5. INNA POLITYKA: Projekt państwa

INNA POLITYKA

________________________________________________________________

CZESŁAW BIELECKI

PROJEKT PAŃSTWA

Jeśli uwierzymy, że zmienimy władzę przez objęcie władzy,

to przegramy nasze zwycięstwo.

W ciągu minionego roku zabrakło idei państwa, zabrakło projektu innej organizacji administracji Polski odzyskującej suwerenność. Sprawozdanie z działalności rządu Mazowieckiego mówi o przebudowie państwa. Hasło "przebudowy państwa" zawiera w podtekście przekonanie, że PRL przypominała władzę państw cywilizowanych i demokratycznych. Tymczasem władza komunistyczna była tylko imitacją normalnej władzy z nazw i struktur, skrywającą dyktaturę partii komunistycznej, a w potrzebie nagą siłę.

Diabelski wynalazek komunizmu polegał na oddzieleniu władzy od odpowiedzialności. System nomeklatury pozwalał partii rządzić zasłaniając się administracją. Wewnętrznym problemem władzy komunistycznej w Polsce była bezsiła administracji wobec gospodarczych problemów kraju, których nie można już było rozwiązać siłą. Spełniła się myśl Grabskiego, że władza ginie przez rozkład władzy. Odziedziczyliśmy po komu- niźmie aparat państwowy w stanie rozkładu.

I oto staje przed nami pytanie, czy można ten zastany aparat przebudować. Jest nam dzisiaj potrzebna budowa niepodległego państwa, budowa jego administracji zorganizowanej w ten sposób, aby mogła być regulatorem życia społecznego nie pretendując zarazem do ingerowania we wszystkie jego przejawy. Państwo suwerenne to takie, którego władza zabezpiecza tylko suwerenność obywateli przed zewnętrznymi i wewnętrznymi zagrożeniami. Reszta jest już uprawnieniami samych obywateli.

W jaki sposób możemy to osiągnąć? Myślę, że pierwszym posunięciem powinno być uchwalenie ustawy dekomunizującej, która wykaże, że żyjemy w luce prawnej, co prawda wypełnionej licznymi ustawami i przepisami, ale nie w państwie prawa. Następnie powinniśmy przyjąć projekt, radykalnie różny od tego, który dotychczas funkcjonował. Od rządu poczynając administracja powinna mieć charakter sztabowy. Zasadą powinno być już dziś projektowanie tylko takich aktów prawnych, które są wykonalne. A jeśli tworzymy nową instytucję egzekutywy, jakąś inną powinniśmy likwidować. Po roku dźwigania się ku wolności widać, że administracja państwowa i terenowa jest profesjonalna tylko w dwóch rzeczach: zaniechaniu działań i mnożeniu obiektywnych trudności. Projekt państwa nie będzie ideałem państwa, lecz schematem ideowym. Projekt zawsze różni się od realizacji, ale budowa państwa bez projektu, poprzez szczegółowe rozwiązania prawne i wykonawcze, musi prowadzić do obecnych blokad decyzyjnych i chaosu. Żyjemy w czasach biurokracji, ale inaczej narasta ona funkcjonalnie, organicznie, od dołu, a inaczej gdy jest martwą imitacją zachodnich instytucji i proporcji kadrowych. Tylko radykalnie redukując obecny aparat państwowy i samorządowy do wąskich centrów legistycznych umożliwimy ich sensowny rozwój.

Budżet administracji III Rzeczypospolitej powinien zostać zredukowany przynajmniej o 20%, a jej kadry o 2/3. Dzięki temu zdecydowanie obkurczona administracja państwowa otrzymałaby praktycznie trzykrotność dzisiejszych zarobków bez obciążania tym społeczeństwa. W zamian oczekiwalibyśmy od urzędników personalnej odpowiedzialności i jednostkowego podejmowania decyzji w ramach ściśle określonych kompetencji. A moglibyśmy tego wymagać, ponieważ płacilibyśmy im za to. Za fachowość, nieprzekupność i sprawność działania. Pokonalibyśmy wreszcie komunistyczny syndrom rozwiązywania ilością problemu jakości.

Wielokrotnie słyszeliśmy w minionym roku, że nie ma ludzi, którzy mogliby stanowić kadrę nowej administracji. A przecież są w Polsce młodzi ludzie, którzy przeżyli świadomie rok 1980 i początek rewolucji, towarzysząc starszym w ich drodze do wolności. Ci którzy mieli wówczas 16 lat mają dzisiaj 26. Dlaczego przygodą życiową tej generacji nie może być budowa suwerennego państwa? Dzisiaj rekomendacją powinien być brak doświadczeń zawodowych, gdyż te nieuchronnie wiązały się z zakażeniem sowietyzmem. Nowi, wykształceni, inteligentni ludzie nie chcą być zjedzeni przez stare struktury. Przy starej siatce płac, starym systemie kompetencji nie można pozyskiwać wartościowych ludzi. Metodą selekcji pozytywnej nie jest przecież wyszukiwanie "kadr" z własnego notesu i notesu paru przyjaciół.

Selekcja negatywna, która miała miejsce w ciągu czterdziestu kilku lat komuny, wynikała przecież z tego, że o awansach decydowali mianowańcy, a nie było konkurencji opartej na obiektywnych kryteriach.

Miniony rok pokazał, że mechanizmy wolnorynkowe nie są w stanie przebić skorupy administracji. Zamiast poprawić złą ustawę kompetencyjną, lepiej powiedzieć, że interesuje nas radykalnie zdecentralizowane państwo, które poniżej władzy wojewódzkiej odda kompetencje i budżet samorządom lokalnym. Nade wszystko należy unikać krzyżowania się kompetencji. Może kompetencje samorządu powinny kończyć się na gminach i związkach gmin, ale powinny być to kompetencje wyłączne. Dopiero mając taki obraz roli rządu centralnego i rządów lokalnych można tworzyć rozwiązania prawne. Na przykładzie relacji między rządem i samorządem widać jak zagrała tu mentalność Kalego. Dopóki państwo było złe, komunistyczne, to nie pozwalało nam na rozwój samorządu. A kiedy nadeszło dobre, nowe, postkomunistyczne to obcięło budżety samorządu do tego stopnia, że miasta zaczęły bawić się w spekulację nieruchomościową albo czynszową, żeby ratować swój budżet. Jeżeli osiągnęliśmy sytuację, w której samorząd musi brać kredyt z banku po to, żeby wypłacić pensje nauczycielom zanim uzyska wpływy z budżetu państwa, to doszliśmy na szczyt absurdu. Samorząd zamiast skupić się na bardziej sensownym, zdencentralizowanym, wydawaniu pieniędzy z budżetu państwa musi koncentrować się na działaniach ekonomicznych zmierzających do tego, żeby w ogóle związać koniec z końcem i próbuje się ratować grając rolę lokalnego superprzedsiębiorstwa. Sprzyja to niebezpiecznym praktykom monopolistycznym.

W naszym projekcie państwa musimy jasno określić związki polityki i biznesu. Decyzja o podjęciu działalności publicznej, gdy posiada się jakieś własne zaplecze finansowe ma charakter dużo mniej koniunkturalny. Tym bardziej nie mogą mieć miejsca sytuacje, w których piastowanie urzędów publicznych staje się pretekstem do czerpania z nich korzyści prywatnych. Minister nie może we własnym ministerstwie prowadzić spółki consultingowej, a radny nie może prowadzić interesów w sferze, która podlega jego decyzjom. Urzędnicy państwowi i samorządowi nie mogą działać w sytuacji konfliktu interesów. Ale trzeba to dopiero obwarować prawnie, bo państwo komunistyczne nie znało kategorii konfliktu interesów, poza ujętymi w przedwojennym kodeksie handlowym, którego nie zdołano niczym zastąpić. Zarówno zwolnienie jak i nabór każdego urzędnika na stanowiska powinien mieć charakter publiczny. Konkurencję pozytywną wzmacnia presja negatywna. Urzędnik, który działa metodą koneksji czy łapówek musi być publicznie napiętnowany i usunięty natychmiast ze stanowiska. Ukrywanie afer powinno być bardziej groźne dla każdego urzędnika niż ich odkrycie. W tej chwili płaca w Polsce jest nadal w inny - chciałoby się powiedzieć złośliwie mniej skuteczny niż poprzednio - sposób skorumpowana. Blokada decyzji zawsze owocuje korupcją. Nie darmo mówiło się, że łapówka to ostatni ludzki odruch na drodze do komunizmu.

Idea "państwa minimum" jest niezbędna, aby rozpocząć. budowę normalnego państwa prawa. Bez opracowania projektu administracji takiego państwa, a więc bez określenia jak powinna wyglądać obliczalna i sprawna egzekutywa, nie można mówić o legislatywie. W przeciwnym wypadku budujemy teorię nie posiadając żadnej metody zamiany słów w rzeczywistość. Potrzebne są: projekt struktury administracji rządowej i samorządowej, określenie podziału ich kompetencji, związku budżetów lokalnych z centralnym w powiązaniu z systemem podatkowym, zdefiniowanie procedur decyzyjnych. Wiele zadań administracji można lepiej i taniej wykonać na zewnątrz urzędów jako prywatne zlecenia. Warunkiem jest usunięcie sztywnych podziałów w budżecie zgodnie z którymi wydać więcej mogło znaczyć wydać mniej.

Zarówno przy poprawce parlamentarzysty do ustawy jak i pozwoleniu na budowę musi widnieć jedno nazwisko. Osoba publiczna czy urzędowa musi ponosić wreszcie imienną odpowiedzialność za to co mówi i robi. Daleki jestem od wiary w ekspertów odziedziczonych po epoce rządu ignorantów. Z pewnością nie jest nam potrzebne kilkaset instytutów naukowych, które zbudowały na tyle naukową rzeczywistość jaką widzimy teraz za oknem, Są jeszcze instytuty resortowe ministerstw, które dawno już nie istnieją.

Co jest zatem rolą państwa? Jakiego typu projekt państwa musimy skonstruować?

Otóż rolą państwa jest tworzenie ram działania obywateli. Takich ram, które pozwolą zminimalizować konflikty i kolizje między nimi oraz je cywilizować. Można więc powiedzieć inaczej, że rolą państwa jest budowanie infrastruktury społecznej, technicznej i finansowej dla działalności obywateli.

We wszystkich innych sferach poza budową tej międzyludzkiej infrastruktury, państwo jest mniej skuteczne niż obywatele i ich instytucje. Więcej, państwo jest nawet nieskuteczne kiedy samo podejmuje się w praktyce budowy tej infrastruktury. Państwo musi wyłącznie regulować sposób jej budowy.

Państwo jest mniej skuteczne gdy samo buduje drogi. Państwo jest niezbędne, by określić którędy one biegną.

Warszawa, 11.01.1991

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992