi zagranicznemu znacznej części majątku (w wypadku Polski 40 procent akcji poszczególnych przedsiębiorstw, celem uzyskania nowych środków dewizowych, technologii, uruchomienia produkcji, stworzenia nowych podstaw ekonomicznych d a nomenklatury, a jednocześnie pozostawienie w rękach nomenklatury i państwa takiej części majątku (w Polsce 40 procent akcji poszczególnych przedsiębiorstw), by zachować całkowitą kontrolę nad gospodarką i zapewnić źródła finansowania zarówno państwa jak i samej nomenklatury, dzierżawiącej (czy też władającej) w imieniu państwa jego majątkiem, Rzecz jasna, żaden kapitalista nie zainwestuje swych pieniędzy w przedsiębiorstwa państwowe (nomenklaturowe), gdyż kieruje się rachunkiem ekonomicznym, a gdyby chciał popełnić samobójstwo wprawdzie pewniejszych sposobów nie ma, ale za to są mniej bolesne, Stąd kolejne zadanie dla inteligencji: zachodnie peregrynacje, których celem jest zmuszenie rządów zachodnich, by kierując się kryteriami politycznymi stworzyły takie ekonomiczne udogodnienia dla kapitalistów na Zachodzie (np. gwarancje OPIC, ulgi podatkowe itp.), by ci odbudowywali przemysł państwowy na Wschodzie licząc na korzyści na Zachodzie. Podatnik pokryje te wydatki, traktując je jako podatek płacony komunistom, jak kiedyś haracz Turkom, Cena spokoju ma jednak tendencję wzrostową i jeszcze nikomu prawdziwego spokoju nie zapewniła, nie licząc oczywiście spokoju cmentarnego. Użycie nowej partii zewnętrznej celem osłonięcia rzeczywistej władzy politycznej centralnej nomenklatury i Sowietów wymaga także przekształceń instytucji politycznych. Choć komuniści nie dzielą się władzą, dopuszczają jednak sojuszniczą inteligencję do przywilejów, które dają możność sprawowania funkcji państwowych. to zaś pro- wadzi do rozdziału tych funkcji na dające tylko przywileje i te, które pozwalają rządzić, tj. podejmować decyzje nawet wbrew woli partnera. Aparat rzeczywistej władzy został podporządkowany prezydentowi w Polsce, Bułgarii, Rumu- nii, Słowenii i ZSRS, ale nawet prezydentem może być niekomunista, wówczas po prostu centrum władzy przenosi się gdzie indziej: np. do wojska, które zostaje rozszerzone o policję polityczną (Rumunia, Polska). Przykładu władzy rzeczywistej, wobec której lojalnym musi pozostawać niekomunistyczny prezydent dostarcza Czechosłowacja, gdzie V. Havel odmawiał realizacji zaleceń komisji Forum Obywatelskiego ds. wewnętrznych, ponieważ godziłyby one w realną władzę komunistycznego centrum. W Polsce posłowie tutejszego frontu ludowego uchwalają ustawę tworzącą z MSW pod kierownictwem komunisty państwo w państwie i podporządkowują mu Urząd Ochrony Konstytucji; wiedzą co czynią, wszak ich przyszłość zależy od zgodnej współpracy obu nomenklatur. W pewnych okolicznościach fronty, komitety, fora mogą też przekształcić się w aideologiczne partie prezydenckie, przypominające przedwojenny polski Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. Oczywiście w niczym to nie zmieni funkcji partii zewnętrznej (nowej nomenklatury) występującej pod taką właśnie postacią. Inne zagadnienie stanowi rola niekomunistycznych prezydentów, premierów, ministrów, specjalnych wysłanników itp. w forsowaniu sowieckiej strategii wobec Europy Zachodniej. Milczenie w sprawie litewskiej" i presja na jednoczesną likwidację NATO i/lub tworzenie wspólnego sys- temu bezpieczeństwa, który los wolnych państw oddałby ostatecznie w ręce sowieckie, stanowi również część kontraktu miedzy nową nomenklaturą a centrum rzeczywistej władzy. Opisana strategia modernizacji kryje oczywiście również wielkie niebezpieczeństwa dla komunizmu, gdyż w każdej chwili przemiany mogą wymknąć się spod kontroli strategów. Dlatego też rola nowej nomenklatury jest kluczową dla powodzenia "pieriestrojki". Celem przebudowy jest sowieckie panowanie nad kontynentem Eurazji i osiągnięcie dzięki temu przewagi strategicznej nad USA bez wojny; cel ten można osiągnąć tylko dzięki strategii, która może jednak okazać się zabójcza dla systemu komunistycznego pod warunkiem wszakże, że siły społeczne nie zadowolą się rolą, jaką przypisali im planiści z KGB i GRU i wykorzystają możliwosci, jakie otwiera przed nimi przebudowa, dla znisz- czenia systemu komunistycznego. Kwiecień 1990 ') Sytuacja na Litwie wymaga odrębnego omówienia. Moskwa usiłowała zabezpieczyć się przed nieprzewidzianym rozwojem wyzwolonego przez siebie ruchu społecznego (Sajudis), umieszczając w jego kierownictwie komunistów i stawiając na czele ruchu reformatorskiego w ogóle litewską kompartię Celem zapewne miała być litewska "niepodległość " w ramach konfederacji z ZSRR, co zapewniłoby Moskwie korzyści płynące z kontroli nad Litwą i jej oficjalnej niepodległości Tymczasem pod naciskiem społecznym, wyrażanym również przez zinstytucjonalizowane partie polityczne, Sajudis stał się narzędziem walki o niepodległość faktyczną, tym bardziej, że jego dotychczasowy przewodniczący prof. V Landsbergis okazał się człowiekiem silnym, patriotą nie lękającym się Moskwy. Kreml popełnił błąd sądząc, że udało mu się znaleźć litewskiego odpowiednika Tadeusza Mazowieckiego. Stąd kampania Kremla przeciw Landsbergisowi na skalę ogólnoświatową. Dopiero dyskredytacja prezydenta Litwy umożliwiłaby podział w Sajudisie i odegranie komunistom litewskim roli Kadara. Jeśli jednak Prezydent odwoła się do społeczeństwa, będzie miał szansę zapanowania nad litewskimi komunistami, którzy zajmują kluczowe stanowiska w ruchu i rządzie, ale którzy na razie zmuszeni są do lojalności postawą społeczeństwa. Sam Sajudis nabrał przede wszystkim charakteru narodowego i jest skierowany przeciw centrum w Moskwie, co czyni możliwym sojusz z częścią aparatu litewskiej kompartii. Gdy aktualna stanie się sprawa dekomunizacji społeczeństwa i państwa litewskiego, tym szybciej nastąpi rozpad Sajudisu na komunistów i antykomunistów oraz powrót tych pierwszych na łono Moskwy

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992