1. Baliol College

BALIOL COLLEGE

Enuncjacje Wałęsy bezpośrednio po 25 listopada wskazują na to, że być może będziemy jeszcze długo pod pieczą dotychczasowych ministrów. Chyba, że duża ich część "obrazi się" i po ostatnim urlopie w jednym z rządowych ośrodków, odejdzie z godnością do swych właściwych zajęć. Należy sobie gorąco życzyć, by większość głównych funkcjonariuszy obecnej administracji postąpiła właśnie w ten sposób.

Zostawiając na boku, chociaż bez żadnego entuzjazmu pana Bałcerowicza i pamiętając o komunistycznym szefie MON wraz z przytroczoną do niego ozdóbką w postaci niesamowitego pana Onyszkiewicza, chciałbym zwrócić w tym kontekście szczególną uwagę na dwóch panów.

Nie chodzi mi o ludzi, którzy z pewnością "obrażą się" lub z uwagi na swą skrajną niekompetencję zostaną usunięci (Kuroń, Cywińska, Drawicz, Ambroziak, Niezabitowska, Syryjczyk oraz - Kuczyński, przy czym nie jest to lista pełna). Mymi ulubieńcami są inni. P. Kozłowski, który równie nadaje się na piastowany urząd co na stanowisko pilota samolotu odrzutowego. Nie warto chyba pisać o tzw. całokształcie jego działalności. Wystarczy wspomnieć, że wydaje się być głęboko przekonany, iż obecna rola KGB w Polsce ogranicza się do przeprowadzania staruszek przez ulicę. Stopień kompetencji ex-zastępcy red. Turowicza jest zresztą widoczny gołym okiem.

Gorzej jest z drugim ministrem. Prezencja, pewność siebie, znakomite przygotowanie teoretyczne, znajomość z pół tuzina języków, sztuczkowe spodnie, kamizelka oraz studia i wykłady w Baliol College w Oxfordzie i w tuzinie innych centrów wiedzy podkreślają jego imponujące przymioty. Tzw. przeciętny Polak wytrzeszcza oczy i jest zachwycony - nareszcie właściwy człowiek na właściwym stanowisku, sądzi.

No, nie całkiem może. Nie w tym czasie i w tym punkcie kuli ziemskiej. Profesor Skubiszewski (bo o nim mowa) jest fachowcem podobnym do tych zachodnich ministrów i dyplomatów, których przez całe dekady Kreml okręcał sobie wokół palca. Uwzględniając dzisiejszą specyfikę cechuje go też podobne podejście i stan ducha. "Nie drażnić niedźwiedzia" - to jego pubłicznie ujawniona, A.D. 1990, dewiza postępowania. Dla p. Skubiszewskiego jest to dokładnie ten sam niedźwiedź co powiedzmy, w roku 1979, toteż w każdej chwili może nas zjeść. Ponadto minister jest zdania, że ten akurat niedźwiedź ceni szczególnie tych, którzy krygują się i drżą na jego widok. Wówczas nabiera dobrego mniemania o tym, który zwraca się do niego w ten sposób i skłonny jest mu, w miarę możliwości, nieba przychylić. Gdy natomiast wykazuje się wobec niego jakikolwiek stopień stanowczości zaczyna się złościć i może delikwenta zjeść. W związku z tym należy go o wszystko, o rzeczy duże i małe, delikatnie prosić. Gdy nie reaguje -należy prosić raz jeszcze. Na Boga, nigdy nie podnosić głosu.

Metoda P. Skubiszewskiego już przynosi pewne efekty o czym sam donosi z dumą i typowym dla tego typu funkcjonariuszy państwowych, nutą samouwielbienia. Otóż, w Paryżu prezydent Gorbaczow nie raczył audiencją V. Havla, natomiast p. Skubiszewskiego przyjął ciepło i chętnie. P. Skubiszewski jest wzruszony i rozanielony podobnym wyróżnieniem. Zachodzi nawet możliwość, że po pewnym czasie sukces ten przyniesie jakiś wymierny efekt w jednej czy dziesiątej sprawie. Na razie przyczynił się do najważniejszego - znacznego wzrostu morale pana ministra. Jego współpracownicy z tym większym entuzjazmem, poświęceniem oraz cierpliwością antyszambrować będą na korytarzach salonów największego Opiekuna i Przyjaciela Polski.

Podobne dowody łaskawości dodają też odwagi. Pan Skubiszewski nabył jej w tak wielkim stopniu, że aż ośmielił. się zapytać czy kraj nasz, z uwagi na szczególne więzy historyczne może nawiązać jakiś ograniczony, ale specyficzny stosunek z Litwą. Nie każdego ministra suwerennego państwa stać na taką śmiałość. Tow. Szewardnadze zezwolił pod warunkiem, że ... . Uspokojony p. Skubiszewski zaproponował Litwinom otwarcie konsulatu w tej części Związku Radzieckiego, którego stolicą jest Wilno. Litwini przyjęli to bez entuzjazmu, ale dzielny minister jest dobrej myśli.

Trudno oczywiście odnosić podobne sukcesy za darmo. Wiadomo np. jak wielkie znaczenie dla północnej flanki Konsultacyjnego Obozu Pokoju ma Norwegia. PRL/Polska zachowała więc tam dawną obsadę ambasady w komplecie, a działalność poza dyplomatyczna jej pracowników ostatnio bardzo jak stwierdziły odpowiednie służby norweskie, wzrosła.

Dbałość o najoczywistszy interes Polski wymaga dużej pracowitości i wyrzeczeń. Z kolei w Bułgarii, jak każdy przyzna pewną kontrolę nad wypadkami mieć trzeba, rezyduje ambasador RP - tow. gen. Pożoga. Niedawno, w czasie krótkiej wizyty w Warszawie p. Skubiszewski udzielił wybitnemu fachowcowi ponownego błogosławieństwa.

Powyższe to zaledwie detale, drobiazgi. Dobrze odbija się jednak w nich cały obraz ministra Krzysztofa (" a ja jestem fachowiec") Skubiszewskiego. To jest klasa!

(j.k.)

Autor publikacji
Orientacja na prawo 1986-1992