Kompendium wiedzy

3. POLEMIKI: W. S. - KTO CHCE GINĄĆ ZA FALKLANDY?

„Wkrótce wojna się skończy. W ciągu piętnastu do dwudziestu lat odzyskamy siły, a potem na nowo weźmiemy się do dzieła” - Josif Wisarionowicz Stalin (M. Dżilas, Rozmowy ze Stalinem, s. 88). Gdy wojska argentyńskie zajęły Falklandy, jedni mówili: „To konflikt lokalny, śmieszny odpowiednik wojny futbolowej w Ameryce Środkowej sprzed kilku lat, inni, przezorniejsi twierdzili: „zaczęło się”. Zastanówmy się, jaki związek może mieć walka o Falklandy z konfliktem rozstrzygającym o radzieckim panowaniu w Euroazji? ZSRR zagrożony jest bliską utratą przewagi militarnej i krachem gospodarczym. Pisząc „krach gospodarczy”, nie mamy na myśli nędzy, gdyż lud rosyjski zniesie wszystko, lecz lukę technologiczną. Obecnie nie wystarczy już kosztem żołądka więcej wydawać na zbrojenia, trzeba więcej myśleć. Tworzenie oaz dobrobytu i wolności, jak np. w Dubnej, gdzie uczeni muszą żyć jak na Zachodzie, by mogli myśleć jak na Zachodzie, nie rozwiązuje problemu. Postęp technologii w wolnym świecie jest wynikiem życia w warunkach demokracji i dobrobytu milionów ludzi, całych społeczeństw, narodów, a nie wyselekcjonowanych mózgowców (jak w ZSRR). Stąd i wyniki są zdecydowanie lepsze (np. bomba neutronowa likwidująca niebezpieczeństwo radzieckiej broni pancernej, Columbia wyłapująca sputniki itp.). Rządzący ZSRR generałowie (śmierć, a raczej umieranie Breżniewa może się przeciągać tak długo, jak będzie to potrzebne) muszą zatem podjąć wkrótce decyzję: albo ostateczna rezygnacja z polityki imperialistycznej, albo konfrontacja ze słabszym aktualnie Zachodem. W pierwszym wypadku imperium sowieckie będzie musiało zaprzestać dalszego rozszerzania granic. Zdecydowana i trwała przewaga, którą Zachód osiągnie, umożliwi mu stopniowe zmniejszania wydatków na zbrojenia bez ryzyka rosyjskiej agresji, podczas gdy w bloku sowieckim nasili się proces wewnętrznego gnicia i rozpadania. Dotychczas Rosjanie realizowali jednak pierwszy etap rozwiązania drugiego – rozbijanie Zachodu i opanowywanie jego zaplecza celem przygotowania dogodnych pozycji wyjściowych do ataku. Wydaje się, że nadszedł moment decydujący: próba usadowienia się w Ameryce Środkowej (Nikaragua, Salwador) i Południowej (Argentyna) celem rozbicia Organizacji Państw Amerykańskich i zablokowania USA w jego strefie wpływów oraz odcięcie Europy od jej zaplecza surowcowego (sojusz z Iranem w wojnie z Irakiem) i rozbicie jej jedności (ruchy pokojowe, flirty z SPD, itd.). Jeśli ZSRR nie natrafi na zdecydowany opór, przestanie się wahać. Wojna falklandzka spełnia m. in. rolę papierka lakmusowego: będą walczyli (tj. bronili się), czy nie będą. Kto dziś nie chce umierać za Falklandy, jutro będzie umierał za ... komunizm. Im bardzie Brytyjczycy będą zwlekali z odbiciem wysp, im mniejszej pomocy udzieli im Europa, tym szybciej ujrzy sowieckie czołgi nad kanałem La Manche. Dotychczas Zachód proponował narodom Europy Środkowo – Wschodniej postępowanie w myśl słynnej maksymy filozofa B. Russela – better red than dead (lepiej być czerwonym niż martwym). Wybitnemu moraliście łatwo było, siedząc przy herbatce w Londynie, udzielać dobrych rad niewolnikom na Kołymie. Sam był bezpieczny i mógł rozprawiać o postępowej i pokojowej roli ZSRR. Zobaczymy, czy teraz Europejczycy zastosują się do hasła, które wymyślili dla nas. Istnieje jednak wielkie niebezpieczeństwo, że postąpią w ten właśnie sposób. Najpierw sprzedadzą niepodległość, potem wolność, a kiedy Francuzom zabraknie chrupiących bułeczek, Niemcom piwka i zaczną myśleć o buncie, będzie już za późno (dla nas również). Tragedia polega na tym, że Europejczycy nie chcą umierać za wolność, a Rosjanie chcą lub będą musieli ginąć za komunizm. W tej sytuacji losy Europy są już przesądzone, chyba że zachłanność Rosjan bądź perswazja USA i Anglii zmusi sojuszników do obrony. Jeśli zatem dojdzie do wybuchu decydującego konfliktu między Wschodem i Zachodem (w Zatoce Perskiej, Palestynie, Ameryce lub Indochinach), to jego termin można wyznaczyć dość dokładnie: 1. Przed utratą przewagi militarnej ZSRR (1984-85) 2. Przed umieszczeniem Cruize’ów w Europie (jesień 1983) 3. Przed wystąpieniem skutków załamania gospodarczego RWPG (1984) 4. W momencie maksymalnego pogorszenia się stosunków amerykańsko – chińskich (obecnie obserwujemy ich najniższy poziom) 5. W momencie największych rozbieżności między USA i Europą oraz w samej Europie. Trzeba jasno powiedzieć, że zarówno w skali polskiej jak i światowej komunizm nie ustąpi bez walki. Zapewnianie, że można go pokonać nie ponosząc największych ofiar, ofiary życia zaś przede wszystkim, jest świadomym oszukiwaniem społeczeństwa i samego siebie. Jeśli natomiast za cenę życia wybierzemy zgodę na egzystencję w komunizmie (my i Europejczycy), to wizja Orwella sprawdzi się: życia nie uratujemy, a szansę na zdobycie wolności stracimy. Nie wiemy czy decyzja na Kremlu już nie zapadła; może wkrótce okazać się, że „Argentyna potrzebuje pomocy ZSRR w walce z anglo-amerykańskim imperializmem”. Jeśli konflikt wybuchnie, musimy zrobić wszystko, by mimo zniszczeń, przyniósł on Polsce jakieś korzyści (przynajmniej tym, którzy przeżyją).

"Niepodległość" - miesięcznik polityczny 1982-1983