17. POLEMIKA: Sprostowanie

POLEMIKI

________________________________________________________________

SPROSTOWANIE

Sądzę, że mogę zrezygnować z odpowiedzi na artykuł Jacka Kwiecińskiego "Bez iluzji - przeciw Mazowieckiemu" bowiem puentę polemiki dopisało "samo życie": wydarzenia ostatnich tygodni pokazały, jaki oto "wybór" dano Polakom... Starałem się przekonać Kwiecińskiego, że "zmagania" grupy Wałęsy z obozem Mazowieckiego były walką chińskich cieni: wnosząc z lektury 68 nr "Orientacji na Prawo" - bez powodzenia. Obecnie jednak sami uczestnicy konfliktu dostarczyli wystarczających dowodów na to, że nadzieje na uzdrowienie sytuacji w Polsce to ułuda: apel Mazowieckiego o głosowanie w II turze wyborów na Wałęsę, apel Wałęsy do Mazowieckiego o pozostanie na stanowisku premiera...

Niech mi jednak wolno będzie sprostować pewne nieścisłości z artykułu Jacka Kwiecińskiego, które dotyczą rzekomych motywów mojej publicystycznej wypowiedzi w tym samym numerze "OnP". Otóż mój polemista jest przekonany, iż ostrzegałem przed Wałęsą z pozycji mieszkańca Europy Zachodniej, z zapewnioną posadą i środkami utrzymania (w tzw. "walutach wymienialnych" ma się rozumieć). Niestety (dla mnie) nie jest tak. Środków utrzymania pilnie poszukuję, posady nie mam a to z powodu - uwaga! - krytycznego stosunku do rządu p. Mazowieckiego; w październiku sąd pracy w Monachium oddalił moją skargę przeciwko "Radiu Wolna Europa", w której domagałem się ponownego zatrudnienia mnie w tejże rozgłośni, przy czym wyrok uzasadniono mymi publikacjami krytykującymi politykę polskiego rządu. Na Zachodzie przebywam nie z uwagi na siłę nabywczą tutejszych środków płatniczych, lecz z uwagi na brak pełnych swobód politycznych w Polsce (bowiem brak policyjnych represji za przekonania nie jest tożsamy z urzeczywistnieniem praw obywatelskich i wolności jednostki).

Jacek Kwieciński mylił się również, szkicując przede mną atrakcyjne perspektywy, jakie rzekomo byłaby otwarła mi w Polsce krytyczna wobec Wałęsy publicystyka: "... być może nawet szansa zostania naczelnym jakiegoś dziennika...". Nie mierzę tak wysoko a publicystyką przestałem się zajmować właśnie z uwagi na całkowity niemal brak możliwości druku. Niezbyt dawno temu skierowałem list otwarty do kilkunastu pism o różnych afiliacjach politycznych, prostując nieprawdziwe twierdzenia p. Najdera na temat mojej osoby, zamieszczone w poznańskim "Wprost", jak również zwracając uwagę na manipulowanie tekstem przez ten tygodnik. Listu mego nie zamieścił żaden - poza "OnP" - z prasowych organów. Sądzę przeto, że Jacek Kwieciński ma większe szanse na zostanie posłem czy nawet podsekretarzem stanu np. w ministerstwie leśnictwa, niż ja na ogłoszenie w Polsce czegokolwiek podpisanego moim nazwiskiem, obojętne czy pisałbym o bohaterach Magdalenki, czy o pingwinach na Antarktydzie.

Postawa moja - utrzymywanie statusu emigranta politycznego - może wydawać się nieco teatralna i w istocie świadom jestem, że w niektórych dziedzinach możliwość wypowiedzi w Polsce jest większa niż w Niemczech (w RFN jeszcze dwa lata temu policja i prokuratura ścigały za zamiar rozdawania ulotek przeciwko Honeckerowi): w Polsce można krytykować Gorbaczowa, w Niemczech - nie; w Polsce można krytykować Mazowieckiego, w Niemczech - w zasadzie też można, ale trzeba się liczyć z przykrymi konsekwencjami, zwłaszcza jeśli jest się pracownikiem RWE. W Niemczech natomiast każdy zainteresowany ma prawo żądać ogłoszenia sprostowania w piśmie, które opublikowało fałszywe twierdzenia na temat jego osoby lub czynów i prawo to można w razie konieczności wyegzekwować przed sądem. Zapewne w ramach "konwergencji systemów" różnice będą się zacierać a problem emigrantów we "wspólnym europejskim domu" zostanie rozwiązany przez odebranie im statusu uchodźców. "Wspólny dom" - tu znów muszę sprostować - to według mnie nie tyle (czy też nie tylko) szatański plan komunistów, co próba określenia rozwoju politycznego i gospodarczego Europy w sposób z jednej strony - odpowiadający strategicznym celom ZSRS, z drugiej zaś - korzystny dla różnych zachodnich grup interesów, wśród których oligarchia polityczna ("establishment" mówiąc z angielska) odgrywa główną rolę.

Dogmatyczny antykomunizm - a jego wyznawcą, jak się zdaje, jest Jacek Kwieciński - nie dostarcza obecnie odpowiedniego instrumentarium dla zrozumienia sytuacji politycznej. Antykomunizm przed Gorbaczowem operował bowiem kategorią konfliktu Wschód - Zachód (dawniej mówiło się komunizm a Wolny Świat), podczas gdy teraz konfliktu tego nie ma, przynajmniej dla Zachodu. Przeto ewolucja w Europie Wschodniej i w Związku Sowieckim - to także wynik aktywnego poparcia ze strony Zachodu, niezależnie od rzeczywistego charakteru tych zmian (im bardziej dyktatorską władzę zdobywa Gorbaczow, im więcej ofiar "pierestrojki" - tym większa pomoc z Zachodu). Polska nie jest wyspą i sytuacja w kraju to nie tylko wynik "filozofii rządu Tadeusza Mazowieckiego", dlatego też dokonywanie wyborów politycznych wyłącznie z obawy przed premierowstwem Geremka - to posunięcia krótkowidza. Dla przykładu: plan Balcerowicza to nie wynik niekompetencji rządu czy złej woli; plan popierany był - i jest - przez Zachód (MFW), ponieważ Polska jako biorca kredytów (za które nabywa się zachodnie nadwyżki produkcyjne) - odpowiada interesom kredytodawców. Zdzisław Najder w wywiadzie dla telewizji francuskiej zapowiedział, że Lech Wałęsa będzie kontynuował realizację reform wicepremiera Balcerowicza, co mnie specjalnie nie zaskoczyło. Mówiąc inaczej: Jacek Kwieciński uważa, że popierając Wałęsę można skierować "główny nurt" w pożądanym dla Polski kierunku, ja natomiast sądzę, iż szansa na uwłaszczenie polityczne obywateli i wprowadzenie liberalnego modelu gospodarczego może pojawić się w wyniku postawienia "głównemu nurtowi" skutecznej tamy.

I wreszcie to antynajderowskie skażenie, które przypisuje mi autor polemiki. Rozumując w ten sposób można by oddać na makulaturę sporą część publicystyki Józefa Mackiewicza a zwłaszcza wszystkie jego wypowiedzi na temat Zdzisława Jeziorańskiego (Jana Nowaka), bo ten ostatni zamknął swego czasu Mackiewiczowi dostęp do emigracyjnej prasy, zatem też "skażenie osobistym stosunkiem"... W moim wypadku polega ono głównie na tym, że znając rozmiar szkód politycznych, które Najder przez kilka lat dyrektorowania w RWE wyrządził, martwi mnie, iż obecnie polska prasa, która mieni się wolną i obiektywną, publikuje wyłącznie relacje samego Najdera o tym okresie. Przypomina to - od strony metody, nie treści - reportaże z fabryk, ogłaszane w gazetach za Bieruta i w podobnym stosunku ma się do prawdy.

Jacek Kwieciński nie podejrzewa mnie zapewne o osobiste animozje w stosunku do prezydenta Busha, pozwolę sobie zatem zakończyć sugestią, aby przeciwnicy postkomunizmu mniej energii tracili na filipiki przeciwko artykułom Michnika w zachodnich czasopismach, a przyjrzeli się tryumfom szkoły Kissingera w polityce amerykańskiej na Bliskim Wschodzie (exemplum - Liban) i zastanowili nad skutkami (także dla Polski) nowej doktryny rządu USA o zastąpieniu konfliktu Wschód - Zachód konfliktem Północ - Południe, czy też teorii wojny gospodarczej z Japonią i Europą Zachodnią. Taka refleksja może się przydać, także w sejmie.

TOMASZ MIANOWICZ

Chcę wyjaśnić, że nigdy nie przyszłoby mi do głowy wytykanie komukolwiek pobytu na Zachodzie - zaszło tu jakieś nieporozumienie.

Mimo tego, z czym mamy obecnie do czynienia w Polsce, nie żałuję treści swych artykułów przedwyborczych i nadal twierdzę, że zajęte w nich stanowisko nie miało alternatywy.

Sprawy dotyczące pewnych zjawisk na Zachodzie i w ogóle rozważania "wyższego rzędu" wykraczały poza tematykę, którą zajmowały się te teksty. Trudno jednak zgodzić się z poglądem, że nawet drobiazgowe roztrząsanie tego, co zdarzy się za miesiąc czy za rok w Polsce jest mało istotne i grzeszy prowincjonalizmem.

Na koniec chcę przeprosić Tomasza Mianowicza jeżeli poczuł się urażony tonem polemiki pisanej w okresie toczonej w kraju ostrej walki politycznej i zachęcić go do wzbogacenia naszego pisma artykułami na temat spraw międzynarodowych, a zwłaszcza niemieckich, w których jest tak doskonale zorientowany.

Jacek Kwieciński

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992