11. CO PISZĄ INNI: Konserwatywny "Antyk"

CO PISZĄ INNI

________________________________________________________________

JÓZEF WOLSKI

Konserwatywny „ANTYK”

Niewiele jest na polskim rynku wydawniczym pism politycznych określających się jako konserwatywne. W związku z tym polski czytelnik ma niewielkie szanse zapoznania się, tak z krajową jak i światową myślą konserwatywną. Ten fakt jak i wynikające często ze zwykłego niechlujstwa i niezrozumienia a nierzadko ze świadomego działania zupełnie dowolne i absurdalne operowa- nie pojęciem konserwatyzmu prowadzi do sytuacji, w której orientacja konserwatywna nie tylko nie jest szeroko znana w Polsce ale jej mianem określa się wszystkie "ciemne" siły, ze szczególnym upodobaniem nazywając konserwatystami prawowiernych komunistów. Opcja ta przez komunistów określana była jako największe zło, a 45 lat edukacji propagandowej w tym stylu musiało pozostawić w społeczeństwie pewien ślad. Teraz ten fakt i wypływające z niego proste skojarzenia wykorzystują częstokroć te ugrupowania polityczne dla których konserwatyści są niewygodnym przeciwnikiem.

Tym większa więc odpowiedzialność spoczywa na periodykach konserwatywnych. To do nich w dużej mierze musi należeć obalanie mitów i zwalczanie narosłych uprzedzeń. Tylko poprzez propagowanie myśli konserwatywnej można przywrócić jej w naszym społeczeństwie należne miejsce.

Z tym większym zadowoleniem odnotowujemy pojawienie się w oficjalnym obiegu Pisma Konserwatystów „Antyk”. Ukazujące się od sześciu lat (aczkolwiek nie zawsze regularnie) pismo związane z Grupą Polityczną Antyk i wydawnictwem o tej samej nazwie. Obecnie ukazał się z datą roczną 1991 jego ósmy numer. Przekrój zainteresowań redakcji pisma jest bardzo bogaty. Od polityki poprzez ideologię, etykę i ekonomię aż do historii i literatury. Z każdej z tych dziedzin można znaleźć w „Antyku” wielce interesujące artykuły i wywiady znakomicie zapoznające czytelnika z orientacją konserwatywną. Jedyne zarzuty jakie można by postawić omawianemu numerowi pisma to, w części politycznej, pewne zdezaktualizowanie się niektórych stwierdzeń i sformułowań (zapewne miał na to wpływ długi cykl wydawniczy) oraz, co już dotyczy całego pisma, znaczna dominacja tekstów przedrukowywanych z zachodnich periodyków nad artykułami redakcyjnymi. Zapewne było to zamierzenie mające na celu przybliżenie polskim czytelnikom ciekawych artykułów zagranicznych, myślę jednak, że równie korzystne mogłoby być zapoznanie odbiorców pisma z poglądami wyrażonymi bezpośrednio przez jego autorów.

Dla czytelnika w kraju zainteresowanego tym co w ostatnim czasie wydarzyło się w Polsce interesującym powinien się wydać tekst Roberta Kaczmarka, przedrukowany z Kultury (nr 9 1990) "Pierwszy Stracony Rok". Podejrzewam, że mimo iż nie jest to artykuł własny członków redakcji odzwierciedla on w pełni ich poglądy na przemiany zachodzące w Polsce w latach 1989-1990. Autor artykułu tak jak wielu ludzi niezadowolonych z tempa wprowadzanych zmian lub ich zupełnego braku, konstatuje, że "stracony rok" wynika z niemożności zerwania dotychczasowych polskich elit politycznych z dziedzictwem przeszłości PRL. Politycy ", wyrośli w tamtym okresie nie są bowiem zdolni do rzeczywistego i radykalnego przejścia do zupełnie nowej rzeczywistości. "Na dłuższą metę dzisiejsi władcy RP, rząd Solidarności i komuniści pospołu muszą odejść, ponieważ stanowią część upadającego reżymu, sublimację jego konstruktywizmu i roszczeń, schyłkowy produkt groteskowego ustroju, który radził sobie dopóki dysponował represyjną siłą, a po jej utracie afiszuje nagą resztę, ból istnienia w normalnym świecie, całkowitą nieumiejętność przekształcenia się. Ile czasu trzeba, by przyszli nowi? Jacy nowi? Może z tego pokolenia, które w okresie przejściowym skazane jest na zmarnowanie własnych zasobów, najgłębszą frustrację osobistej przedsiębiorczości i szans życiowych, daninę niespełnionych osiągnięć zawodowych i pragnień; konsumpcyjnych, tak jak ich poprzednicy - dzisiejsi luminarze - składali w innym okresie przejściowym daninę oporu?" : Bohaterami (gwiazdami) ósmego numeru „Antyku” nazwać można Rogera Scrutona i Józefa Marię Bocheńskiego. Z obydwoma nimi zamieszczono wywiady jak również znalazły się na łamach pisma ich artykuły przedrukowane z prasy zagranicznej i emigracyjnej. Roger Scruton w wywiadzie udzielonym brytyjskiemu pismu "Cogito" określa siebie "raczej jako «literata niż filozofa" a następnie daje ciekawy wykład swoich poglądów na temat estetyki. "Estetyka była zasadniczym terenem moich poszukiwań przez jakieś dziesięć, czy nawet dwadzieścia lat; mojej kariery wykładowcy, ale jest to dziedzina zmuszająca do wychodzenia poza filozofię w regiony sąsiednie. Na przykład, zawsze bardzo mnie interesowały problemy filozoficzne pojawiające się w dyskusjach o literaturze, muzyce, a zwłaszcza architekturze, problemy, które, jak mi się wydaje mają szkodliwy wpływ na praktykę tych sztuk". Nie wszystkie stwierdzenia Scrutona o muzyce, obyczajach itp. wydają mi się bezdyskusyjne, jednak bezsprzecznie kryje się za nimi wybitny myśliciel - jeden z gigantów współczesnej filozofii konserwatywnej.

Józef Maria Bocheński jawi nam się jako gorący zwolennik i wielbiciel cywilizacji europejskiej. Jego europocentryzm posuwa się zgoła do dezawuowania osiągnięć innych kultur, które jego zdaniem nie wniosły do światowego dziedzictwa cywilizacyjnego żadnych, własnych wartości. Czy tak było rzeczywiście można by dyskutować, jednak przywiązanie profesora do starej poczciwej Europy i do śródziemnomorskiej chrześcijańskiej cywilizacji jest wielce budujące w czasach, gdy ową niejednokrotnie próbuje się spychać na margines przeciwstawiając jej odmienne prądy kulturowe. Myśli Ojca Bocheńskiego czasem drażnią ale z reguły zachwycają swą celnością. Świadczyć o tym może cytat: "Co to znaczy pieriestrojka? Przebudowa, przebudowa czego? Przebudowa zasad, czy przebudowa metod? Jeżeli chodzi o zasady, to nikt, też pan Gorbaczow, zasad nie zmienił, celem partii komunistycznej jest nadal podbój świata, ale używa się takich albo innych środków. Lenin zrobił NEP-Nową Ekonomiczną Politykę. Pan Gorbaczow doszedł do przekonania, że należy zmienić metody, należy wypuścić trochę więźniów, dać polityce więcej przejrzystości, „glasnosti", ale to jest wszystko".

Jednym z najistotniejszych tekstów zamieszczonych w „Antyku”, wydaje się "Śmiertelne Oszustwo". Jest to tłumaczenie przemówienia doktora Bernarda Nathansona, wygłoszone w Dublinie przed referendum w Irlandii na temat zmian w konstytucji dotyczących zakazu aborcji. Ten tekst robi naprawdę bardzo mocne wrażenie, albowiem stworzony został przez człowieka, który jak sam twierdzi, osobiście odpowiedzialny jest za 75 tysięcy zabiegów usunięcia ciąży i był jednym z głównych organizatorów kampanii, która w 1972 roku doprowadziła do wydania przez amerykański Sąd Najwyższy decyzji zezwalającej na dokonywanie aborcji. Dr Nathanson, który z biegiem lat stał się zagorzałym przeciwnikiem dokonywania tychże zabiegów wstrząsa czytelnikiem nie tylko relacją z tego jak fałszował statystyki by dowieść, iż liczba nielegalnych zabiegów była wyższa niż oficjalnie podawano, wstrząsa liczbami: w ciągu pierwszych 7 lat po wprowadzeniu nowej ustawy ilość sztucznych poronień wzrosła 15-krotnie. Na problem ochrony dziecka poczętego można spojrzeć z kilku aspektów. Najbardziej rozpowszechnione jest spojrzenie religijne (w tym numerze „Antyku” jest również artykuł ks. Stanisława Małkowskiego traktujący o problemie z tego właśnie punktu widzenia), a można również tak jak Bernard Nathanson, który stwierdza: (...) Nie jestem ciemniakiem ani człowiekiem prymitywnym. Nie jestem katolikiem ani protestantem. Jestem Żydem i w dodatku kompletnym ateistą. Moje nawrócenie nie jest podyktowane ani motywami religijnymi ani etycznymi (...). Po prostu doszedłem do wniosku, że nie ma żadnej różnicy między 12-tygodniowym a 28-tygodniowym płodem. (...) Dokonywanie zabiegu przerywania ciąży jest dzieciobójstwem. Zabijany płód doznaje takich samych cierpień jak dorosły torturowany skazaniec". W powszechnej fali dyskusji na temat aborcji przetaczającej się przez kraj, tego typu głos powinien przekonać tych, dla których nie są ważne względy religijne ani nawet etyczne.

Równie ciekawych artykułów jest w ósmym numerze „Antyku” więcej. Mamy nadzieję, że pismo to w legalnym obiegu nie stanie się efemerydą lecz w miarę regularnie będzie przybliżać polskim czytelnikom myśl konserwatywną.

Orientacja na prawo 1986-1992